Dzień Dziecka!

2016_NYR_12163_0021_000(jessie_willcox_smith_when_daddy_was_a_little_boy110423)

(mal: Jessie Wilcox Smith)

 

Dzień Dziecka powinien być codziennie. To znaczy, każdego dnia powszedniego należałoby traktować dzieci tak właśnie, jakby to było ich święto. Codziennie przysparzać im radości, ukazywać im piękno świata, na który przyszły, mówić im rzeczy miłe, budujące i ciekawe. Rozśmieszać. Pocieszać. Przytulać i gratulować. I zawsze, zawsze, niezmiennie – szanować je, kochać i poważać.

Ale skoro najwyraźniej święto nie może być codziennie, ludzkość wymyśliła Dzień Dziecka i trzeba nam się cieszyć choćby tym jednym dniem w roku.

Wszystkiego najmilszego, Kochane Dzieci!

Ściskam Was najserdeczniej, jak tylko potrafię, i życzę, żeby Wam się dobrze żyło na tym pięknym (mimo wszystko) świecie i żeby dorośli przynajmniej nie przysparzali Wam smutków.

A w prezencie mam dla Was przewrotny wierszyk, którym ewentualnie możecie postraszyć Wiadomo Kogo, sugerując, co moglibyście zrobić W Razie Czego!

Oto on – w przekładzie Stanisława Barańczaka:

 

Shel Silverstein

CLARENCE

 

Clarence Lee, chłopczyk z Tennessee,

Niczego tak nie kochał, jak reklam w TiVi.

Rozwarte oczy wlepiał w ekran szklany

I każdy towar tam reklamowany

Sprowadzał zaraz drogą wysyłkową:

Krem, żeby skóra mogła czuć się zdrowo,

Brylantynę, by włosy elegancko lśniły,

Wybielacz, żeby biele bardziej się bieliły,

Tabletki, żeby zniszczyć ból głowy w zarodku,

Dżinsy, dopasowane do człowieka w środku,

Pastę do zębów „Biały Kieł”,

Proszek dla psa, a raczej – pcheł,

Płyn do płukania sobie ust,

Stanik, co uwypukla biust,

Owsianki, buty do rodeo,

Firanki, nową grę video

Lub towarzyską –

Dosłownie wszystko.

Aż pewnego dnia – reklama:

„TRWALSZY TATO! MILSZA MAMA!

NOWOŚĆ! SENSACJA! ULEPSZENIE!

ŚPIESZ SIĘ  I SKŁADAJ ZAMÓWIENIE!”

Ma się rozumieć, nasz bohater na to

Z miejsca zamówił nową mamę z tatą;

Gdy przyszła paczka z ulepszoną parą,

Opylił zaraz na pchlim targu starą,

Schował pięćdziesiąt centów do kieszeni

I wszyscy teraz są zadowoleni:

Nowi rodzice – mili, liberalni;

Starzy – znaleźli robotę w kopalni.

Pamiętaj zatem te proste reguły:

Jeśli rodzice każą jeść brokuły,

Myć ręce, sprzątać w pokoju bałagan,

Jeśli nie szczędzą wymówek i nagan,

Jeżeli nudzą cię i są niemili –

Znaczy to, że się po prostu zużyli.

Natychmiast zamów nową parę i

W ogóle ciesz się życiem jak nasz Clarence Lee.

 

(wiersz pochodzi z książki Stanisława Barańczaka FIOLETOWA KROWA – antologia angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej, Wydawnictwo a5, Poznań 1993)

 

A tu – wiersz w wersji oryginalnej, bo zawsze ciekawie jest śledzić pracę tłumacza:

 

Shel Silverstein

CLARENCE

Clarence Lee from Tennessee
Loved the commercials he saw on TV.
He watched with wide believing eyes
And bought everything they advertised —
Cream to make his skin feel better
Spray to make his hair look wetter
Bleach to make his white things whiter
Stylish jeans that fit much tighter.
Toothpaste for his cavities,
Powder for his doggie’s fleas,

Purple mouthwash for his breath,
Deodorant to stop his sweat.
He bought each cereal they presented,
Bought each game that they invented.
Then one day he looked and saw
‚A brand-new Maw, a better Paw!
New, improved in every way —
Hurry, order yours today!’
So, of course, our little Clarence
Sent off for two brand-new parents.
The new ones cam in the morning mail,
The old ones he sold at a garage sale.
And now they all are doing fine:
His new folks treat him sweet and kind,
His old ones work in an old coal mine.
So if your Maw and Paw are mean,
And make you eat your lima beans
And make you wash and make you wait
And never let you stay up late
And scream and scold and preach and pout,
That simply means they’re wearing out.
So send off for two brand-new parents
And you’ll be happy as little Clarence.

 

 

Majowe radości

IMG_20210524_153712

 

Nie tylko zieleń i świetlista żółć miłego wilczomlecza, nie tylko tulipany oraz szalejące bzy – białe, różowe i fioletowe w trzech odcieniach, nie tylko liliowe dzwoneczki, kwitnące całymi łanami, nie tylko liczne malutkie zawiązki jabłek ananas berżenicki – ale i dzisiejsza radość z powodu nagrody składają się na ten majowy błogostan.

Książka Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę – wspólne dzieło Emilii Kiereś i dumnej z niej matki – została nagrodzona przez znakomitą Bibliotekę Raczyńskich w Poznaniu!

 

posnaniana2020

W komunikacie czytamy:

 

Nagroda im. Józefa Łukaszewicza, upamiętniająca postać dyrektora Biblioteki Raczyńskich w latach 1829-1852 i twórcy pierwszej monografii Poznania, przyznawana jest corocznie autorom najlepszych publikacji związanych ze stolicą Wielkopolski. Celem Nagrody jest wyróżnienie i promocja najważniejszych dzieł, które podejmują tematy związane z Poznaniem, a tym samym propagowanie czytelnictwa i popularyzacja wiedzy o mieście. Kapituła konkursu nagrodziła następujące książki:

  • Olaf Bergmann i Wojciech Lizak, Antoni Radziwiłł oraz jego epoka w listach żony i córek (Poznań, Wielkopolskie Muzeum Niepodległości w Poznaniu)
  • Małgorzata Musierowicz i Emilia Kiereś, Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę (Warszawa, HarperCollins Polska)
  • Monika Piotrowska, Życie alternatywne. Amatorzy i zawodowcy w fotografii poznańskiej od 1839 do 1945 roku (Poznań, Fundacja Pix.house).

     

Cieszymy się obie wprost nadzwyczajnie! Trzeba tu koniecznie dodać, że sukcesy „Jowisza” (który doczekał się w krótkim czasie już dwóch dodruków!) zawdzięczamy świetnej współpracy z wydawnictwem HarperCollins (kiedy „Jowisz” był w przygotowaniu, nazywało się ono jeszcze Egmont). Wielkie podziękowania za zgotowanie naszej książce pięknej, szczodrej edycji (która w rękach Anny Pol, specjalizującej się w grafice książkowej, nabrała dodatkowej urody), należą się ówczesnej redaktorce prowadzącej, pani Annie Czech (obecnie jest ona naczelną ambitnego wydawnictwa książek dla dzieci Kropka). Dziękujemy bardzo!
Dodam, że oddana właśnie przez nas część druga, „Na Jowisza 2”, prowadzona jest przez red. Agnieszkę Betlejewską (HarperCollins) i w niczym nie ustępuje części pierwszej, a ukaże się – wszystko na to wskazuje – już na jesieni.

Majowe  pozdrowienia dla wszystkich!

MM

 

IMG_20210519_184655

Czas bzów

IMG_20210520_121215

Wszystkie zdjęcia: MM

 

Julian Tuwim

RWANIE BZU

 

Narwali bzu, naszarpali,

Nadarli go, natargali,

Nanieśli świeżego, mokrego,

Białego i tego bzowego.

 

Liści tam – rwetes, olśnienie,

Kwiecia – gąszcz, zatrzęsienie,

Pachnie kropliste po uszy

I ptak się wśród zawieruszył.

 

Jak rwali, zacietrzewieni,

W rozgardiaszu zieleni,

To się narwany więzień

Wtrzepotał, wplątał w gałęzie.

 

Śmiechem się bez zanosi:

A kto cię tutaj prosił?

A on, zieleń śpiewając

Zarośla ćwierkiem zrosił.

 

Głowę w bzy – na stracenie,

W szalejące więzienie,

W zapach, w perły i dreszcze!

Rwijcie, nieście mi jeszcze!

 

 

IMG_20200509_165133

 

Julian Tuwim

EROTYK O BZACH

 

Bzy gęsto sterczą sztorcem,

Gruboziarniste i mokre,

Stokrotne, gotowym wierszem, radośnie rozrosłe bzy.

O szóstej rano wstałaś,

Dziewczyno z prężnym sercem,

I łamiesz, z miłości dla mnie, promieniejące bzy.

Tak wcześnie i już tak gorąco,

A cóż dopiero w południe,

Gdy jeszcze mocniej w nozdrza uderzą zerwane bzy!

Dziewczyno na palcach wspięta,

Której ręce tak czule,

Z taką nadzieją chwytają coraz pełniejsze gałęzie!

Dziewczyno bardzo szczęśliwa,

Z listem wycałowanym,

Z listem okrutnie krótkim,

Cóż na niemiłość poradzę?

 

Trzęsę się twoim szczęściem

I drżę jak targane bzy.

 

IMG_20210520_121131

 

 

Julian Tuwim

BURZA I BZY

 

Burza chrabąszczów w błyszczących bzach!

Kto wylągł chrabąszcze? Burza.

Piorun jak sztylet zaszyty w piach

Stygnie i syczy: Użas!

 

Ktoś widać niebu ogień chciał skraść,

Lecz, oślepiony srebrzyście,

Prądem rażoną otworzył garść

I rtęcią opryskał liście.

 

 

IMG_20210520_121749

 

Julian Tuwim

TRUDY MAJOWE

Trze­ba ko­chać po ma­jo­we­mu,
Jak naj­głu­piej i jak naj­pro­ściej,
Cier­pieć, gi­nąć, nie wie­dząc cze­mu,
Nie dla cie­bie, lecz dla mi­ło­ści.

Za­plą­ta­ny w za­ba­wę bzo­wą,
Mu­sisz w gąsz­czu wi­kłać się ro­śnym
I roz­trą­cać wę­szą­cą gło­wą
Zgiełk i trze­pot we­so­łej wio­sny.

Nocą dłu­go ko­chać w ogro­dzie,
Po­tem spa­cer w mrok sa­mot­no­ści,
Wol­no, smut­nie, bo tak się cho­dzi
Za po­grze­bem swo­jej mło­do­ści.

I tak kro­cząc za ka­ra­wa­nem
Uma­jo­nym szczę­ściem zie­lo­nem,
Mru­czeć głup­stwa nie­po­rów­na­ne,
Głup­stwa ni­czym nie­za­stą­pio­ne.

 

 

IMG_20210520_121754

 

Nikt tak pięknie nie pisał o bzach, jak Tuwim – prawda?

W porze bzów musiałam, po prostu musiałam zacytować Wam moje ulubione wiersze i zajęło mi to tyle miejsca, że pewnie ograniczę się tylko do kilku zdań. Przede wszystkim – jak zwykle dziękuję za te wzruszające wpisy, za dobre słowa i miłe wspomnienia. To wielka radość – dowiadywać się, że to, czemu poświęciłam tyle lat pracy (blisko 50!) przydaje się miłym i dobrym ludziom, pomaga im i cieszy. Dobrze to wiedzieć na stare lata! Bóg zapłać, Kochani Ludzie!

Ryśkowi dziękuję za wierne przypominanie (już od tylu lat) o Dniu Niezapominajki! Witam zarazem nowe osoby Księdze Gości. Są to: Joanna M., druga Joanna (która pyta, jak ogród mój przetrwał chłody – ach, jak zwykle poradził sobie!), Gabriela – (czyli nasza niezapomniana Pulpa 12, która tymczasem podrosła i powróciła!), Emanuela (czyli dawna Nuelka – witamy z powrotem!), Ola z Bibic, Drzewiasty, Beata z Jerzanowic, Kala, Zuzanna, Helena, Milcia, Zuzia, a także Sylwia, której odpowiem na pytanie o McDusię: tak, bywa, że dobrym rodzicom wychowywanie się nie całkiem udaje, a pociecha wyrasta im na utrapienie. Ale w większości przypadków sprawa ulega polepszeniu, skoro tylko minie trudny wiek dojrzewania. Recepta: kochać wiernie i bezwarunkowo i uzbroić się w cierpliwość! Co do smartfona, o który pytasz: dostałam go od dzieci na Gwiazdkę i jako techniczna abnegatka pojęcia nie mam, co to za okaz – ale na pleckach ma on ową znakomitą kamerę z napisem: Zeiss!

Tak, Magdaleno Brykczyńska, masz rację: to jak „lupa do oglądania świata w jego realnej postaci”. Piękno jest wszędzie, trzeba tylko chcieć je dostrzec.

Na zakończenie – złota myśl, którą co prawda już zacytowałam w tekście „Na Jowisza 2”, ale nie zaszkodzi, gdy powtórzę ją i tutaj, bo jest bardzo à propos:

 

Nie trać okazji, by ujrzeć coś pięknego. Piękno jest podpisem Boga.

                                                                                                 Charles Kingsley

 

 

Druga Joanno, a ogród mój, widziany z okna pracowni, wyglądał dzisiaj tak (śliwa, odmłodzona silnym cięciem na przedwiośniu, dopiero wypuszcza pierwsze listki, a wielka katalpa w głębi, ta, w którą wbudowano podeścik do czytania, też dopiero się budzi, ale ona jest egzotyczna, więc ma zawsze opóźnienie):

 

 

IMG_20210520_124238

 

Wszystkich gorąco pozdrawiam i równie gorąco ściskam!

Dziękuję za wszystko!

Wasza –

MM

Czas tulipanów

IMG_20210510_184939

Wszystkie zdjęcia: MM

 

 

Beata Obertyńska

TULIPAN

 

Jak ptak jesteś – o piórach z purpury i złota!

Nakrapianyś – jak skóra cudownego węża!

Jak płomień – którym wiatr bezgłośnie miota!

Jak płomień – co w pośpiechu ostygłby i stężał!

 

Chrzęścisz cicho jedwabiem pod zakrzepłym żarem,

Siarkę mieszasz z krwi pąsem w chlasty, bryzgi, smugi –

aż  powalony własnym, szkarłatnym ciężarem,

masz w sobie coś z Mefista i chorej papugi…

 

 

IMG_20210510_190902

 

 

 

IMG_20210510_184602

 

A teraz popatrzcie: takie oto dziwne zjawisko uchwyciła ta doskonała, precyzyjna kamera w moim smartfonie. Gołym okiem nie widać we wnętrzu tulipana owych trzech srebrzystych jakby skrzydełek. Co to jest, u licha? Zastanawiająca i zachwycająca jest też ta idealna trójdzielna symetria wokół trójdzielnego słupka – prawda? Ach, cuda przyrody! Żałuję, że nie zostałam botanikiem.

 

IMG_20210510_191426

 

 

Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, słyszę, że na maturze z polskiego „była Obertyńska” i cieszę się – lubię ją i podziwiam. 

A o maturach pamiętam nieustająco i wiernie trzymam za zdających kciuk lewej tylko ręki, bo prawa jest mi potrzebna na co dzień. Nie mogłabym bez niej robić zdjęć, a to właśnie teraz zajmuje mnie niezmiernie. Ogród bowiem jest w pełni rozkwitu! Do pełni szczęścia brakuje jeszcze tylko tego, by do akcji przystąpiły bzy – ale to już niedługo nastąpi i wtedy popadnę w doroczną a całkowitą euforię wiosenną!

Na razie słaniam się z zachwytu na widok japońskiej śliwy w całej jej krasie. Co za radość! Szkoda, że ten stan świeżej obfitości potrwa zaledwie kilka dni. Ale nawet dla tych kilku warto było czekać całą długą zimę i całe przedwiośnie!

 

IMG_20210511_105849

 

Witam nowych Gości! – są to: Mama Igora, KatkaAniella z Józefowa, Marysia, Musia, a także Dorota i Konrad – przedstawiciele ananasów z szóstej klasy, oraz Aluś i Nata – która właśnie pisze maturę we Wrocławiu (powodzenia!!!). Bardzo miło było przeczytać Wasze wpisy – wielkie dzięki za każde dobre słowo!

Są też w Księdze Gości pytania i uwagi, na które zaraz odpowiem. Ale najpierw wiadomość dla Mamy Isi: z przykrością donoszę, że wytworzona przeze mnie sadzonka róży pnącej Rambling Rector nie przetrwała tej wyjątkowo zimnej wiosny, choć dała sobie radę z prawdziwą zimą. Nic to, zaraz Rector znów zakwitnie i rzucę się do sadzonkowania! Przyszłość przed nami, Mamo Isi!

Anastazja zapytuje, kogo w pierwotnej wersji „Szóstej klepki” chciałam uśmiercić, i dlaczego się rozmyśliłam. Otóż, rozmyśliłam się pod wpływem surowych uwag Danki, mojej Wspaniałej Redaktorki w Naszej Księgarni. Powiedziała ona, że rynek pełen jest, aż do obrzydzenia,  ponurych opowieści, które tylko przygnębiają czytelników. A młodzi ludzie lubią się śmiać! Zaproponowała, bym zrobiła użytek ze swojego poczucia humoru i napisała „Szóstą klepkę” na nowo, pamiętając, że młodzież potrzebuje w tych ciężkich czasach pociechy, otuchy i podtrzymania na duchu. A kto miał zginąć? Siostra głównej bohaterki. Ale nie, nie była to Cesia, ją wymyśliłam znacznie później. Szczegóły powstania tej powieści znajdziesz w książce „Na Jowisza!”.

Haniu, czyli Scarlet Flame – tak, lubię Gwiezdne Wojny, oglądałam te filmy najpierw z własnymi dziećmi, a potem z wnukami! Kupowałam też kolejne miecze świetlne oraz sporo innych gadżetów, a w okolicach Gwiazdki nie szczędziłam  grosza na komplety klocków Lego z serii Star Wars. Bycie fanem kosztuje (mamy i babcie fanów…)! Co do farb z roślin, o które pytasz: tak, to prawda, można je wytwarzać, jak Aga z Feblika, i nawet kiedyś tego próbowałam. Subtelne kolory, jakie się uzyskuje, wydają mi się jednakże trochę mdłe – wolę intensywne!

Magdo Z., to była srebrna cukiernica.

Marysiu, w sprawie planu mieszkania Borejków muszę Cię odesłać do książki „Na Jowisza 2”, która ukaże się jesienią (właśnie dostałam z wydawnictwa pierwszą jej korektę). Dużo by wyjaśniać!

Hanka Nutria pyta, co takiego zrobił Wolfi na studniówce – aha, oto mi pytanie! Rzecz w tym, że zostawiłam tę kwestię otwartą, tak by każdy czytelnik mógł sobie sam wyobrazić tę zbrodnię. Popatrz, jaką udaną propozycję przedstawiła Ci Hania!

Tatiano, ostatecznie kolor wiodący „Na Jowisza 2” będzie pomarańczowy. Żółty trochę anemicznie wychodził w próbach, zwłaszcza litery tytułu na okładce były słabo czytelne.

Aniello, poduszka pod brodą, przy długotrwałym czytaniu w pozycji leżącej, to mój własny sposób. Miło, że i Ty na to wpadłaś!

Zgredzie (wiad.pryw.) dziękuję za dobre wieści i życzę, żeby nadal były tylko dobre, coraz lepsze!

Bożenko, pamiętam o Tobie w związku ze zbliżającą się przeprawą! Dużo siły i dużo zdrowia! No i – czekamy na „Labirynty”!

Musiu, osiem lat to dużo, zwłaszcza dla dzieci. Brawo za dobrą decyzję – a jeśli istotnie w jej podjęciu pomogłam, czuję się dumna! Dziękuję za ten wpis, wszystkim także dziękuję za dobre słowa i życzliwość, bez których jakże smętne byłoby nasze życie!

Trzymajmy się, nie dajmy się!

Łączę uściski  bardzo tulipanowe –

Wasza

MM

 

IMG_20210511_111019