Na Wszystkich Świętych

Caspar_David_Friedrich_-_Frau_vor_untergehender_Sonne

                                                                          mal.: Caspar David Friedrich (1774-1840)

 

 

Ksiądz Jan Twardowski

O STALE OBECNYCH

 

Mówiła że naprawdę można kochać umarłych

bo właśnie oni są uparcie obecni

nie zasypiają

mają okrągły czas więc się nie spieszą

spokojni ponieważ niczego nie wykończyli

nawet gdyby się paliło nie zrywają się na równe nogi

nie połykają tak jak my przerażonego sensu

nie udają ani lepszych ani gorszych

nie wydajemy o nich tysiąca sądów

zawsze ci sami jak olcha do końca zielona

znają nawet prywatny adres Pana Boga

nie deklamują o miłości

ale pomagają znaleźć zgubione przedmioty

nie starzeją się odmłodzeni  przez śmierć

nie straszą pustką pełną erudycji

nie łączą świętości z apetytem

bliżsi niż wtedy kiedy odjeżdżali na chwilę

przechodzą obok z niepostrzeżonym ciałem

ocalili znacznie więcej niż duszę

 

Mądre stworzenie

wiewiórka

 

Dostałam właśnie od córki (tej starszej, Zosi! Ona także robi piękne zdjęcia!) ten oto portret wiewiórki, przyłapanej na wyłudzaniu orzeszków od spacerowiczów w warszawskich Łazienkach.

Podobno smyrgają tam całe ich stada, nie bojąc się ludzi i oczekując nieustannych darów, a także z wyczuciem pozując wytrwale do zdjęć. Mądre stworzenia!

Tak pomyślałam i natychmiast przypomniała mi się wspaniała powieść Vladimira Nabokova – Pnin.

Wiewiórki przemykają przez tę książkę kilkakrotnie, a wraz z nimi pojawia się metafizyczne tchnienie, nie bez powodu: nieżyjąca już ukochana profesora Pnina nazywała się Mira Biełoczkin (biełoczka to po rosyjsku wiewióreczka).

Biełoczki więc pojawiają się co jakiś czas w  tej powieści, w sposób znaczący; niekiedy jak błysk wspomnienia, na przykład – z czasu, gdy Pnin miał jedenaście lat i leżał w łóżku z wysoką gorączką:

Nie mógł zamknąć oczu, bo piekły go powieki. Spojrzenie przynosiło tylko eliptyczny ból i zdradzieckie ukłucia światła, znajome kształty stawały się siedliskiem potwornych omamów. Przy łóżku stał czteroskrzydłowy parawan z politurowanego drewna ozdobiony rysunkami piktograficznymi, przedstawiającymi polną dróżkę, wymoszczoną opadłymi liśćmi, staw porośnięty liliami, staruszka, zgarbionego na ławce i wiewiórkę trzymającą coś czerwonego w przednich łapkach.

A znów raz – kiedy Pnin jest już staruszkiem, zgarbionym na ławce w parku – wiewiórka pojawia się jak aluzja, a może jak duch, w każdym razie jej interwencja jest radykalna i skuteczna:

Był już niespodziewanie (albowiem rozpacz ludzka rzadko prowadzi do wielkich prawd) bliski znalezienia prostego rozwiązania zagadki wszechświata, lecz przeszkodziła mu w tym pewna natarczywa prośba. Dostrzegła go na ścieżce wiewiórka siedząca pod drzewem. Jednym zwinnym, krętym susem mądre stworzenie znalazło się na obrzeżu fontanny z wodą do picia, a kiedy Pnin podszedł bliżej, wysunęło ku niemu owalną mordkę i nadymając policzki, wydawało chrapliwe, bezładne dźwięki. Pnin zrozumiał, pogmerał chwilę i znalazł to, co trzeba nacisnąć, żeby osiągnąć pożądany efekt. Spragnione zwierzątko spojrzało tylko na niego z pogardą, natychmiast zanurzyło pyszczek w grubym, roziskrzonym słupie wody i piło tak przez dłuższą chwilę. „Może ma gorączkę” – pomyślał Pnin, płacząc cicho i otwarcie, ale nadal uprzejmie przytrzymywał dźwignię, chociaż starał się unikać niemiłego spojrzenia, które na nim zawisło. Kiedy wiewiórka ugasiła pragnienie, oddaliła się bez najmniejszego gestu podziękowania.

(cytaty pochodzą z wydania Państwowego Instytutu Wydawniczego, Warszawa 1987, przekład Anny Kołyszko).

 

Mądrę stworzenie nie dopuściło do tego, by profesor Pnin rozwiązał zagadkę wszechświata. Bardzo słusznie. Lepiej jej nie znać. Lepiej po prostu z wdzięcznością akceptować świat, który nas otacza, i pomagać mu, nie oczekując wdzięczności.

Lubię wiewiórki!

Odlatują

Birds at full moon (1900 - 1936) by Ohara Koson (1877-1945). Original from The Rijksmuseum. Digitally enhanced by rawpixel.

Ohara Koson  (1877-1945)                                                          Gęsi przy pełni księżyca  – drzeworyt barwny

 

 

Kazimierz Wierzyński

DZIKIE GĘSI

 

Nie widzę tych gęsi, ale je słyszę

Jak jęczą.

Gdybym mieszkał w powietrzu,

Wyszedłbym teraz na ganek

I głaskał ich klucz

Za poręczą.

 

Może by nawet przysiadły

I zjadły coś i napiły się wody,

Zmęczone taką podróżą

Do ciepłych krajów

Ptaki korowody.

 

I może dałbym im list

I powiedział: proszę, zanieście

Tych parę słów

Do trzeciego domu,

Na szóstej ulicy,

W dwunastym mieście.

 

Tam jest wieża, a w wieży zamknięta

Mieszka młodość, która pamięta

Moją miłość na świat rozpostartą –

Ale ptaki oczami zimnemi

Powiedziałyby: cóż ci po ziemi,

Ominąłeś ją  z nami. Nie warto.

 

( z tomu: Korzec maku, Londyn 1951)

 

 

 

 

Dla Nauczycieli

IMG_0711c

 

Najlepsze życzenia w dniu Waszego święta!

A przyłączam do tych życzeń ciepłe myśli i wspomnienia o tych moich Nauczycielach, którzy byli prawdziwymi przewodnikami, mistrzami, opiekunami i autorytetami. Tak wiele im zawdzięczam! Minęło już ponad pół wieku od moich szkolnych lat, nauczycieli moich nie ma już na tym świecie, a ja wciąż ich żywo pamiętam, noszę w pamięci ich słowa, ich głosy i uśmiechy, wiedzę, którą mi przekazali i wyjątkową dobroć, jakiej od nich doznałam. A idę wciąż w tym kierunku, który dla mnie mądrze wytyczyli na początku drogi, wiedząc, że to dobry kierunek.

Życzę Wam, żeby za pięćdziesiąt lat Was także tak wdzięcznie wspominano i kochano. I żeby droga, którą prowadzicie Waszych dzisiejszych uczniów, okazała się tą najwłaściwszą.

Wielu sił i zdrowia! I dobrego natchnienia w pracy!

 

MM

 

IMG_0703a