
fot. MM (kolkwicja w rozkwicie)
Beata Obertyńska (1898-1980)
CZERWIEC
Balkon, stół porcelana zielonkawobiała…
Za dziesięć pół do czwartej… To jeszcze za wcześnie!
Jakaś uparta mucha w ciszę się wplątała
I bzyczy nad koszykiem, gdzie się szklą czereśnie.
Dno każdej filiżanki niebieskie od nieba
I łyżeczki po brzegi pełne zieloności…
Jeszcze róże w krysztale poukładać trzeba,
Te zwykłe w moją stronę, tamte w stronę gości.
Dobrze. Wszystko gotowe. Już nadejdą wkrótce…
Trzeba jakoś zapełnić te chwile niczyje –
I przestać ustawicznie spoglądać ku furtce…
Każdy się musi spaźniać. Cicho! Czwarta bije!

fot. MM (Louise Odier)


fot. MM (Claire matin)

fot. MM ( Goldfassade)
Jerzy Liebert (1904-1931)
DOBRY WIECZÓR
Pachnie sianem, pomieszanym z wonią łóz,
Wiatr szeleścił, liście pieścił, ścichł,
W srebrze rzeki roztopione srebro brzóz
Srebrzy rzęsy, sięga oczu mych.
Śpiew daleki, jak melodia świerszczy – łąk,
Trąca kwiaty, owoc młodych drzew,
Wieczór ciepły, jak stulenie twoich rąk
Z serca gorycz, z czoła zbiera gniew.

fot. MM (kolkwicja)
Józef Czechowicz (1903-1939)
NA WSI
Siano pachnie snem
siano pachniało w dawnych snach
popołudnia wiejskie grzeją żytem
słońce dzwoni w rzekę z rozbłyskanych blach
życie – pola – złotolite
Wieczorem przez niebo pomost
wieczór i nieszpór
mleczne krowy wracają do domostw
przeżuwać nad korytem pełnym zmierzchu
Nocami spod ramion krzyżów na rozdrogach
sypie się gwiazd błękitne próchno
chmurki siedzą przed progiem w murawie
to kule białego puchu
dmuchawiec
Księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać
Przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem
