Piękny dzień

mural2

 

Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy,

piękny to był dzień, doprawdy i szczególnie miły. Mural – dziś po raz pierwszy zobaczyłam go „na żywo”, nie na zdjęciach – jest po prostu zachwycający.

A już spotkania z czytelnikami, których – ze względu na ciasnotę podwórka, przy którym stoi owa piękna teraz kamienica – zaproszono dopiero na jutro, a którzy i tak przyjechali, były szczególnie wzruszające. Poznałam przemiłą Mamę Rudziaszka (przy okazji: dziękuję za pomysł w wiadomości prywatnej!), Olę i Dorothy. Byli Beatuszka z Adamem i Sondelani i wiele innych miłych osób, a utalentowana Nini (patrz: nasze Galerie Piernika) wręczyła mi torebkę z pięknym pawiem (oczywiście! –  ona lubi pawie, jak pamiętamy), a w niej wzruszający list i ciasteczka własnej roboty – przepyszne!!! (Bardzo mi się przydały, nota bene, w drodze powrotnej, co mi przypomina powrót z targów książki we Wrocławiu, przed laty, kiedy to ratowałam się boskimi ciasteczkami Beatuszki!). Dziękuję wszystkim po stokroć, a za dobre słowo dziękuję także tym miłym Księgowym, którzy wpisali się do Księgi Gości. Jak dobrze jest czuć tyle serdeczności i przyjaźni! Oddaję ją Wam z całego serca!

 Zdjęcia zrobiła Kochana Czytelniczka Agnieszka KJ.

Na tym poniżej widzicie po prawej pana Radosława Barka, poznańskiego architekta, który jest twórcą tego muralu (i wielu innych, bardzo pięknych – poszukajcie w sieci! – mistrz, mistrz!). Pan obok jest przedstawicielem świetnej ekipy wykonawców, których sporo skakało po rusztowaniach, kiedy mural dopiero powstawał (co też mam na zdjęciach od Legimi).

 

mural1

 

Podziwu godna praca!

Kamienica Borejków jak żywa!

Namalowane to jest z wielką precyzją, a pan Barek (który wyznał, że za młodu czytywał Jeżycjadę) wiedział nawet, że powinien namalować kobaltowe szybki w bramie! – chociaż w rzeczywistości przy Roosevelta 5 szybki są  zwyczajne, bez kobaltu. Wymyśliłam go dla potrzeb powieści – nie wiem już nawet dlaczego.

Na balkonach widać Idę i przeciągającą się Julię, w oknach inne postacie jeżycjadowe, jest nawet McDusia i pani Mila, a Bobcio, spoczywający na daszku, trzyma w ręce czytnik i na pewno korzysta z usług  Legimi! – do czego i ja Was zachęcam. Mówiono mi też (bo sama nie zauważyłam), że czytnik taki ma w jednej ze swych pojemnych kieszeni także stojący obok Geniusi pan Ignacy Borejko. Ale to chyba przez przypadek się stało, on by jednak książek papierowych nie zdradził dla czytnika. Chociaż… kto wie?

Zachwyca mnie to ogromne malowidło i jestem pełna podziwu dla fantazji i kunsztu twórcy, który – na tak ogromnym formacie – potrafił połączyć drobiazgowy realizm z poetyckim odlotem, z surrealną iluzją przestrzenną, a zarazem z ciepłem i nutką humoru. Dziękowałam za to podczas uroczystości i podziękuję jeszcze teraz – i twórcy, i pomysłodawcom, czyli ekipie Legimi, a także władzom mojego rodzinnego miasta, które zechciały udostępnić miejsce na to wydarzenie artystyczne.

Dziękuję wszystkim!

Tyle mnie dobra spotyka, że wciąż bym tylko dziękowała.

Uściski!!!

Wasza

MM

W stylu Ogdena Nasha

zegar

fot. MM

 

 

Małgorzata Musierowicz

W STYLU OGDENA NASHA

 

Kolejny Nowy Rok. Mimo wszystko wciąż jakoś toczy się ten światek.

Mojej „Jeżycjadzie” na przykład stuknęło równiutko czterdzieści pięć latek!

Kwitując z entuzjazmem i – nie ukrywajmy – prawdziwą satysfakcją tę jakże okrągłą liczbę wraz z tak zwanym pięknym jubileuszem

O drugiej ważnej dacie także, chcąc nie chcąc, pamiętać muszę:

W sposób jak zwykle niezawodny mianowicie, Nowy Rok mi przyniesie, wraz z nieuchronnie siwiejącym włosiem,

Doroczne styczniowe urodziny, tym razem – numer siedemdziesiąt osiem.

Cóż, każdy przyznać musi, że fakt taki skłania człowieka do namysłu, podsumowań, rachunku sumienia oraz powzinania istotnych decyzji życiowych,

Bo ileż można pracować, ku radości tych i bezsilnej furii owych?

A więc – dziękując tym pierwszym za przyjaźń, serdeczność, wsparcie i wierne a pełne zapału, jakże inspirujące wyczekiwanie na kolejne jeżycjadowe nowości

Tym drugim składam dzięki za ich, nieodmiennie pobudzające twórczo, paroksyzmy nieubłaganej wrogości.

Dziękuję także Losowi, który, kierując mnie cichcem i bez uprzedzenia na pracowitą drogę jeżycjadowej przygody

Zapewnił mi poczucie prawdziwego sensu życia, własnej pożyteczności oraz – rzecz, przyznajmy, nie całkiem bagatelna – liczne a zaszczytne nagrody.

Tak. Jest to bilans, powiedzmy sobie, zupełnie przyjemny, jak na tak silnie zaawansowane liczbowo urodziny,

Więc chyba wolno mi dzisiaj, z wdzięcznym dworskim ukłonem, zamieść ziemię kapeluszem z piórami i wycofać się dyskretnie na stęsknione łono jakże licznej rodziny,

Na którym, z satysfakcją zażywając dobrze zasłużonego wypoczynku po tylu latach ciężkiego tyrania, a może nawet i tyranii

Mogę radośnie wznieść okrzyk płynący prosto z głębi serca: dziękuję Wam, Czytelnicy Kochani!

Bez Was nie byłoby tylu moich książek. Bardzo dobrze to wiem.

Zawsze Wam będę wdzięczna.

Wasza oddana –

MM

box_wiz23d jowisze oba_FIN

 

 

.

Życzenia noworoczne

Caspar_David_Friedrich_-_Zum_Licht_hinaufsteigende_Frau

mal. Caspar David Friedrich (1774 -1840)

 

Dokąd właściwie zmierzamy?

Co nas czeka w tym Nowym Roku?

Czy   można cokolwiek na serio zaplanować?

A jeśli odważymy się rozpisywać plany na przyszłość – czy zdarzenia niespodziewane planów tych nie zniweczą?

Nic nie wiemy o przyszłości.

Czy możemy więc twierdzić, że coś w niej zależy od nas samych?

Otóż – tak.  Taki drobiazg: możemy pewnie i uparcie obierać – zawsze! – jasną drogę.

I tylko jej się trzymać!

Jasnej drogi i wszelkiej pomyślności  życzę Wam wszystkim  najserdeczniej –

 

Wasza

MM

Nadziei i radości!

1024px-Lorenzo_Monaco_-_Nativity_-_WGA13600

Mal. Lorenzo Monaco  w roku 1414  (tempera na desce)

 

…Mędrcy świata, złość okrutna

Dziecię prześladuje.

Wieść okropna, wieść to smutna:

Herod spisek knuje.

Nic monarchów nie odstrasza,

Ku Betlejem spieszą.

Gwiazda  Zbawcę im ogłasza,

Nadzieją się cieszą!

 

Tyle to już lat! Tyle wieków! Oto już  trzecie tysiąclecie!  – a  wśród wiecznie obecnych spisków i złości, wciąż i wciąż, na nowo,  rodzi się nam nadzieja i radość.

Jak to dobrze!

Niech nas nic nie odstrasza!

Miłość i dobroć – ta łagodna potęga – potrzebuje nas stale. Równie mocno nas potrzebuje, jak my  – jej.

Radosnych Świąt Bożego Narodzenia życzę wszystkim z całego serca!

Wasza

MM

 

 

Chwila przed Gwiazdką

 

IMG_20221120_110609

fot. MM

 

 

 

Zanim jeszcze pospieszę z życzeniami na Boże Narodzenie – miła przedświąteczna niespodzianka dla Was, Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy. Jest to prezent od naszej KC Bożenki, czyli Bożeny Zwierzyńskiej, autorki tej oto, tak lubianej przez Was książeczki z pysznymi  łamigłówkami („W labiryntach Jeżycjady”):

.

Labirynty_MM_BZ

fot. Bożena Zwierzyńska

.

Na prezent składają się dwie nowe  krzyżówki  – obie „w temacie”, bowiem jedna poświęcona jest Gwiazdce, a druga – przede wszystkim Wielkiemu Solenizantowi Wigilijnemu.

Wiem, oczywiście, że w tych dniach będzie mnóstwo roboty, a prawdziwe chwile relaksu nastaną dopiero po odejściu Gwiazdora – ale wtedy właśnie możecie sobie wydrukować obie krzyżówki i – pojadając od niechcenia pierniczki lub wręcz łamańce z makiem – oddać się rozkosznemu łamaniu głowy.

Przyjemnej zabawy! A Kochanej Bożence bardzo, bardzo dziękuję za ten trud układania i w ogóle – za wszystko!

Łączę uściski przedświąteczne!

Wasza

MM

Prezenty owe (najpierw krzyżówki, a potem dopiero, ewentualnie, rozwiązania, rzecz jasna!) można pobrać tutaj:

 

GWIAZDKA NA JEŻYCACH – krzyżówka >> POBIERZ

ROZWIĄZANIA: GWIAZDKA NA JEŻYCACH – krzyżówka >> POBIERZ

 

NASI W JEŻYCJADZIE – jolka >> POBIERZ

ROZWIĄZANIA: NASI W JEŻYCJADZIE – jolka >> POBIERZ

 

 

IMG_20221120_111724

fot. MM

 

Άγιος Νικόλαος

Angelico,_san_nicola_done_tre_palle_d'oro_a_tre_fanciulle_povere_per_farle_maritare,_vaticano

Święty Mikołaj wrzuca przez okno pieniądze na posag dla córek sąsiada. (Tempera na desce z 1437 roku – fragment).

Malował: Fra Angelico

 

Biskup Miry w Licji, święty Mikołaj, czyli  – po grecku – Άγιος Νικόλαος, a po łacinie – Sanctus Nicolaus, żył na przełomie III i IV wieku (legendarne przekazy twierdzą, że urodził się około roku 270, a zmarł 6 grudnia między rokiem 345 a 352).

Jak wiemy, zasłynął cudami oraz pomocą biednym i potrzebującym, zwłaszcza dzieciom.

A pomocy tej udzielał – przez całe lata – potajemnie, dyskretnie, w sekrecie – czyli najładniej, jak można.

Nie dla pochwały, nie dla poklasku, nie dla sławy – tylko z potrzeby dobrego, kochającego ludzi serca.

Godna polecenia metoda.

Trzymajmy się jej!

I jeszcze mam coś do powiedzenia dzieciom – w sprawie prezentów, które dzisiejszej nocy domowi ofiarodawcy powkładają im do bucików. Hej, dzieci! – czy wiecie, że tak naprawdę wcale nie o to chodzi, ile kto dostał i czego? – tak naprawdę chodzi o to, że w tych bucikach znajdziecie prawdziwe i bezsporne dowody miłości.  

Mój braciszek i ja znajdowaliśmy tam (dawno temu), oprócz słodyczy oraz licznych  książek – nawet i ziemniaki!!! W ten sposób nasz Mikołajek dawał nam do zrozumienia, że  bywaliśmy jednak w minionym roku nieposłuszni lub nawet niegrzeczni. 

Ale wiedzieliśmy przecież, że Mikołaj to nasza Mamusia – i że ona nas kocha zawsze. Bezwarunkowo. I że – tak czy inaczej, z kartofelkami czy bez nich – dostaliśmy właśnie od niej nasze najpiękniejsze prezenty!

I właśnie takich prezentów Wam dzisiaj życzę!

Wasza –

MM

 


Adwent

IMG_20221127_113927

fot. MM

 

 

KONSTANTY ILDEFONS GAŁCZYŃSKI

(fragment)

 

…Wszyscyśmy blisko otchłani

i każdemu z woli Boga
powinąć się może noga,

lecz wiedz: diabeł spęta w lesie,
Jezus na światłość wyniesie.

A światłość już niedaleko:
w Grudniu się narodzi Dziecko,

co jednym wzniesieniem dłoni
świat ku światłości nakłoni.

Spójrzcie, jak pierzchają cienie!
Płynie Boże Narodzenie!

W purpurze, w złocie, w lazurze
Anioł dmie w trąbę na chmurze;

radość, radość niedaleko,
radość, co pychę uśmierca…

„Jezu cichy i pokornego serca,
uczyń serca nasze według serca Twego”

1938

Śnieg pada!

IMG_20221120_110537

fot. MM

 

Jan Brzechwa

ZIMA

Nie­bo błę­kit­nia­ło, nie­bo owdo­wia­ło,
Owdo­wia­ły błę­kit bia­łym śnie­giem spadł,
Co się na­gle sta­ło, że tak bia­ło, bia­ło,
Pod no­ga­mi mymi za­sze­le­ścił świat?

Wło­żę li­sią cza­pę, przy­pnę lisi ogon,
Zmy­lę wszyst­kie śla­dy, zmio­tę śnież­ny kurz,
Pój­dę so­bie dro­gą, pój­dę bez ni­ko­go
I do cie­bie ni­g­dy nie po­wró­cę już.

 

 

IMG_20221120_110650

fot. MM

 

Józef Ignacy Kraszewski

ZIMA

(fragment)

Zima. — Na nie­bie sza­ra roz­po­star­ta sza­ta…
Ci­cho — spo­koj­nie śnie­żek w po­wie­trzu ula­ta
I wszyst­ko bia­łym swo­im ca­łu­nem odzie­wa;
Stro­ją się ze­schłe tra­wy, ob­umar­łe drze­wa…
Na tle ciem­nem się bia­ło ma­lu­je świat wszy­stek,
Naj­mniej­sze tra­wy ździe­bło, naj­drob­niej­szy li­stek —
Mistrz nad mi­strze na­tu­rę za­mar­łą w je­sie­ni —
We mgnie­niu oka w nowy, żywy świat za­mie­ni,
Żywy, bo ca­łun to jest, co tuli w swem ło­nie,
Wszyst­ko, co z wio­sną ja­sną zie­le­nią za­pło­nie!

 

 

IMG_20221120_111142

fot. MM

 

 

 

Odrobina jesiennej refleksji

IMG_20200829_150312

fot. MM

 

 

Ogden Nash

TY, JA  I  P. B. SHELLEY

 

Czymże jest życie? Życie jest stawianiem stopy na niższym schodku, którego nie ma,  albo siadaniem na krzesło,

Które się gdzieś wyniesło.

Życie polega na tym, że nikt nas nie uprzedził, iż parkiet w sali bankietowej bywa świeżo   woskowany czasem,

Że ciągniemy do siebie drzwi z napisem PCHAĆ, a pchamy uchwyt z napisem CIĄGNĄĆ, jeśli zaś drzwi są na fotokomórkę, zauważamy kartkę z napisem AWARIA FOTOKOMÓRKI PROSIMY SKORZYSTAĆ  Z DRZWI OTWIERANYCH RĘCZNIE dopiero w momencie, gdy ogłusza nas huk i brzęk szkła rozbitego naszym własnym en face’em.

Życie jest porankiem, kiedy stawiamy diagnozę, że rzekomy ból gardła jest w istocie nieprzygotowaniem do klasówki z algebry, i wysyłamy zapłakane dziecko do szkoły, po czym w godzinę  później wraca ono pokryte najzupełniej autentycznymi plamami koloru szkarłatnego,

Recitalem, na którym niedysponowanego Vladimira Horovitza zastępuje miejscowy puzonista i w dodatku wykonuje z całą sumiennością zapowiedziany program złożony z wszystkich sonat Scarlattiego.

Chodzi, jak przypuszczam, o to w tym całym zimnym cieląt wychowie,

Że bez zawodów i upokorzeń ludzkości by się przewróciło w głowie.

Ktoś, mówiąc dawno temu o poecie Shelleyu, opisał go jako pięknego, bezradnego anioła, świetlistymi skrzydłami tłukącego nadaremnie o niewidzialne pręty pustki,

Co jest opisem tak poruszającym, że czuję potrzebę użycia kleenexu lub chustki,

Ale ma zarazem  i pewien sens głębszy, a mianowicie ten, że, tacy czy owacy, stanowimy pewnie jedną wielką, ogólnoludzką brać

I że Shelley przy całym swoim anielstwie też pętał się po ziemi, jak każdy z nas usiłując pchać drzwi z napisem CIĄGNĄĆ oraz ciągnąć drzwi z napisem PCHAĆ.

 

(Przełożył Stanisław Barańczak)

 

Ilustracja do cyklu Jeżycjada®

rys. MM

 

Ogden Nash

YOU AND ME AND P. B. SHELLEY

What is life? Life is stepping down a step or sitting in a chair
And it isn’t there.
Life is not having been told that the man has just waxed the floor.
Life is pulling doors marked PUSH and pushing doors marked PULL and not noticing notices which  say PLEASE USE OTHER DOOR.
It is when you diagnose a sore throat as an unprepared geography lesson and send your child weeping to school only to be returned an hour later covered with spots that are indubitable genuine.
Life is a concert with a trombone soloist filling in for Yehudi Menuhin.
But, were it not for frustration and humiliation
I suppose the human race would get ideas above its station.
Somebody once described Shelley as a beautiful and ineffective angel beating his luminous wings against the void in vain
Which is certainly describing with might and main.
But probably means that we are all brothers under our pelts
And that Shelley went around pulling doors marked PUSH and pushing doors marked PULL just like everybody else.

xx

Wszystkich Świętych

IMG_20201104_135425

fot. MM

 

 

Ks. Jan Twardowski

Z PLISZKĄ SIWĄ

 

Śmierć miłości potrzebna

jak sól ją utrwala

ukochani umarli są z nami już blisko

w śnie na palcach podchodzą

czytamy ich listy

dopiero po rozstaniu pamięta się wszystko

jak pachniał orzech suszona lawenda

jak wujek kochał ciotkę w pamiętniku

bawił dowcip o kuchni z widokiem na cmentarz

spotkanie we dwoje nad wodą zieloną

 w milczeniu to jest wtedy gdy wstydzi się słowo
.

z pliszką siwą co podgląda na wysokich nóżkach

nad Narwią zwą ją starą panną młodą

Boga się nie udowadnia

Boga się poznaje

po tym że serce pęka i świat nie ustaje

choćby wieś na której można pokochać króliki

życie miłość umniejsza znieważa odbiera

śmierć ocala na zawsze i teraz

 

1994

 

 

IMG_20201128_231042

 

.