Cudownych wakacji!

gordon hunt a quiet read

A quiet read, mal. Gordon Hunt

 

Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy,

zamieszczając kolejny wizerunek wdzięcznej istoty pochłoniętej czytaniem, chcę Wam przekazać, że najlepsze wakacje to wakacje z książką i że sama zamierzam tak właśnie, jak na obrazku, spędzić najbliższe miesiące. Jeśli czytaniu towarzyszy ogród, jest cudownie. Jeśli zaś woda, to jest to już po prostu raj. Tu oto widzicie, jak świetnie czuje się w okolicy malowniczych akwenów Ciotka Zgryzotka (akweny znajdują się w Kostaryce, gdzie powędrowała nasza KC Justysia, jej też dziełem są oba zdjęcia):

 

DSC_7190

 

 

DSC_6177

 

Żegnam się z Wami po intensywnym okresie pracy i trudach ostatnich miesięcy, dziękuję raz jeszcze za wspaniałe, niezwykle tłumne i serdeczne, niezapomniane spotkanie w poznańskim Empiku, a przy okazji spełniam prośbę pani Iwony Pakuły, mojej wydawczyni, która zaprasza na Warszawskie Targi Książki, gdzie ma przygotowane całe komplety „Jeżycjady” z autografami.

Niniejszym ogłaszam przerwę wakacyjną – bawcie się wspaniale!

Do zobaczenia we wrześniu!

MM

Delicious solitude

O, tak, takiej samotności nam potrzeba i takiej każdemu życzę!

Tak  mniej więcej może wyglądać  raj, prawda? (Przyznajcie, że z czytnikiem e-booków nie byłoby to równie rozkoszne!)

 

Frank_Bramley_-_Delicious_Solitude_1909

Delicious solitude  – mal. Frank Bramley (1857-1915)

 


O, albo i tak może być w raju (choć przydałby się fotelik):

 

grace-reading-at-howth-bay-sir-william-orpen

Grace reading at Howth Bay  –  mal. William Orpen (1878-1931)

 

Albo tak:

 

On the Porch, Reading

On the Porch – mal. Dennis Perrin

 

I równie świetliście:

 

photo

The Reader – mal. Frank Weston Benson (1862-1951)

 

Byle nas w tym raju błogiej samotności otaczały nasze najprawdziwsze przyjaciółki!

A ponieważ maj jest Miesiącem Książki, przypomnę raz jeszcze jeden z najpiękniejszych wierszy, jej poświęconych, a zaraz potem zniknę w  kwitnącym ogrodzie.

 

*

 

Marian Hemar

 

Nauczyciel, co stokroć naukę powtórzy

I jeszcze cierpliwego spokoju nie straci,

Wierzyciel niepamiętny, kto mu dług odpłaci,

Przewodnik wszystkich przygód i każdej podróży.

Przyjaciel twej młodości i szkolny kolega,

Wróżbita, który prawdy nieprzekupne wróży

I Siostra Miłosierdzia, gdy ci co dolega,

Zawsze czujna, na każde skinienie gotowa

Czy noc głucha, czy gorzka samotność poranka –

Ostatnia miłość twoja i pierwsza kochanka,

I towarzyszka życia. Książka. O niej mowa.

 

(wiersz Dla Polskiej Fundacji Kulturalnej

z tomu Kiedy znów zakwitną białe bzy – WL 1991)

 

 

 

 

 

Wysoki wiatr

popopopo

malował: Kurt Jackson, ur. 1961 (Wielka Brytania)

 

 

Kazimierz Wierzyński

O MŁODYCH  I  ZAKOCHANYCH

 

Wyrwidąb, wysoki wiatr,

Przy młodej stanął czeremsze.

Młoda zadrżała. Zadrżał świat.

Zapachniał, szemrze.

 

Dalej mokry, rzęsisty las,

Kłąb dzikich róż i kostrzewa

I chorał liści. Każdemu z nas

Zielona panna w nich śpiewa.

 

Romans zatacza szeroki krąg

I nagle w spazmie śpiewnego hałasu

Ptasi w powietrzu wykluwa się ciąg

Warkoczem przestrzeni i czasu.

 

Kołują, lecą, świecą wśród drzew

Te moje ptaki śród drzew ukochanych

I jednym zachłystem jest wszystko: śpiew

I kolor i płacz i poranek.

 

I usta w ziołach i znowu wiatr

I uszy dzwoniące od szumu

I piękny, ach jakże piękny świat,

Szczęśliwy, niespełna rozumu.

 

( z tomu Tkanka ziemi, Paryż 1960)

 

Vivat Maj!

- (chaty przy księżycu) Jan Stanisławski

(Chaty przy księżycu- mal. Jan Stanisławski)

 

Kazimierz Wierzyński

MOWA I ZIEMIA

 

Wyczesali ją z buków i brzóz,

Potem furman karpacki ją wiózł

A potem przyłożyli mi ją do ucha,

I poszliśmy razem, mowa i ja,

Szerokim gościńcem jasnego dnia

I zdawało się — świat nas wysłucha.

 

Igliwie i zieleń, smoła i chrust,

Powoje miłosne od stóp aż do ust

I wielojęzyczne listowie —

Wszystko zmówiło się w jeden szept,

Potoczył się wiernie za nami i szedł,

Aż ziemia zaczęła śpiewać w tej mowie.

 

Ogromne obszary wiosen i zim

I jesień z jałowcem w ogniu i dym

I ręce pracą pożarte do czarna,

Spocone konie z pianą u grzyw,

Pogoda i deszcze nagłe śród żniw

I w chłopskiej wialni lecące ziarna.

 

I poszliśmy razem, chleb ten i ja,

Na służbę wesołą dobijać się dnia

Kiedy otworzą nam drzwi do gospody.

I podzieliliśmy to co kto miał

I wtedym długo, szczęśliwie spał

U szynkarki zmęczonej i młodej.

 

Szynkarka nie była skąpa i zła,

Cyganka wróżyła: dojdziesz do dna

I tam swej prawdziwej dopatrzysz się doli,

Na harmonii w karczmie ktoś płakał i grał,

Zielony kogut na dachu piał

I drzwi się zamknęły za mną powoli.

 

Więc poszliśmy razem, przyszłość i ja,

Pytać proroków którego dnia

Prawdę nam o nas powiedzą.

Słota pluskała. Ze wszystkich stron

Poganiał nas kaszel jesiennych wron,

Żołnierze z nami szli wąską miedzą.

 

Ktoś w łupkach kości przekładał, ktoś padł,

Żołnierz czy przyszłość, czy cały świat,

I spostrzegliśmy nagle, że nie ma wyjścia,

Że furman już dawno przejechał i zwiózł

Co pozostało z buków i brzóz

Do ostatniego liścia.

 

Więc poszliśmy razem, zguba i ja,

Na ciemną służbę ciemnego dnia

I stało się jeszcze puściej,

I tylko jeden ocalał nam szept,

Idzie za nami jak dawniej szedł

I nigdy nas nie opuści.

 

Zbieramy w kniejach nasz dziki miód,

Zapachy dereni i chmielny słód

I napełniamy ule i dzbany:

O tej słodyczy, objętej snem,

Niedocieczonej, to jedno wiem,

Że jestem w niej zakochany.

 

Miłość niezmienna, zasiana w krew,

Opiłość senna, wezbrana w śpiew:

Za światem, za światem ktoś nas wysłucha —

I tak idziemy, mowa i ja,

Do ostatniego przed nami dnia

Z ziemią przyłożoną do ucha.

 

 

(z tomu Siedem podków, Nowy Jork 1954)