Wychynął!

E1132059    

(fot: DC Rysiek)

 

 

William Shakespeare

Sonet 99

 

Fiołkowi przyganiałem, gdy wychynął z ziemi:
Słodki złodzieju, kogoś obrabował z woni,
Jeśli nie oddech owych ust, między wszystkiemi
Najdroższych? Barwę, którą twój płatek się płoni,
Też skradłeś ukochanych żył tajnej alchemii.
Lilii znowuż wytknąłem, że przejęła biernie
Wzór białości od dłoni twojej; złotym mleczom –
Że włos twój ograbiły; różom, których ciernie
Drżały z lęku, prawiłem, że piękność człowieczą
Naśladują rumieńcem mieszającym w sobie
Biele bladej rozpaczy i wstydu szkarłaty –
Lecz ten rozkwit, tak bujny, już w jutrzejszej dobie
Robak nadgryzie, karząc śmiercią ich plagiaty.

Flora, zdobiąca łąki, polany, mokradła,
Z wszystkiego, co rozkoszne w niej – ciebie okradła.

 

(przekład Stanisława Barańczaka)

 

William Shakespeare

SONNET 99

The forward violet thus did I chide:
Sweet thief, whence didst thou steal thy sweet that smells,
If not from my love’s breath? The purple pride
Which on thy soft cheek for complexion dwells
In my love’s veins thou hast too grossly dyed.
The lily I condemned for thy hand,
And buds of marjoram had stol’n thy hair:
The roses fearfully on thorns did stand,
One blushing shame, another white despair;
A third, nor red nor white, had stol’n of both
And to his robbery had annex’d thy breath;
But, for his theft, in pride of all his growth
A vengeful canker eat him up to death.

More flowers I noted, yet I none could see
But sweet or colour it had stol’n from thee.

 

Taki dzień jak dziś

Wiosna_ ruszczyc

                                                                               Wiosna, mal. Ferdynand Ruszczyc (1870-1936)

 

Leopold Staff

MARCOWE SŁOŃCE

 

Marcowe słońce ozłaca

Daleką, szczerą równinę,

Na której, jak okiem sięgnąć.

Drzewko widnieje jedyne.

 

Jeszcze się nic nie zieleni,

Nago i pusto, jak w stepie.

Tylko wiatr tańczy i hula,

I drzewkiem targa i siepie.

 

A drzewko chwieje gałęźmi

W wesołej z wiatrem przekorze,

Że choć mu liść zwiał w jesieni,

Cienia zwiać z ziemi nie może.

 

*

 

Leopold Staff

PRZEDWIOŚNIE

 

Przemija szarość wielkopostna,

Budzi się ziemia letargiczna.

Połowa marca. Idzie wiosna,

Nie tylko już astronomiczna.

 

Po gorzkich żalach wnet się ocknie

Świat długo chmur okryty kwefem.

Lśnią szyby czyste wielkanocnie

I w słońcu pachnie już Józefem.

 

Józefem, lilią i bocianem,

Który coroczną wróci drogą

I na swem kole odzyskanem

Stanie chorągwią laskonogą.

 

To ci Zgryzotka!

lubimy_czytac

Przyszła do mnie paczka z wydawnictwa, w niej – piękne pudło, a w nim – ciężka i solidna, imponująca nagroda od portalu „Lubimy Czytać”.

Jest to prawdziwie cenna nagroda, nagroda autentyczna; dostałam ją dzięki temu, że mnóstwo ludzi na „Zgryzotkę” g ł o s o w a ł o!

Muszę ją tu pokazać, żeby raz jeszcze najserdeczniej podziękować wszystkim, tak licznym, osobom, którym ją zawdzięczam: moim Kochanym Czytelniczkom i Drogim Czytelnikom, którzy oddali swój głos na „Ciotkę Zgryzotkę” w internetowym plebiscycie „Książka roku 2018”.

To jest po prostu wzruszające!

„Ciotka Zgryzotka” i ja  idziemy naszą własną drogą. Nie boimy się kochać dzieci, wierzyć w ludzką dobroć i pokładać nadzieję w ludzkiej rodzinie.

Pragniemy dobra i zgody.

A tu się okazuje, że wraz z nami pragnie tego samego tyle, tyle osób! Jestem bardzo szczęśliwa.

Wspaniale jest widzieć, że ma się tylu Bliskich Ludzi!

Serce człowiekowi rośnie – rośnie tak bardzo, że potrafi objąć i pomieścić Was wszystkich!

Dziękuję!!!

Wasza

MM

PS Kwiatki są dla Was. Zakwitły mi właśnie gałązki forsycji i tej wczesnej kaliny, pozostałe po marcowym przycinaniu krzewów.

 

Popielec: dwugłos

ks1                                                                                                                                            (mal. MM)

 

 

Ks. Jan Twardowski

 

POPIELEC

 

Od ciemnej grudki prochu, która smoli ręce,

z namaszczeniem rzucanej w Popielcową Środę –

radość rośnie jak balon. O, rzuć prochu więcej

na grzywkę panny Zuli, proboszczom na brody.

Nadzieja w ciemnej grudce – wiosna w drzwiach kościoła,

srebrne krewniaczki wierzby gawrony odsłonią,

ten, co nie chciał religii, jak Tomasz uwierzy

i zacznie beczeć ze szczęścia pod lampką czerwoną.

Będzie więcej spowiedzi i dobrych przyrzeczeń –

wiele rzeczy skradzionych podrzucą w czas krótki.

Rozpocznie się zwyczajnie i zawsze od Środy

Wielki Post, co krzyczy nawet na kotlet malutki.

 

1998

 

* * *

 

Robert Herrick (1591-1674)

 

POST PRAWDZIWY

 

Czy pości ten, u kogo

W komorze pusto

Choć tłusto

Co dzień jada, i drogo?

 

Czy pości ten, kto nie jada

Mięsa, atoli

Do woli

Na talerz ryb nakłada?

 

Czy może ten, co pości

Ledwie godzinę,

A minę

Ma pełną złości?

 

Nie: postem jest, jeżeli

Ktoś chleba kęsem

I mięsem

Z głodną duszą się dzieli.

 

Jeśli z waśni złowrogiej

I nienawiści

Oczyści

Żywota swego drogi.

 

Gdy w duszy grzech złośliwy

Nie znajdzie strawy,

Boś prawy –

Oto twój post prawdziwy.

 

(przełożył Stanisław Barańczak)

 

Monolog Idy

MALA-Ida sierpniowa

 

Hej, ludziska kochane!

Tu i ówdzie słychać ciche lamenty, że skoro MM zgodziła się na wydanie całości „Jeżycjady” w formie ekskluzywnej kolekcji jednorazowej, to należy się spodziewać końca tej serii, a tym samym – rozstania ze mną.

No, moi drodzy!

Nie rozśmieszajcie mnie!

Naprawdę ktoś mógł przypuścić, że Ida Pałys (z domu Borejko) pozwoli się zepchnąć w niebyt?

Nigdy w życiu!

My wszyscy, czyli cała rodzina B. z przyległościami, jesteśmy w stałym kontakcie duchowym z panią MM i po pierwsze przyjęliśmy z dużą aprobatą pomysł wydania całej dotychczasowej historii naszego klanu w tak eleganckiej formie (ja nareszcie – spójrzcie tylko powyżej! – nie mam nieoczekiwanie buraczkowych wypieków, jak na sporej części okładek, dotychczas wypuszczanych przez beztroskie drukarnie!); a po drugie, podkreśliliśmy stanowczo, że to bynajmniej nie jest tej historii koniec.

Pani MM odparła (dosyć oschle), że sama wie o tym doskonale i że to ona tu decyduje, i że mam się nie wtrącać.

Wyjaśniła, że skoro wszyscy się wyprowadzamy z Jeżyc (bo nawet Natalia i Robrojek, którym doradziła KC Anette, postanowili kupić domek na wsi i prowadzą pertraktacje z panem Czekałą, ojcem Gaudentego), to już czas najwyższy, by kolejne tomy opowiadające dzieje naszej rodziny (a mające za tło tereny bukoliczne, czyli wiejskie, leśne, łąkowe, pastewne, polne i małomiasteczkowe) przestały występować pod mylącą nazwą „Jeżycjada”, gdyż mają coraz mniej i mniej wspólnego z tą piękną, lecz pełną spalin i wyziewów przemysłowych, jak też nieustannego hałasu i korków, dzielnicą Poznania.

Zapytana, co ma konkretnie na myśli, MM odparła, że czas już najwyższy, by kolejne jej powieści, począwszy od „Chucherka”, zaczęły tworzyć nową serię, którą ona, MM, z przyjemnością nazwie na przykład „Bukoliadą”, a która (daj, Boże, zdrowie i siły) pozwoli zapełnić kolejne ekskluzywne pudełko zawartością przynajmniej pięciokilową („Jeżycjada” ma ważyć aż 7 kg).

Ja osobiście byłam ciekawa, czy „Chucherko”, które ma być gotowe w roku 2020, ukaże się w dotychczasowej jeżycjadowej formie graficznej, to znaczy w wersji przedstawionej tutaj we wpisie z 28 listopada 2018. I uzyskałam odpowiedź, że tak, właśnie w tej formie się ukaże, a na taką nową, ekskluzywną, przyjdzie jeszcze pora, gdy się uskłada kilka nowych tomów „Bukoliady”.

Słowem, wszystko w porządku! Możecie się nie martwić. Ja Was nie opuszczę, o nie!

Była dziś u pani MM nasza Wydawczyni i też się jej spodobał pomysł z „Bukoliadą”. Przede wszystkim jednak – przywiozła makietę tej nowej, ekskluzywnej serii, co wywołało tu wiele okrzyków entuzjazmu i pozostawiło ogólne zadowolenie. Książki będą w nowym, mniejszym formacie, przyjemnie przez to grubiutkie, niezwykle miłe i poręczne. To wydanie „Jeżycjady” będzie śliczne!

 

plakat3A_kolekcja_wersja_czerw

 

pudełko3_tył_plakat_MALY

 

Aha, Sowa P. pytała ostatnio o okładki: czy będą twarde. Dziś już wiemy, że niestety nie. Skalkulowano to i stwierdzono, że twarde okładki spowodowałyby zwiększenie wagi pakietu (który zapewne musiałby zostać umieszczony w dębowej skrzyni, a nie w kartonowym pudełku) oraz oczywiście jego objętości (a i bez tego  jest duża!). Ale będą i tak bardzo eleganckie!

No, to tyle, kończę i ściskam Was za nóżki (po staropolsku), całuję od stóp do głów, a następnie pędzę do roboty (operuję dziś pewną przegrodę. Nosową!)

Buzi!

Wasza –

Idusia

PS Józinek mi tu właśnie komunikuje, że Dorota spodziewa się dziecka. Hura!