Dzień dobry po Świętach!
Minęły nam spokojnie, bo, nawet się nie umawiając, pominęliśmy konsekwentnie bulwersujące wiadomości, których nie szczędziły nam przed Wielkanocą media, jak zawsze w tym dziele wyrywne i ochocze.
Na szczęście przyroda dostarcza codziennie niezbitych dowodów na nieustanną opiekę Opatrzności nad światem, więc też spokojnie Jej zawierzywszy, pospieszyłam do ogrodu, gdzie rzecz jasna zawodu nie doznałam: kwitną nie tylko fiołki, wczesna kalina oraz forsycje. Bujnie wysypały także cebulice (brzydka nazwa, śliczny kwiatek)!
Tu – zaledwie fragment tego łanu, z miłą obecnością czerwonych pędów piwonii oraz obfitych już listków orlika.
Poza prezentami od Natury doczekałyśmy się, Emilia i ja, wspaniałej i jakże miłej oraz zaszczytnej niespodzianki ze strony poznańskiej Biblioteki Raczyńskich. Tak, to ta sama, o której pisałam w „Na Jowisza”:
Ta nasza wspaniała czytelnia była częścią słynnej Biblioteki Raczyńskich, chluby Poznania, najstarszej z istniejących bibliotek publicznych w Polsce. Wtedy jeszcze tego nie wiedzieliśmy, podobnie jak nie przyszłoby nam do głowy, że oboje spędzimy w tej słynnej Bibliotece wiele, wiele czasu i że oboje napiszemy kiedyś dużo książek i że wszystkie one będą miały zaszczyt znaleźć się w jej zbiorach.
Dopiero dużo później dowiedziałam się, ile zawdzięczamy hrabiemu Edwardowi Raczyńskiemu (urodzonemu w Poznaniu w roku 1768). Ten polityk, podróżnik, znawca antyku i marynista, wydawca i pisarz wreszcie, a także mecenas sztuki w jednej osobie, przejęty chęcią ułatwienia każdemu środków nabywania nauk i wiadomości postanowił ufundować Poznaniowi bibliotekę. W statucie fundacyjnym zaznaczył, że tę bibliotekę wraz z gmachem i kapitałami temuż miastu tytułem własności w wieczne nadaje posiadanie.
Poznań znajdował się wtedy zaborze pruskim. Polski hrabia wykupił grunt w centrum (dzisiejszy plac Wolności i Aleje Marcinkowskiego) od skarbu państwa pruskiego, zachowując w zupełnym sekrecie przeznaczenie projektowanej budowli.
A tymczasem zaborcy mieli zamiar zamienić to poznańskie centrum w plac dla defilad wojskowych i innych demonstracji siły militarnej! W potężnym , ciężkim gmachu przy placu Wolności (mieści się w nim teraz Muzeum Narodowe) rezydowała wtedy niemiecka komendatura. Biblioteka zaś – szlachetny w formie budynek wzorowany na Luwrze, a dostępny bez różnicy osób dla wszystkich – wyrosła po jej prawym boku. Musiała nieźle kłuć w pruskie oczy!
Dzięki wspaniałym zbiorom i mężnemu personelowi, który opierał się germanizacji, biblioteka przez cały XIX wiek była ostoją polskiej kultury. Hrabia Raczyński zaopatrzył ją przezornie w fundusz, złożony w banku, oraz w unikalny, odziedziczony po przodkach księgozbiór, liczący trzynaście tysięcy cennych woluminów; wzbogacił go zresztą o zakupione niebawem księgozbiory uczonych i kolekcjonerów, a także o cenne rękopisy i druki, zwożone z dalekich podróży.
W czasie okupacji hitlerowskiej biblioteka dostępna była już wyłącznie dla Niemców. Na początku 1945 roku (właśnie w tym czasie przyszłam na świat) podczas walk o Poznań piękny budynek Biblioteki Raczyńskich legł w gruzach, spłonęło ponad 90% księgozbioru. Ocalało zaledwie 17 tysięcy jednostek zbiorów specjalnych wywiezionych dwa lata wcześniej do podpoznańskiego majątku Obrzycko.
Po wojnie zgromadzono ocalałe resztki księgozbiorów i umieszczono je w budynku dawnej szkoły przy ul. Armii Czerwonej. Tam była teraz biblioteka Raczyńskich – i to tam właśnie, na wysokim parterze, mieściła się nasza ukochana dziecięca czytelnia.
Możecie sobie wyobrazić, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, z jakimi uczuciami przeczytałam dziś właśnie tę oto wiadomość w sieci:
Nagroda im. Józefa Łukaszewicza, upamiętniająca postać dyrektora Biblioteki Raczyńskich w latach 1829-1852 i twórcy pierwszej monografii Poznania, przyznawana jest corocznie autorom najlepszych publikacji związanych ze stolicą Wielkopolski. Kapituła konkursu składa się z przedstawicieli poznańskiego środowiska kultury i nauki, a oceniając publikację bierze pod uwagę jej stronę merytoryczną, językową, redakcyjną i edytorską. Celem Nagrody jest wyróżnienie i promocja najważniejszych dzieł, które podejmują tematy związane z Poznaniem, a tym samym propagowanie czytelnictwa i popularyzacja wiedzy o mieście.
I do tej to właśnie zaszczytnej nagrody nominowana została nasza książka „Na Jowisza!”.
Cieszymy się szalenie! I Wy cieszcie się z nami!
Mocne uściski i radosne okrzyki przesyłam –
Wasza
MM