Hej, ludziska kochane!
Tu i ówdzie słychać ciche lamenty, że skoro MM zgodziła się na wydanie całości „Jeżycjady” w formie ekskluzywnej kolekcji jednorazowej, to należy się spodziewać końca tej serii, a tym samym – rozstania ze mną.
No, moi drodzy!
Nie rozśmieszajcie mnie!
Naprawdę ktoś mógł przypuścić, że Ida Pałys (z domu Borejko) pozwoli się zepchnąć w niebyt?
Nigdy w życiu!
My wszyscy, czyli cała rodzina B. z przyległościami, jesteśmy w stałym kontakcie duchowym z panią MM i po pierwsze przyjęliśmy z dużą aprobatą pomysł wydania całej dotychczasowej historii naszego klanu w tak eleganckiej formie (ja nareszcie – spójrzcie tylko powyżej! – nie mam nieoczekiwanie buraczkowych wypieków, jak na sporej części okładek, dotychczas wypuszczanych przez beztroskie drukarnie!); a po drugie, podkreśliliśmy stanowczo, że to bynajmniej nie jest tej historii koniec.
Pani MM odparła (dosyć oschle), że sama wie o tym doskonale i że to ona tu decyduje, i że mam się nie wtrącać.
Wyjaśniła, że skoro wszyscy się wyprowadzamy z Jeżyc (bo nawet Natalia i Robrojek, którym doradziła KC Anette, postanowili kupić domek na wsi i prowadzą pertraktacje z panem Czekałą, ojcem Gaudentego), to już czas najwyższy, by kolejne tomy opowiadające dzieje naszej rodziny (a mające za tło tereny bukoliczne, czyli wiejskie, leśne, łąkowe, pastewne, polne i małomiasteczkowe) przestały występować pod mylącą nazwą „Jeżycjada”, gdyż mają coraz mniej i mniej wspólnego z tą piękną, lecz pełną spalin i wyziewów przemysłowych, jak też nieustannego hałasu i korków, dzielnicą Poznania.
Zapytana, co ma konkretnie na myśli, MM odparła, że czas już najwyższy, by kolejne jej powieści, począwszy od „Chucherka”, zaczęły tworzyć nową serię, którą ona, MM, z przyjemnością nazwie na przykład „Bukoliadą”, a która (daj, Boże, zdrowie i siły) pozwoli zapełnić kolejne ekskluzywne pudełko zawartością przynajmniej pięciokilową („Jeżycjada” ma ważyć aż 7 kg).
Ja osobiście byłam ciekawa, czy „Chucherko”, które ma być gotowe w roku 2020, ukaże się w dotychczasowej jeżycjadowej formie graficznej, to znaczy w wersji przedstawionej tutaj we wpisie z 28 listopada 2018. I uzyskałam odpowiedź, że tak, właśnie w tej formie się ukaże, a na taką nową, ekskluzywną, przyjdzie jeszcze pora, gdy się uskłada kilka nowych tomów „Bukoliady”.
Słowem, wszystko w porządku! Możecie się nie martwić. Ja Was nie opuszczę, o nie!
Była dziś u pani MM nasza Wydawczyni i też się jej spodobał pomysł z „Bukoliadą”. Przede wszystkim jednak – przywiozła makietę tej nowej, ekskluzywnej serii, co wywołało tu wiele okrzyków entuzjazmu i pozostawiło ogólne zadowolenie. Książki będą w nowym, mniejszym formacie, przyjemnie przez to grubiutkie, niezwykle miłe i poręczne. To wydanie „Jeżycjady” będzie śliczne!
Aha, Sowa P. pytała ostatnio o okładki: czy będą twarde. Dziś już wiemy, że niestety nie. Skalkulowano to i stwierdzono, że twarde okładki spowodowałyby zwiększenie wagi pakietu (który zapewne musiałby zostać umieszczony w dębowej skrzyni, a nie w kartonowym pudełku) oraz oczywiście jego objętości (a i bez tego jest duża!). Ale będą i tak bardzo eleganckie!
No, to tyle, kończę i ściskam Was za nóżki (po staropolsku), całuję od stóp do głów, a następnie pędzę do roboty (operuję dziś pewną przegrodę. Nosową!)
Buzi!
Wasza –
Idusia
PS Józinek mi tu właśnie komunikuje, że Dorota spodziewa się dziecka. Hura!