Zdjęcia: MM
Jarosław Iwaszkiewicz
PAŹDZIERNIK
Ptaki październikowe
schylają zmęczone głowy
jak w zadymionych zwierciadłach
stoją jesienne sady
anioły i papugi
obsiadły winogrady
jeszcze te trochę liści
jeszcze jagód dwie kiście
i okruszyny w koszyku
już po wiosennym krzyku
już po zielonych godach
śpi papierowa uroda
już wszyscy gwiezdni ptacy
zaświecili
już wszyscy letni bracia
ulecieli
zasypia jeden za drugim
pod liściem przywiędniętym
i nikt już nie pamięta
ja może jeden pamiętam
i może jeszcze kto drugi.
Jan Lechoń
* * *
W złotych strzępach liści drzewa nocne stoją,
Księżyc srebrne smugi po ziemi rozwłóczy,
Nic mi nie pomoże na tęsknotę moją,
Już mnie żadne szczęście od niej nie oduczy.
Pobielały domy od srebrnej poświaty,
Jesienny przymrozek słabe ciało krzepi.
Tylko zeschłe liście, tylko zwiędłe kwiaty!
Może być jak było, może nie być lepiej.
.
.
Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy!
Bardzo dziękuję za liczne głosy w sprawie Sławka i Niesławka – a żebyście wiedzieli, że dzięki nim namalowałam już trzeciego!
Oczywiście, wzięłam pod uwagę niektóre Wasze głosy – a dlatego tylko niektóre, że na ogół nie wypowiadano się o podobieństwie portretów do młodzieńca, którego względy Idusia (po niewątpliwie miłym okresie namysłu) definitywnie odrzuciła. Wpisywane opinie dotyczyły tego, czy to Wam się ten lub tamten Sławek podoba. Albo: czy w tym lub tamtym mogłaby się Ida zakochać! Nieoceniona Mama Isi, jak zwykle logiczna, swym jasnym a ironicznym umysłem momentalnie uchwyciła sedno sprawy. Sławek, choć przystojny, porządny i miły, musi przecież mieć w sobie coś, co go w oczach Idy Borejko deprecjonuje!
Świeżo malowanego Sławka numer 3 jednakże tutaj Wam nie pokażę, wejdzie wprost do „Jowisza 2”. Ciekawi jesteście? A to dobrze, he, he!
Witam jak najmilej nowych Gości w Księdze – Zofię, Karolinę, Ulę (która – fiu, fiu! – spryskuje twarz wodą różaną!), a także Natę (tak, „pani Musierowiczowo” może być, czemu nie! – a pozdrów ode mnie mamę i siostrzyczkę; cieszę się, że razem głośno czytacie, w dodatku moje „Opium”, i że umilam kwarantannę!). Witam też miłą Tosieńkę (którą informuję, że dalsze losy Hildegardy Schoppe można wyrywkowo poznać przy uważnej lekturze „Ciotki Zgryzotki”!).
Olę, prowadzącą blog oraz stronę jeżycjadową na FB, witam w Księdze Gości jak najserdeczniej i dziękuję za dobre wiadomości, pozdrawiając zarazem wszystkich jej Gości, a moich Czytelników! Obiecuję pomyśleć o kocie w „Jeżycjadzie”, choć przypominam uprzejmie, że jeden (zaokienny) był już w „Córce Robrojka”, a drugi (diaboliczny) w „Febliku”! Że nie wspomnę o Felusiu, kocie babci Jedwabińskiej…
Ach, nigdy Wam nie dość!
Jakie to miłe… Dziękuję!
I ściskam !
Wasza
MM
PS post factum: Mamo Isi, te listeczki nad Lechoniem to berberys.