…ale kwiecień chyba jeszcze bardziej, przynajmniej dla naszej KC Ateny. (Zdjęcie powyższe wykonała Adminka).
Zanim wyjaśnię rzecz bliżej, przypomnę Wam wiersz Mariana Hemara:
Nauczyciel, co stokroć naukę powtórzy
I jeszcze cierpliwego spokoju nie straci,
Wierzyciel niepamiętny, kto mu dług odpłaci,
Przewodnik wszystkich przygód i każdej podróży.
Przyjaciel twej młodości i szkolny kolega,
wróżbita, który prawdy nieprzekupne wróży
I Siostra Miłosierdzia, gdy ci co dolega,
Zawsze czujna, na każde skinienie gotowa
Czy noc głucha, czy gorzka samotność poranka –
Ostatnia miłość twoja i pierwsza kochanka,
I towarzyszka życia. Książka. O niej mowa.
(wiersz Dla Polskiej Fundacji Kulturalnej
z tomu Kiedy znów zakwitną białe bzy – WL 1991)
Ten kochający książki polski poeta, pisarz, tłumacz Szekspira i Horacego, wreszcie żołnierz, Marian Hemar urodził się w roku 1901 we Lwowie, tam też na uniwersytecie Jana Kazimierza studiował medycynę i filozofię. Po roku 1925 pracował i tworzył w Warszawie, wraz z Julianem Tuwimem i Janem Lechoniem. Po wybuchu II Wojny Światowej przedostał się do Rumunii (wraz z poetą Kazimierzem Wierzyńskim!) i w latach 1940-1941 walczył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich, w Palestynie i Egipcie (m.in. pod Tobrukiem). Na rozkaz generała Sikorskiego został przeniesiony do Londynu, gdzie przydzielono go do Ministerstwa Informacji i Dokumentacji. Nigdy nie wrócił do Polski. Jego utwory były objęte cenzurą PRL. Zmarł pod Londynem w roku 1972.
Kilka lat przed Hemarem, w roku 1896, urodził się także we Lwowie Józef Wittlin, poeta, eseista, tłumacz m.in. Odysei i poezji Rainera Marii Rilkego. W roku 1915 Wittlin zdał maturę w gimnazjum klasycznym we Lwowie, po czym w Wiedniu studiował germanistykę, romanistykę i historię sztuki. Od roku 1919 mieszkał i tworzył w Warszawie. Za przekład Odysei otrzymał w roku 1935 nagrodę polskiego PEN Clubu. Jego powieść Sól ziemi była w roku 1939 przedstawiona do Nagrody Nobla. Wybuch wojny zastał go we Francji, skąd w roku 1941 wyjechał do USA. Zamieszkał w Nowym Jorku i w latach 1941-1943 współredagował – wraz z Janem Lechoniem i Kazimierzem Wierzyńskim – ukazujący się w Ameryce „Tygodnik Polski”. Nigdy nie wrócił do Polski, gdzie jego utwory celowo poddano zapomnieniu. Zmarł w Nowym Jorku w roku 1976.
W roku 1955 ukazał się w Ameryce tomik „Siedem lat chudych” Mariana Hemara i pewnie z tej okazji poeta odbywał tam spotkania autorskie.
I w tym punkcie właśnie wkracza z rozmachem do dzisiejszego wpisu piękna i dzielna Superdziewczyna o wielkiej szopie bujnych loków i ślicznym uśmiechu, czyli mieszkająca w Chicago młoda emigrantka, żeglarka, sportsmenka, słowem – Kochana Czytelniczka Atena, żywo obecna na tej stronie niemal od samego początku.
Atena kocha książki i tęskni za Polską. Nic dziwnego więc, że jej mieszkanie wypełnione jest wypchanymi po brzegi regałami, a ona sama z upodobaniem odwiedza księgarnie, a już zwłaszcza antykwariaty, w tym – internetowe. Kiedy spotkała się tu przed paru laty z wierszami Kazimierza Wierzyńskiego, natychmiast zamówiła w takim amerykańskim antykwariacie tomik jego wierszy.
Przysłano jej… – uwaga! dosłownie za grosze!… – pierwsze wydanie jego poezji! A kiedy tomik otworzyła, ujrzała na stronie tytułowej zamaszysty, odręczny podpis (wiecznym piórem uczyniony) – KAZIMIERZ WIERZYŃSKI! Pokazałam tu zdjęcia tej książki, w jednym z dawniejszych wpisów szóstkowych, i bardzo wszyscy byliśmy tym antykwarycznym skarbem podekscytowani, ale nie wiedzieliśmy jeszcze, co naszej Bogini przyszłość szykuje.
Atena tak się zachwyciła wierszami Wierzyńskiego, że niebawem zamówiła sobie kolejny ich tom – chyba były to „Krzyże i miecze”. Nie pamiętam już, czy zwróciła się do tego samego antykwariusza, czy do innego zgoła, w każdym razie… znów przysłano jej (i znów za grosze!) pierwsze wydanie (a pamiętajmy, że dla prawdziwych bibliofilów pierwsze wydania to skarb!) tego tomiku, i – znów z autografem Kazimierza Wierzyńskiego!
To było szalenie podniecające i doprawdy wyglądało na jakieś cudowne zrządzenie Losu, a sama Atena – wręcz na jego wybrankę i prawdziwe dziecko szczęścia, ale to było jeszcze nic, bo oto nastał kwiecień roku bieżącego i nasza Atena zapragnęła posiadać tomik Hemara.
I co?
Oto fragment jej maila i zdjęcia:
Zamówiłam Hemara, Siedem lat chudych, przyszło dzisiaj, do pracy, wrzuciłam paczkę do bagażnika.
Dopiero w domu otworzyłam i proszę zobaczyć co za cacko mi się trafiło.
Książkę zamówiłam 27 kwietnia, 60 lat później, poczułam się jak w „Kwadransie” :)
Ale to jeszcze nic! Bo oto, na kolejnej stronie, wpisał się Józef Wittlin!
A tuż obok strony tytułowej dedykację dla pana Franka napisała gwiazda przedwojennego polskiego kina, aktorka, która w roku 1939 przedostała się, uciekając przed wojną, do Ameryki i pozostała tam na długie lata (by na koniec życia dopiero, w roku 1970, powrócić do ojczyzny) – Jadwiga Smosarska!
I takie oto niesłychane antykwaryczne cacko, które na aukcjach bibliofilskich w kraju osiągnęłoby na pewno zawrotną cenę, dostaje nasza Atena na pierwsze zamówienie!
Tak też myślałam – pisze Atena w odpowiedzi na mój entuzjastyczny list – że to było jakieś spotkanie autorskie, nawet próbowałam znaleźć jakieś informacje na ten temat, niestety bez powodzenia.
Ludzie odchodzą, a spadkobiercy, często już nie mówiący po polsku albo też nie umiejący czytać kursywą (tutaj już nawet nie uczą dzieci tak pisać) nawet nie wiedzą, jakie mają skarby pod ręką, albo też uważają książki za „zajmowaczy miejsca w domu”.
Może zrobię jakieś ogólne zdjęcie książki. Muszę napisać, że kosztowała grosze wręcz.
Tak, chyba mam szczęście :). Tak, Bóg mi daje radości.
A w opisie antykwarycznym było zaznaczone, że książka jest podpisana przez właściciela, he he, pan Franek tam nic nie napisał.
Tu wklejam jeszcze zdjęcie ogólne tomiku – właśnie je Atena dosłała:
No cóż, Ateno luba, ta próba racjonalnego objaśnienia cudu nie wydaje mi się wystarczająca. Moim zdaniem po prostu dostajesz z niebios regularne wytyczne do dalszych działań. Ty chyba musisz się zająć wyszukiwaniem polskich pamiątek literackich w amerykańskich antykwariatach. I ocalić, co się jeszcze da, zanim jakiś nieuk wrzuci to wszystko – och, och! Zgroza! – do pieca.
Czekam na dalsze wieści!
MM