(mal. M.Musierowicz)
Tak sobie, pisząc, wyobrażałam matkę Ignacego i Józefa Borejków, czyli teściową Mili i Felicji. I udało mi się namalować jej dokładny portret „z wyobraźni”. Zadowolona jestem!
Pani Hanna – niegdyś piękność kresowa, potem powojenna repatriantka – pojawiła się na dobre w „Kalamburce”. Lecz nie została nigdy przeze mnie narysowana. Podobnie zresztą jak inne postacie, występujące w tej powieści. Uznałam – i nadal tak uważam – że skoro traktuje ona o sprawach tak poważnych, jak wojna i poznański Czerwiec’56, nie powinna otrzymać ilustracji zabawnych i skrótowych, takich jak te, które zdobiły poprzednie tomy „Jeżycjady”.
Ale jakie? Otóż tego właśnie nie umiałam wówczas rozstrzygnąć i dlatego zilustrowałam „Kalamburkę” skromnie: była to tylko gałąź kasztanowca w czterech różnych wersjach.
A teraz, kiedy pracuję nad nową książką („Na Jowisza!- uzupełniam Jeżycjadę” – taki ma tytuł roboczy), mam sposobność namalować te portrety w zupełnie innym stylu.
Życzcie mi miłej zabawy!
Następny w kolejce czeka Kazimierz Trak, mąż Gizeli (Gizelę już namalowałam!).
Uściski!
MM
PS – Skaner trochę mi zmienił odcienie: w oryginale włosy pani Hanny nie są aż tak bardzo płomienne.