Autorem tego wyjątkowo pięknego obrazka jest wybitny polski ilustrator, Piotr Fąfrowicz.
Obrazek jest mój! – hura! – mój na zawsze, mój ci jest! Wraz z wieloma innymi, równie pięknymi, kupiłam go od artysty parę lat temu.
Można na niego patrzeć i patrzeć, i wciąż odkrywać nowe cuda, które za nas zobaczył i odtworzył artysta, i podziwiać jego mistrzostwo i jego wspaniałą technikę.
Zwróćcie uwagę na światło: jest łapane przez wirujące liście, które pokazują tego światła zasięg.
Popatrzcie, jak namalowane jest tło: mrok gromadzący się w dolnej części, tam gdzie blask księżyca nie dociera, osiągnął artysta rozpylając delikatnie czarną farbę na papierze, którego właściwą barwę widzicie w górnej części arkusza.
Drzewa: każde zupełnie inne, innego kształtu i innej barwy. Światło księżyca wydobywa je z półmroku, rysuje kształty ich pni i gałęzi.
I oczka ptaków też łapią światło.
I prawda, że widać ruch tych listeczków, ich powolne spadanie?
I prawda, że widać mglistość jesienną i jesienny smutek? I jesienną samotność?
A mimo to: „żeby jesień cudna była” życzył mi wtedy własnoręcznie pan Piotr.
A ja mu życzę tego samego teraz.
No i wszystkim Wam! – ze szczególnym uwzględnieniem księżycowej SowyP.
Uściski od
MM