„Pojesienniało” …

IMG_20200907_115841

fot. MM

 

Kazimierz Wierzyński

OKNO  NA OGRÓD

 

„Otworzy pan okno na ogród

A wszystko się samo napisze” –

 

Więc posyp się trawo na stole,

Nie spadajcie jeszcze, jabłka i gruszki,

Nie lękajcie się października, truskawki,

Pietruszki, rezedy, co jest tam jeszcze,

I wszystkie słowa wrogie i ostrożne

Przejdźcie na moją stronę.

 

Zielona bibuła – trawa,

Beżowa lampa – jabłko,

Ach, tylko szybko, szybko

Niech mnie zarosną po uszy

Chochoły słomianą czapką

 Niewidką.

 

 Bo poza stołem demony

Książki, litery, półki

I wyszczerbione zęby

I sufit, hiatus, paszczęka,

I wszystkie prawdy odlatujące

Jak z drutów spóźnione jaskółki.

Drży mi ręka.

 

Ale otworzę to okno,

Otworzę póki jeszcze zielone,

I sam przez nie wyjdę na ogród, w sad,

Trawy i drzewa zawołam na pomoc,

Ziemia to przecież mój owoc:

Jesień która jest moją rodziną,

Miłość która nie chce mnie minąć,

Ptak który wraca na moją stronę,

Prawdziwy,

Kłamliwy,

Dotkliwy

Ale jedyny

Świat.

 

(z tomu Kufer na plecach, Paryż 1964)

 

 

IMG_20200829_150140

fot. MM

 

Kazimierz Wierzyński

ETIUDA NA JESIEŃ

 

Zaczerwieniło się, pojesienniało

I zadziwiło się i odleciało

I tylko jedna popielata

Jaskółka szuka jeszcze lata

I tylko jedna ciemna róża

Więdnie o cały świat za duża

I tylko jeden słoneczniczy

Zegar pamiątki jeszcze liczy

I tylko oczy, gęste oczy,

Wzrok za szybami, w zapatrzeniu,

Wiatr powłóczyny drzewne troczy,

Na płocie gra jak na grzebieniu

I skrzypią z nim staruchy domy

I wrony lecą niską smugą

A wzrok wciąż milczy, nieruchomy,

Coś wypatruje i coś bada,

Stoi przy oknie długo, długo,

Od września aż do listopada.

 

Czemu on z liśćmi nie chce śniedzieć,

Za czym on błądzi, co chce wiedzieć?

 

Że zadumało się, pojesienniało,

Nikogo nie zadziwiło

I odleciało?

 

(z tomu Tkanka ziemi, Paryż 1960)

 

 

IMG_20200716_114709

fot. MM

 

Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy!

Jak to miło, że znów tylu nowych Gości się tu ujawniło – wśród nich Milena, Jolanta Maćkowska, Aka, Gabriela, Ania, Ilka, Madziejka, Polonistka, Bella, Julia, Annuszka, Magdalena, Anna, Olka, Karolina i Evu. Witam Was serdecznie i dziękuję za tyle dobrych, miłych, ciepłych słów! Olko, Twoja wiadomość prywatna wzruszyła mnie i napełniła wdzięcznością – jak dobrze jest wiedzieć, że się komuś naprawdę pomogło! Dziękuję!

Bardzo też przyjemna jest świadomość, że tyle osób czeka na to, co piszę – od razu autorce rosną skrzydła i wzbiera w niej nowa werwa. Dziękuję za powódź pomysłów, cóż z tego, że niekiedy sprzecznych ze sobą. Jedne głosy wyrażają radość i uznanie z powodu braku maseczek w „Chucherku”, drugie, wręcz przeciwnie, domagają się ich obecności, wraz z innymi (stosownymi) realiami, co miałoby – tak na przykład pisze Karolina – nadać „Chucherku” wartość historycznego dokumentu. Karolino droga, spieszę tu zaznaczyć skromnie, że nigdy nie było moim zamiarem tworzenie czegoś takiego. Jeśli zaś w Jeżycjadzie nagromadziło się wiele tzw. małych realiów, to przecież tylko mijający czas nadał im owej historycznej wartości. Pisałam i piszę nadal powieści humorystyczne, pogodne, a więc, chcąc ściśle trzymać się reguł gatunku (tu małe wyznanie: lubię reguły!), z zasady unikam wchodzenia zbyt głęboko w tzw. dramat egzystencji oraz – zwłaszcza – w ponury świat polityki. Co do dręczącego nas wszystkich obecnie zjawiska – ani myślę się nim zajmować, wybaczcie! Męczy mnie. Nie jestem w stanie wykrzesać z tego nic zabawnego ani krzepiącego. Nie, nie „wypieram” tego tematu, Karolino – potrafiłabym przecież stawić mu czoła. Ale nie chcę go afirmować.

Widzę też, że moje wyznanie o istnieniu dwóch wersji „Chucherka” zostało przyjęte ze zbyt wielkim entuzjazmem. To tylko warianty szkiców fabularnych! – a od tego do gotowej powieści jeszcze daleka droga! „Koncepta wirują” – jak pisze Zgred. Nota bene, nadal się nie zdecydowałam, czy wybiorę wersję przyszłościową, czy przeszłościową. (Rozmarynie, Wannabe, Marto, nie, nie, dwie wersje w jednej powieści – niemożliwe!). Zresztą – kto wie, może rzeczywistość nam się, co daj Boże, odmieni i będę mogła napisać wersję współczesną?  Tymczasem czekam spokojnie na rozwój wydarzeń, pisząc po trochu hasła do „Na Jowisza 2”.

Anette, AknordeiB, miło mi Was powiadomić, że życzenia Wasze zostaną spełnione – hasła „Mozart” i „Jezioro Pulpecji”, jak też „Willa Kowalików” i „Rodzina Lewandowskich” (oraz osobny portret Sławka) były przewidziane już w pierwszym „Jowiszu”, ale się nie zmieściły. Zostaną więc zamieszczone w „Jowiszu 2”, podobnie jak drzewo genealogiczne czy rzut mieszkania Borejków. Z tym ostatnim może być problemik, bo, jak już  wspomniałam w „Na Jowisza”, zarówno Żakowie, jak i Borejkowie mieszkają sobie po prostu w naszym dawnym mieszkaniu przy Słowackiego – tak mi to jakoś wyobraźnia urządziła. Ale liczę na pomoc któregoś z trzech rodzinnych architektów, ktoś mi to na pewno narysuje.

Droga Pani Anno, serdecznie dziękuję – cała stosownie spłoniona, od stóp do głów – za tę „różę Poznania”! Miła to przesada, ale wdzięczna jestem za każde dobre uczucie. Pozdrawiam Panią serdecznie!

Jowisiu, o spotkaniach autorskich na razie nawet nie myślmy. Przyszłość pokaże, co będzie. Przesyłam uściski!(Aha, a czekoladek miętowych nie lubię, bo mi smakują pastą do zębów – za to przepadam za  herbatą z mięty, świeżej zwłaszcza, zielonej, prosto z ogrodu!).

Jolanta Maćkowska pyta, czy autorka książki „Marianna i róże” to moja krewna – otóż nie, o ile nam wiadomo, jest to inna gałąź Konopińskich, nie ta, z której się wywodzimy  po kądzieli.

Aniu, pozdrawiam serdecznie i Ciebie, i całą szóstkę dzieci! Mocne uściski dla Was!

 

I dla całej Księgi Gości także!

Wasza

MM

 

Sygnały w kolorach ognia

IMG_20200829_144334

Wszystkie zdjęcia: MM

 

 

Leopold Staff

STAW W PARKU JESIENIĄ

 

Zielona woda złotym ogniem płonie

Odbitych w głębi jej pożółkłych drzew.

Baśń w niej jesienną powtarzają tonie

Odwrotnym dziwem: brąz, bursztyn i krew.

 

Zwierciadła stawu jedwabny gobelin

Wplata w osnowę liści wątek fal,

Modrymi skrawki międzydrzewnych szczelin

Wprawiając w pożar chłodną nieba stal.

 

Patyną śniedzi spastelone kruszce

Wiew mgły błękitnej marszczy w fałdy bruzd:

Tysiąc tysięcy, w przymrozków pogróżce

Ciepłotę brzegu całujących ust.

 

IMG_20200829_181146

 

Leopold  Staff

ZACHÓD JESIENNY

 

Przeszłość jak ogród zaczarowany,

Przyszłość jak pełna owoców misa.

Liści opadłych złote dywany,

Winograd ognia strzępami zwisa.

 

Zmierzch, jak dzieciństwo, roztacza cudy.

Barwne muzyki miast myśli przędzie.

Nie ma pamięci i nie ma złudy.

Wszystko jest prawdą. Wszystko jest wszędzie.

 

Sok purpurowe rozpiera grono

Na dni jesiennych wino wyborne.

Wszystko dziś piękne było. Niech płoną

Rudoczerwone lasy wieczorne.

 

IMG_20200829_144256

 

 

 

IMG_20200829_150312

 

Beata Obertyńska (1898-1980)

ODJAZD

 

I już  – już po wszystkim. Po słońcu, po lecie…

W ogródku kolejowym gdzie kwiaty też gasną,

niski cień pachnie ziemią i późną lewkonią…

… Jeszcze wczoraj w zmroku ciepło było przecie.

Jeszcze dzisiaj w południe słońce ciepłą dłonią

gładziło nasze głowy. Teraz chłód już. –

 Szkoda.

Milczmy lepiej. Mam serce ściśnięte tak ciasno,

jak kwiaty w pożegnalnym, zmęczonym bukiecie,

który mi potem oknem do przedziału podasz.

 

IMG_20200901_122339

 

Tak, to już koniec lata. Nieodwołalny! (Jak to brzmi!…)

Oto skrada się do nas jesień, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy. Wszystkie te zdjęcia są tego dowodem, a zrobiłam je przecież dzisiaj, w piękną, letnią i upalną pogodę.

Ale to już nie lato. Kwitną jeszcze róże i hortensje, w pełnym słońcu szaleją nagietki i siarkowe onętki:

 

 

IMG_20200829_114621

 

IMG_20200901_123043

 

Ale „nie ma złudy” – jak pisze Staff,  za to są czytelne sygnały – oto dojrzały właśnie prawdziwie jesienne rośliny: miechunki! Obrodziły u nas w tym roku nadzwyczajnie, zebrałyśmy z córką cztery ogromne bukiety – suszą się teraz, zawieszone w oknach, demonstrując wszystkie odcienie kolorów żółtego i pomarańczowego. Jak to wspaniale wygląda! Z tymi ich miłymi, optymistycznymi płomykami jakoś przetrwamy posępne, ciemne miesiące zimy. Już sobie poustawiałam ozdobne kompozycje w różnych punktach domu.

 

 

IMG_20200914_110238

 

Te pyzate istotki mają takie miny, jakby zaraz chciały się uśmiechnąć, prawda?

 

IMG_20200914_150026

 

No więc chyba damy radę zimie!

Oczywiście, podobnie (a nawet bardziej!) miłe, ożywcze, energetyzujące i rozgrzewające są Wasze wpisy w Księdze Gości i w ogóle wszelkie z Wami kontakty. Nieustająco jestem Wam wdzięczna za tyle serdeczności, przyjaźni, pogody ducha i radości życia!

Witam serdecznie nowych Gości – Kasię z Elbląga, Dankę z Wrocławia, Wisienkę, Jowisię z Poznania i Goszę ze Stalowej Woli.

Witam też dawno tu nie widzianą Nicos z Brukseli oraz szanownego Plugawego Pawełka z Dzikiego Zachodu.

I już pędzę odpowiadać na Wasze pytania oraz wpisy!

Jowisiu, jeśli masz mi do powiedzenia coś  naprawdę bardzo osobistego – napisz na początku: „wiadomość prywatna”, a wpis ten nie zostanie pokazany. Ale wszelkie inne wiadomości i przemyślenia lepiej wpisywać normalnie, tak, by wszyscy mogli je przeczytać – takie wpisywanie się jest uprzejme wobec innych gości i ma pełny sens. A i mnie łatwiej jest odpowiadać tutaj, bez ogródek.

Kasiu z Elbląga, aha, tak, tak – pamiętam cię! I telegram wysłany z okazji ślubu też pamiętam! Jak to miło, że mi tak rośniecie, a przy tym – nie zapominacie!

Danko z Wrocławia, „Ida” się spodobała – jak miło! Cieszę się!

Wisienko, bardzo, bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa – chyba je będę sobie odczytywać w dniach deszczowych i ponurych. Uśmiecham się do Ciebie!

Goszu ze Stalowej Woli, Tobie również dziękuję za komentarz tak sympatyczny – dodam jeszcze, że jesień już była w Jeżycjadzie, i to całkiem niedawno: w Ciotce Zgryzotce mianowicie, na specjalne życzenie Kochanej Czytelniczki Sowy P. oraz kilku innych, równie przyjemnych osób. Ale na pewno jeszcze o jesieni napiszę – lubię ją, co tu kryć!

Kochana, wierna Kris, Tobie dziękuję za wspaniałą recenzję Na Jowisza! – co to za przyjemność, stwierdzać, że ulubione Czytelniczki tak bezbłędnie odczytują to, co w książce umieściłam! Bardzo mnie uradowało, że doceniłaś wagę wpisów o Bibliotece Raczyńskich, Miłosławiu i TPN. Chciałam po prostu pokazać grunt, z którego sama wyrosłam i z którego wyrosła Jeżycjada. A dodam jeszcze, że w tomie drugim (Na Jowisza 2) który na życzenie wydawnictwa (teraz już nie jest to Egmont, tylko Harper Collins) już z wolna przygotowuję, będzie o tej poznańskiej i wielkopolskiej glebie jeszcze więcej! Właśnie świeżutko napisałam długi tekst do hasła „Szpital im. Raszei”- oj, będzie i ciekawie, i śmiesznie! (Sama się śmiałam, pisząc…)

Gio, Chesterko, Mimi M, Mamo Isi, Plugawy Pawełku! – dziękuję Wam za jakże potrzebne słowa zachęty i okrzyki zagrzewające do pisania „Chucherka”! – Mimi, spokojnie, TAKICH nacisków nie odbieram źle, przeciwnie! – uskrzydlają mnie i dodają mi ducha! A bardzo mi tego w przypadku Chucherka potrzeba. Dobrze już „podciągniętą” powieść, której akcja miała się rozgrywać wiosną i latem  roku 2020 trzeba było wyrzucić do kosza. Zdopingowana przez Mamę Isi, zabrałam się już jednak do pracy i oto mam w szkicach dwa warianty Chucherka – jeden przeszłościowy, a drugi przyszłościowy i w żadnym z nich nie występują maseczki. Tylko się zdecydować, który to ma być wariant! – ba, ale to niełatwe. Cierpliwości! Może rzeczywistość, jak to ona,  przyniesie jakieś pozytywne rozwiązania, zobaczymy. Wszystko ma bowiem swój koniec.

Anette, słynny walc François jest już niemłody – skomponowany został w roku  1905 przez Adama Karasińskiego i (jako pierwszy utwór w historii polskiej muzyki rozrywkowej) natychmiast zdobył ogromną popularność, nawet światową. Był popisowym numerem Toli Mankiewiczówny w przedwojennym kabarecie „Morskie Oko” i został nagrany na płyty nie tylko w Polsce, ale i na Zachodzie. Jeszcze długo po wojnie utrzymywał tę popularność. Fakt, że odtwarzano go z adapteru  na prywatce u Joanny, może świadczyć o tym, że jej rodzice, Józef i Felicja Borejkowie, mieli nieco przestarzałą płytotekę. Ale też i o tym, że kto chciał tańczyć zawrotnego walca, z pewnością sięgnął po ten właśnie utwór. Tadeusz Kantor miał natomiast swoje własne wspomnienia i skojarzenia, z tym walcem związane!

Monik, Haniu Okruszek, ależ oczywiście, praca w ogrodzie jest istnym błogosławieństwem. Cudowny to sposób na życie! – ileż to człowiek w sobie tym sposobem buduje dobrych uczuć, ile nabywa wewnętrznej harmonii, dyscypliny, i ileż ma z tego zachwytu oraz satysfakcji twórczej! Monik, moje róże pozdrawiają Twoje!

Mamo Isi, z ośmiu solidnych sadzonek róży Rambling Rector, jakie umieściłam w ziemi z zachowaniem wszystkich reguł sztuki, rozwinęła się tylko jedna i tak oto teraz wygląda:

 

IMG_20200914_133910

 

Nie jestem pewna, czy przetrwa zimę, ale nic to – w przyszłym roku spróbuję znowu, z większym rozmachem! Posadzę ich dwadzieścia!

Tą optymistyczną perspektywą zamykam dzisiejszy wpis i wszystkich serdecznie ściskam!

Wasza –

MM

Addio, róże!…

IMG_20200607_150744

Wszystkie zdjęcia: MM

 

 

Zbigniew Herbert

O RÓŻY

1

Słodycz ma imię kwiatu –

Drżą kuliste ogrody
zatrzymane nad ziemią
westchnienie odwraca głowę
twarz wiatru przy sztachecie
ścielą się nisko trawy
oczekiwania pora
przyjście zgasi zapachy
przyjście otworzy kolory

 

IMG_20200609_174601

.

drzewa budują kopułę
zielonego spokoju
róża cię woła i tęskni
za tobą zerwany motyl

 

.

IMG_20200617_123755

.

.
pęka nitka za nitką
mija chwila za chwilą
pąku zielona larwo
rozchyl

.

.

IMG_20200622_104602

 

 .

słodycz ma imię: róża

.

 

IMG_20200609_182717

.

wybuch –
z wnętrza wychodzą
chorążowie purpury
szeregi nieprzeliczone
trębacze zapachów

na długich motylich trąbach
obwołują spełnienie

.

 

IMG_20200625_113614

.

2

koronacje zawiłe
wirydarze modlitwy
obrzędy pełne złota
płonące kandelabry
potrójne wieże milczenia
promienie załamane na szczytach
dno –

.

IMG_20200617_124116

 

.

o źródło nieba na ziemi
o konstelacje płatków

.

 

IMG_20200623_121656

 

.

nie pytaj czym jest róża Ptak ją może
opowie

 

.

IMG_20200622_104308

 

.
zapach zabija myśli twarz lekkim
muśnięciem starta
kolorze pożądania
kolorze płaczących powiek
brzemienna kulista słodycz
czerwień do wnętrza rozdarta

 

.

IMG_20200609_182842

.

3

róża pochyla głowę
jakby miała ramiona

opiera się na wietrze
a wiatr odchodzi sam

.

IMG_20200614_115134

.

 

nie zdoła wyrzec słowa
nie zdoła wyrzec słowa

im bardziej róża umiera
tym trudniej mówić o róży

.

 

IMG_20200625_114251

 

.

Tak, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy – co tu kryć, trudno będzie także żyć bez nich przez najbliższe pół roku. Jeszcze kwitną, to prawda, jeszcze cieszą oko, ale to już ostatnie ich tygodnie.

Na szczęście, będąc zapobiegliwą a dobrą gospodynią, zrobiłam im przez lato olbrzymie zapasy portretów z bliska oraz wiele zdjęć grupowych. Kiedy będzie już bardzo smutno, szaro, czarno-biało albo buro, będę miała w czym zanurzyć wzrok i wyobraźnię, a i z Wami się szczodrze podzielę!

.

 

IMG_20200627_193542

 

To złote cudo powyżej, płonące w blasku zachodzącego słońca, to rzeczywiście Lemon Parody – jak trafnie odgadła KC Mama Isi, pisząc w Księdze Gości miłe słówko o bukiecie w zielonym wazonie. Druga – katalogowa – nazwa tej róży to Graham Thomas. 

A jeśli Was interesuje, jakież to jeszcze piękności występują u nas dzisiaj, to proszę bardzo, oto ich imiona – w kolejności pojawiania się: Louise Odier (zdjęcie pierwsze i drugie), dalej – dwa portrety Claire Matin, znów Westerland, potem złocisty Graham Thomas, znów Louise Odier, dalej dwa razy ognisty Westerland, potem schyla ciężką główkę Eden Rose i na koniec – portret w dużym zbliżeniu: prześwietlona słońcem na łososiowo, lecz w istocie żółta Goldfassade. (Z nich wszystkich tylko Eden Rose nie pachnie!)

Kochani Goście, tak licznie wpisujący się do Księgi! – witam tych z Was, którzy pojawili się tu po raz pierwszy (choć, jak rozumiem, bywali już przedtem, tylko nie odzywali się wcale – widocznie nowy system ich zachęcił!). Są to: Babette, marcowaryba, FiliżAnka, AgnieszkaO, madduszka, Magdalena oraz laputańczyk. Dziękuję Wam za miłe słowa i tyle serdeczności!

Katarzyna, także nasz nowy Gośćwpisała do KG wiadomość prywatną – dziękuję, bardzo się cieszę, że strona moja budzi w Tobie takie dobre uczucia i przynosi poczucie spokoju! Wszystkim nam jest on potrzebny w tych dziwacznych czasach. Zachowajmy go więc, niewzruszenie! Co za szczęście, że – wbrew wszystkiemu – możemy się cieszyć pięknem świata i wolnością myśli. 

Anette, Magdalena, Mama Isi i Irys niech zechcą przyjąć podziękowania za sugestie co do Chucherka – zwłaszcza ta od Mamy Isi bardzo mi się przydała. („Ach, pisz, nie oglądając się na żadną tzw.rzeczywistość – na co ona komu w tej postaci?”).

Od razu mi ulżyło!

Dziękuję! – wszystkim!

 

I wszystkich ściskam bardzo serdecznie –

Wasza

MM