(fot. ze str. Pinterest)
Otóż widziała ta nasza wierna KC Zośka (muzykolog, osoba utalentowana, mądra i urocza, pracująca teraz jako bibliotekarka) – jedną z najsłynniejszych bibliotek świata.
Długa Sala Biblioteki Trinity College w Dublinie mieści na swych regałach wiele skarbów. Wśród nich najcenniejszy, wręcz bezcenny, jest cudownie iluminowany manuskrypt średniowieczny: Księga z Kells, czyli Ewangeliarz świętego Kolumby.
Ten niezwykłej piękności manuskrypt pochodzi, jak się przypuszcza, z 800 roku po narodzeniu Chrystusa, ale przecież musi to być data umowna: takie cudo wymagało wielu wcześniejszych lat nieprawdopodobnej wręcz, drobiazgowej pracy.
Opactwo w Kells (w hrabstwie Meath w Irlandii), w którym manuskrypt przechowywany był przez większość Średniowiecza, założone zostało na początku IX wieku, w epoce najazdów Wikingów, przez celtyckich mnichów, wywodzących się z klasztoru na wyspie Iona. Ten znów klasztor założył święty Kolumba, w VI wieku po narodzeniu Chrystusa.
Wyspa Iona, leżąca na szlaku wojowniczych Wikingów, stała się miejscem zbyt niebezpiecznym, więc większość tamtejszych mnichów przeniosła się do Kells, chroniąc przed rabusiami i przewożąc wśród wielu niebezpieczeństw, walk i pożarów, tę cudowną Księgę.
Spisana po łacinie, na przestrzeni lat bogato iluminowana przez przynajmniej kilku mnichów, Księga z Kells zawiera tekst czterech Ewangelii, a jej 680 pergaminowych kart zdobią misterne celtyckie motywy i inicjały. Tu na przykład spleciono w inicjale dwie litery, A i V (AVE?):
To jest – jak widzicie – litera M a w niej A i R (MARIA?) :
A to – święty monogram XPI (czyli CHRISTI):
W tym wszystkim nasza KC Zośka chodziła jak zaczarowana, gdyż nie tylko trafiła w swoje środowisko naturalne, ale w dodatku opadło ją ze wszystkich stron Piękno, nagromadzone przez Historię.
Oto jej reportaż – a raczej, niestety, zaledwie jego fragmenty!
Tu na przykład, prawdopodobnie najstarsza na świecie, harfa irlandzka z wierzbowego drewna, o 29 strunach – pierwowzór herbu Irlandii. Legenda głosi, że należała do króla Briana Śmiałego (Brian Boru), władającego Irlandią od roku 1002 :
Tu – fragmencik księgozbioru, w którym chyba każda książka jest drogocenna. Dołem – przyjemne pulpity do czytania i sporządzania notatek:
Tędy wchodzi się na coraz wyższe poziomy:
A z żabiej perspektywy wygląda to tak:
Wspaniałe, prawda?
Ale nasza Zośka widziała w Irlandii i inne cuda, na przykład witraże w Katedrze Kościoła Chrystusowego w Dublinie:
A ponieważ umie patrzeć, a w dodatku – WIDZI to, co innym może umykać, sfotografowała nawet (prześlicznie!) refleksy witrażowych szkiełek:
Oraz kurz stuleci:
Tak, tak, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, stulecia mijają, pajęczyny i kurz pokrywają to, co lśniło złotem, barwą i nowością, a skoro tak bardzo pokryte jest kurzem, wydaje się niektórym naszym nowoczesnym mądralom dziwnie niepotrzebne, przebrzmiałe, jak najsłuszniej pozostawione w tyle.
Doprawdy?! Ilekroć słyszę lub czytam ich zarozumiałe słowa: „mrok Średniowiecza”, pogardliwe zarzuty: „cofacie nas do Średniowiecza”, czy też pełne pychy stwierdzenie: „to jest wiek XXI, to nie Średniowiecze”, zdejmuje mnie śmiech pusty, a potem litość i trwoga.
Ludzie Średniowiecza wiedzieli może mniej, niż my wiemy, ale rozumieli o wiele, wiele więcej. O wiele więcej też potrafili zrobić własnymi rękami, a już z całą pewnością do głowy by im nie przyszło otaczanie się brzydotą. Tworzenie blasku Piękna przychodziło im w sposób równie naturalny, jak oddychanie.
Wiedzieli już wtedy to, co później sformułował Norwid: że Piękno kształtem jest Miłości.
I jeszcze kamienny kościółek w Glendalough – czyli w jednym z najważniejszych miejsc religijnych Irlandii. W VI w. św. Kevin założył tu ośrodek monastyczny. To też widziała – i zobaczyła! – nasza Zośka.
Dziękujemy!