DC Rysiek, który lubi kwiaty i nawet potrafi usmażyć przepyszną konfiturę z płatków róż (próbowałam! boska!), wyłapał pierwsze sygnały wiosny! Ich ściganie, według Karela Čapka, to w lutym pierwsza praca sezonowa ogrodnika.
Ogrodnik nie da się nabrać na pierwszego chrabąszcza czy motyla,który zazwyczaj w gazecie zagaja wiosnę; przede wszystkim na żadnych chrabąszczach mu w ogóle nie zależy, a po drugie taki pierwszy motyl jest zazwyczaj ostatnim z ubiegłego roku, który zapomniał umrzeć. Pierwsze sygnały wiosny, za którymi ogrodnik się ugania, są najbardziej zwodnicze. Są to:
1. Krokusy, które mu wyrastają w trawie jak takie nalane ciężkie groty; pewnego dnia taki grotek pęka (przy tym jeszcze nikogo nigdy nie było) i przynosi mu pęk ślicznie zielonych liści; i to jest pierwszy znak wiosny, dalej:
2. Cenniki ogrodnicze, które przynosi listonosz. Chociaż ogrodnik zna je na pamięć (tak jak Iliadę zaczyna się od słów Menin aeide, thea, te katalogi zaczynają się od słów Acaena, Acantholimon, Acanthus, Achillea, Aconitum, Adenophora, Adonis i tak dalej, co każdy ogrodnik potrafi wyliczać, jakby sypał z rękawa), mimo to czyta je pieczołowicie od Acaeny po Wahlenbergię albo Yuccę, ciężko zmagając się z sobą, co by tu jeszcze zamówić.
3. Przebiśniegi są dalszym posłańcem wiosny, najpierw to są takie bladozielone szpice wyglądające spod ziemi, te następne rozszczepiają się na dwa tłuste maciczne liścienie, no to już mamy tyle. Następnie zaczyna to kwitnąć gdzieś już na początku lutego i powiadam wam, że żadna palma zwycięstwa ani drzewo wiadomości, ani wawrzyn sławy nie jest piękniejszy od tego białego i kruchego kieliszeczka na bladej łodyżce, chwiejącej się w słotnym wietrze.
(Karel Čapek, Rok Ogrodnika, tł. Halina Janaszek-Ivaničková)
Ale my tu nie mamy słotnego wiatru, my tu mamy piękną, słoneczną pogodę i jedenaście stopni ciepła w lutym! I właśnie była pełnia niebieskiego księżyca, a w marcu – jak nas zawiadamia KC Evik – ma być kolejna taka, a to na pewno sprzyja przybyciu wiosny, i wszystkie ptaki już ją czują, ignorując ziarenka, które im sypię do karmnika.
Sowy też czują, na pewno.
Ten śliczny portret Sowy Lunofilki jest dziełem znakomitego brytyjskiego pejzażysty, Freda Cuminga (ur. 1930), którego wszystkie dzieła, odkryte dzięki internetowi, zachwyciły mnie ostatnio całkowicie.
Oto jego krajobraz z wulkanem Etna i księżycem:
A tu – May Evening. Crescent Moon:
Jest jeszcze kilka innych księżycowych pejzaży Cuminga, ale są też i wspaniałe obrazy ze słońcem o wschodzie i zachodzie, więc tylko Was zachęcam do ich oglądania i czym prędzej idę do ogrodu, żeby zobaczyć, co słychać u moich krokusów i przebiśniegów!
Uściski od
Waszej
MM