(malował ok. roku 1380 Mistrz Ołtarza z Trzeboni)
…życzę wszystkim Czytelniczkom i Czytelnikom dobroci, miłości, radości i pokoju – czyli tego, czego w każdej absolutnie ilości, nawet zupełnie malutkiej, świat potrzebuje jak powietrza, bo inaczej się dusi i szaleje. Jesteśmy żywymi cząstkami tego świata, mamy więc na niego wpływ. Przyłóżmy się!
Przydajmy się!
A w prezencie pod choinkę przynoszę Wam mały, uroczy zabytek z wieku XVI, zapisany w kancjonale oo. bazylianów w Supraślu. Prawdopodobnie jest to ocalony szczątek misterium o Bożym Narodzeniu. Zapisany w rękopisie kórnickim z r. 1711, a także w kantyczce prof. Chybińskiego z roku 1721 i u Oskara Kolberga, utwór ten był już powszechnie znany przed rokiem 1630, kiedy to opublikowano go w księdze „Symfonie anielskie”. Kto go ułożył – nie wiadomo. Ten ktoś nie uważał, że to ważne, by się pod swoim dziełem podpisać.
Spójrzcie, jakich mieliśmy miłych i zacnych przodków, którzy tak sobie przez wieki wyśpiewywali:
Pomaluśku, Józefie, pomaluśku, proszę:
widzisz, że ja nie mogę
bieżeć tak prędko w drogę.
Wyrozumiej, proszę, wszak widzisz, co noszę:
w mym żywocie mam Boga,
przeto mi przykra droga.
Bo już czas nadchodzi, że się już narodzi
Ten, którego zwiastował
anioł, z Ducha mianował.
A tak myślę sobie, i chcę mówić tobie
o gospodę spokojną,
mnie w czas taki przystojną.
Bo teraz w miasteczku i lada domeczku
trudno o kącik będzie,
gdy gości pełno wszędzie.
Wolą pijanice szynkarskie szklenice,
niżeli mię ubogą,
strudzoną wielką drogą.
Wnidźmy, rada moja, do tego pokoja,
w tę szopę na spocznienie,
kędy zrodzę zbawienie.
A tak my oboje, i te bydląt dwoje,
weźmiem pokój, ochłodę,
Bóg z człowiekiem ugodę.
Już nam czas godzina, wielka to nowina:
Twórcę zjawić zbawienia,
z niewoli uwolnienia.
Choć pałac ubogi, ale klejnot drogi:
niebo, ziemia i morze
ogarnąć Go nie może.
A Józef, mąż zacny, służył jako baczny:
Najświętszą Pannę cieszył.
bo to jego klejnot był.
Wtym Panna klęcząca, bólu nie czująca,
ujrzy tuż leżącego
Synaczka zrodzonego.
Na to się zdumiała, Józefa przyzwała,
Jezusa okazując
i to mu oznajmując:
Mój Józefie drogi, toć to w ten mróz srogi
uziębnie nam Dzieciątko,
niebieskie Pacholątko.
Przynieś, proszę, siana, padłszy na kolana,
maluśkiemu Dzieciątku,
Boskiemu Pacholątku.
A Józef, mąż zacny, na Dzieciątko baczny,
wziąwszy sianka niewiele,
we żłobie mu pościele.
A zaś bydląteczko, wół i ośląteczko
Parą nań swą chuchali,
Dzieciątko zagrzewali.
Witaj, Królewicu, niebieski Dziedzicu!
bądź pochwalon bez miary
za Twe niezmierne dary.