zdjęcia: Emilia Kiereś
Przecieki oczekiwane są zwłaszcza przez naszą KC Anette, toteż, zważywszy na jej zasługi, spieszę dziś z pierwszym, delikatnym.
Książka „Na Jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę” właśnie idzie do drukarni, więc może jeszcze nie pora na bardziej szczegółowe wieści. Ale tę bramę można chyba Wam pokazać, zwłaszcza że oba zdjęcia powinny występować w zestawie, lecz do książki się zmieściło tylko jedno. W ogóle, wiele haseł (i ilustracji) się nie zmieściło, a to z powodu ogromu materiału. Z planowanych 500 haseł (alfabetycznie ułożonych) ostało się najpierw 250, a potem, w miarę koniecznych eliminacji, już tylko 135 – a i tak książka wychodzi bardzo grubiutka!
Brama widoczna powyżej znajduje się przy ulicy Dąbrowskiego, na poznańskich Jeżycach oczywiście. Moja córka, a zarazem współautorka książki, obeszła z aparatem całą dzielnicę i zrobiła mnóstwo pięknych zdjęć najróżniejszym jeżycjadowym miejscom oraz zakamarkom. I jakież śliczne detale powynajdywała dzięki teleobiektywowi!
Mnóstwo miałyśmy roboty – ja z pisaniem i malowaniem, Emilka z doborem i obróbką ilustracji – ale była to praca bardzo miła, konstruktywna i satysfakcjonująca. Razem też wniknęłyśmy na dłużej w nasze rodzinne archiwa – ogromne! – i przeżyłyśmy równie ogromne wzruszenia.
Osobiście nie lubię ujawniać takich wzruszeń, ale myślę, że do książki i tak sporo ich się przedostało. Dobrze, że wydawnictwo Egmont zaproponowało mi jej napisanie – musiałam zajrzeć w przeszłość (czego na ogół nie robię, bo jestem mocno „doprzodowa”) i to okazało się bardzo cennym doświadczeniem.
I dobrym!
Uściski dla wszystkich!
MM