Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy!
Jest to zawsze chwila rozkoszna, kiedy wydawca przysyła autorce jej nowiutkie dzieło. Ale i ilustratorka odczuwa silne emocje, więc możecie sobie wyobrazić, jakie szczęśliwe obie jesteśmy, córka z matką, oglądając pachnącą świeżością „Złotą gwiazdkę”!
Od wyklejki począwszy (poznajecie gila?) –
poprzez kolejne stronice –
– ha! Wszystko bardzo ładnie wydrukowane! –
(można sobie porównać z oryginałem obrazka):
– aż po ilustracje śródtekstowe, których jest sporo, a tak wyglądają:
Miłe święto u nas dzisiaj, wszyscy w domu dostali po egzemplarzu autorskim i teraz z zapałem czytają, co ta nasza Emilka napisała. Są wzruszenia! – bo też w tej uroczej i mądrej opowiastce (o Bożym Narodzeniu i o trudnych przeżyciach dziecka, które czuje się mniej ważne, gdy rodzi mu się braciszek), odnajdujemy wspólne chwile z przeszłości naszej (wielodzietnej) rodziny. Miło jest widzieć, jak wiele z tego w Autorce zostało! I jak pięknie się rozrosło, podlane jej talentem, mądrością, wyobraźnią i pracą.
Dumna jestem z córki!
A skoro mowa o rozrastaniu się – oto mój grudnik, o którym pisałam Wam już w komentarzach. To ostatni prezent, jaki dostałam od Mamy. Dbam o niego i otaczam go czułą opieką, a on w tym roku tak mi się odwdzięczył – po prostu eksplodował!
Ni z tego, ni z owego postanowił zakwitnąć teraz, a nie w grudniu, a ja mam takie wrażenie, jakby w jakiś tajemniczy sposób Mama znów była z nami i cieszyła się sukcesem wnuczki, całym sercem, jak to ona.
A na stole, pod szalonym grudnikiem, widzicie obrazek wczoraj namalowany – to ilustracja do „Miedzianego listka” Emilii Kiereś, która to książka jeszcze jest w pisaniu, ale wyraźnie ma szanse ukazać się w roku 2019.
No i tak to nam pracowicie a miło dni zbiegają.
Polecamy „Złotą gwiazdkę” na Gwiazdkę! Jest bardzo, ale to bardzo gwiazdkowa!
I obie Was pozdrawiamy –
mama i córka.
Dzieńdoberek pracowitym i ulubionym Autorkom! Hi, hi, alem się uśmiała z dziewczęcia podświetlonego na zielono, które podeszło do tematu tak jak należy, czyli z humorem. Ech, szkoda że Pyza i Tygrys już dorosłe . One z pewnością dałyby popis w podobnej sytuacji. Przeszczep pewnie też by nie odpuścił. Ale zaraz, zaraz, nie brakuje w przecież w Jeżycjadzie istot równie figlarnych a młodszych. No i jest jeszcze Ida, dla której w sprawach zasadniczych, nie iestnieje przecież coś tak nieistotnego, jak bariera wieku.
Podsumowując, nie pochwalamy, ale też nie demonizujmy. Wszak Noc Kupały też pogańskim, a nie pozbawionym wdzięku świętem jest.
O, jakie ładne życzenie dla nas wszystkich! Dziękuję, Mamo Kniżki!
Kokoszko, jednak nie zrobiłabym tego biednym głuptasom. Straszenie podświetlaniem wydaje mi się najdalej posuniętym rewanżem.
Gratulacje dla Kochanego Starosty :) i niech ręce za bardzo nie ucierpią od autografów, i przebierańcy niech już dadzą spokój. Ale sposób pogodnego dziewczęcia najlepszy, hihi.
I ja zamówiłam „Gwiazdkę”, a do kompletu i „Dzwoneczek”, bo nie wiem, dlaczego jeszcze go nie miałam, skoro tak bardzo lubię tę mądrą książkę.
Dobrego dnia i bądźmy dziś wszyscy pożyteczni :).
Pewnie, że tak, będzie mi bardzo miło :)
A to ci zgrywuśne dziewczę! Klina klinem, tak jest!
Słyszałam też o oblewaniu czekoladą ostrych potraw (cebula, czosnek, papryczka) i częstowaniu nieproszonych gości ;)
Aleksandro, dziękuję za wiwaty.
Kokoszko, a mogę tu pokazać te zdjęcia drzew?
Co do przebierańców: grasują po naszym leśnym osiedlu i bardzo są natarczywi – dzwonią bez ustanku, a jak się nie da okupu, naśmiecą pod furtką.
Dobry sposób anty-halloween wymyśliło znajome pogodne dziewczę lat 12. Staje oto cicho w mroku i czeka ich przybycia. I zanim jeszcze zadzwonią do furtki – podświetla sobie z nagła twarz zieloną latarką (od podbródka po oczodoły) i wydaje z siebie przeraźliwe, upiorne wycie, mrożące krew w żyłach.
Popłoch gwarantowany!
Miły Zgredzie, odczytałam i odpowiedziałam natychmiast, tyle że z niewiadomych przyczyn moja odpowiedź się nie opublikowała. Więc napisałam jeszcze raz, do odczytania w wiadomym miejscu :) Pozdrowienia!
To się cieszę, że doszły.
Kogucik w ramach dywersji anty-hallowen nie ma zamiaru przebierać się jutro za straszydło, zakazał mi też otwierać drzwi przebierańcom (nie planowałam). Kiedyś się zastanawiałam i trochę martwiłam jak będę mu wytłumaczyć, że chrześcijanie nie obchodzą tego święta a tu proszę – niepotrzebnie. Dzieci są mądrzejsze od wielu dorosłych.
Wiwat! Wiwat! Po trzykroć wiwat!
Nie wiem, Kokoszko. Pewnie tak!
Dziękuję za gratulacje i za piękne zdjęcia z gór – właśnie doszły.
Serdeczne gratulacje nominacji!
Czy w Akapicie będzie można zamówić „Gwiazdkę” z autografami?
Otóż to.
Ani tętniczki.
Ani kręgosłupki.
Lilac of labour, że tak powiem.
Miło, że przeczytała i wspomniała w biegu.
Mam nadzieję, że szanowne prawice nie ucierpią. Chucherko takoż.
Ech, Wójciku, że tak powiem.
Zgredzie, coś mi Emilka wspominała w biegu. Dziś u nas robota aż furczy – przyszły z Akapitu paki z moimi i Emilki książkami i obie podpisujemy na wyścigi. Mnie też poproszono o autografy na „Złotej gwiazdce”, więc mam dwa razy tyle roboty, co córka, o ileż młodsza!:))
Osobiście nie zostałam powiadomiona, Wójciku luby, aż do dziś, kiedy to moja wydawczyni otrzymała stosowne pisemko i dała mi znać.
No to się jeszcze nie chwalę, przyjmując wszystko ze stoickim spokojem.
Dziękuję Ci za wdzięczne, jak to u Wiewiórki, harce oraz wiwaty!
Dech zapiera, prawda? Ja wiem, że Starosta jest zdystansowany do nagród, ja też, ale do tej jakoś się nie mogę zdystansować. Międzynarodowa! Z 64 krajów! O ludziska.
Ale super!
Wpisałem się prywatnie na stronie Adminki, ale nie wiem, czy zostałem odczytany.
Jutro mam mieć Gwiazdkę.
Pozdrawiam Matkę i Córkę.
Wielkie przeogromne gratulacje oraz okrzyki: Wiwat Starosta!
Nie wiem czy wszyscy już wiedzą ale : „Małgorzata Musierowicz została nominowana do najważniejszej międzynarodowej nagrody dla twórców literatury dziecięcej i młodzieżowej: Astrid Lindgren Memorial Award!
Małgorzata Musierowicz znalazła się na wyselekcjonowanej liście 246 kandydatów z 64 krajów.”
Hura, hura, hura!
Magdo, dziękuję! Jak dobrze czuć się człowiekiem pożytecznym i potrzebnym, ha!
Wszystkich mocno ściskam!
Absolutnie, absolutnie!:)
Ano tak. O ważnym tekście Emilii Kiereś nie wspomniałam ani słóweczkiem, bo myślę, że najpierw wypada mi go przeczytać, ale wiążę z nim wielkie nadzieje i miłe oczekiwania. :)
A na Złotą Gwiazdkę do kolekcji ślicznie napisanych i równie ślicznie wydanych książek tejże Autorki także wyczekuję z niecierpliwością. Aż nie wiem, czy to uchodzi w moim wieku. Ale – może znów się kiedyś pojawią w rodzinie jakieś małe dzieci i wtedy będzie jak znalazł.
A nawiązując troszkę do wspomnienia o modlitwie małej Zosi (które to sobie odczytałam dwukrotnie, bo jest miłe, dobre i tak ładnie napisane ;) – uważam, że Emilka jest bardzo pożyteczna.
I o to chodzi!!!
„Ballady i romanse” to majstersztyk pod każdym względem. Mickiewiczowski tekst – wiadomo, komentarze i ilustracje wspaniale dopełniają całości. Czytałam sobie powolutku, po jednym utworze z komentarzem dziennie i jak dla mnie, to był idealny sposób lektury. Teraz będę co jakiś czas wracać, jak zresztą od lat do Mickiewicza.
Madziu, to prawda. Egmont wydał ważną książkę – „Ballady i romanse” – z ważnym teksem Emilii Kiereś, pięknie ilustrowaną. Warto ją mieć.
„Złotą gwiazdkę” też, he, he.
Ado, dobrze, że zobaczyłaś i odczułaś tę prawdę. Mimo wszystkich nieprzespanych nocy i innych udręk – to są naprawdę najpiękniejsze chwile życia!
I najważniejsze.
Ładnie to powiedziałaś: „I wiem, że nic nie liczyło się tak bardzo i już pewnie liczyć się nie będzie.”
(No, chyba że następne dziecko…:))
Cieszę się z tej otuchy.
A co do obrazu Agnieszki: nie, nie ma go w rzeczywistości. Ale może sama go kiedyś namaluję!
Ucałuj ode mnie dzieciaczki.
Vivant. Cum teścioves.
Dobry wieczór,
Kochana Autorko, w czasie moich nieprzespanych nocy, gdy tulę małą Córeczkę i wsłuchuje się w oddech prawie 3letniego Pierworodnego często myślę o Pani. Zawsze wydawało mi się, że to, w jaki sposób opisuje Pani mikroświat niemowląt i młodych mam jest mocno przeidealizowany. Że posługując się swoim talentem rysuje Pani jakąś Arkadię, przymykając oczy na nieprzespane noce, tony prania itp. A teraz wiem, że nie. Mam (naprawdę!) świadomość, że te tony prania, brudne podłogi itd, są zupełnie nieważne w momencie, gdy dwie ciepłe łapki dotykają przez sen mojej buzi. I wiem, że nic nie liczyło się tak bardzo i już pewnie liczyć się nie będzie. Dziękuję, że Pani mnie w tym upewnia. Ps. Bardzo mnie ciekawi, czy obraz, który Agnieszka namalowała w prezencie ślubnym Józinkowi i Dorocie można gdzieś obejrzeć? Wysyłam moc serdeczności i dziękuję za to, że od podstawówki, na każdym etapie życia, zawsze Pani twórczość dodaje mi otuchy.
Zamówiłam i Ballady, i Złotą Gwiazdkę i czuję, że znów będę jak ten fredrowski osiołek, gdy przesyłka nadejdzie. Od czego zacząć? – zastanawiam się z wyprzedzeniem. Ale coś mi się zdaje, że jednak od Mickiewicza – ogromnie się cieszę, że taki piękny i ważny polski tekst literacki ukazał się w takim ślicznym wydaniu. Już na zdjęciach to wygląda na istny majstersztyk! – pod każdym względem. A o lleż przyjemniej mieć cos tak wysmakowanego i dopracowanego na półeczce, niż tanie wydanie za kilka złotych. ;) Zamówiłam bez wahania i czekam z niecierpliwością. :)
Dziękuję, DUA.
Sowo P, dziękuję za piękne zdjęcia z arboretum! Aj, jak tam ładnie!
Bożenko, myślę bardzo ciepło o Twojej Mamie, życzę jej zdrowia i sił.
Śliczne ilustracje.
Tak, Mamy i Córki to cudowny wynalazek. Wyrazy uznania dla obu Pań!
Piękne jest też wspomnienie Mamy Mamy.
I grudnik symboliczny.
„Złota gwiazdka” już zamówiona. A na biurku czeka absolutne cudo – „Ballady i romanse” z komentarzami Adminki. Łaknę chwili, by móc zasiąść w fotelu i poczytać, pooglądać, podelektować się.
Szepnę jeszcze, że w swojej własnej, małej skali i ja doświadczam radości i dumy ze współpracy z Córką. Vivant Mamy i Córki! I Duże Mamy – Babcie, Babi, Babunie.
Dzięki, Kokoszko, odezwiemy się!
Wysłałam Admince zdjęcia z Gór Sowich, ale odrzucone – albo adres zmieniony, albo co?
Jeśli można proszę o kontakt.
Już wiem! Zmieniłam adres i może dlatego skrzynka odrzuciła niezweryfikowany e-mail?
W każdym razie melduję, że to tylko ja, nie żadem spam.
Zgredziku (wiad. pryw.)- no, trudno, to już nowe pokolenie: obywają się bez książek papierowych. Ale może e-booki są rozwiązaniem?
Mamo Elu i córko Zuziu!
Ucieszyłam się z wiad.pryw.- dobrze, że się odezwałyście!
Co do odwagi: odpływa ona w nieoczekiwanych momentach i to wypacza człowiekowi widzenie. Emilka mówi, że obie jesteście urocze!
Reklamacji nie przewiduję, lecz za wszystko dziękuję.
Mocno ściskam!
Zgredziku (wiad.pryw.)- ależ wszystko może!
Najwyżej mu się nie spodoba.
Pilot Pirx jest fajny.
To i ja się przyłączę: miłej niedzieli!
Robota dobra rzecz, Zuziu. Wierz mi.
Kris, dziękujemy i mile ozdrawiamy Ciebie i piękną Rodzinę!
KokoszaNel, dzięki szczególne za wiadomość prywatną. Cieszę się!
Pozdrawiam i ja w deszczowo-domową niedzielę. Dziękuję za piękny wpis rozgrzewający serce – tyle radości! I grudnik wybujały i tajemnicza ilustracja i pełna nadziei nowa książka Adminki. :)
Gratulacje dla Kochanych Autorek!
„Zlota gwiazdka” bardzo ciekawie sie zapowiada, a jakie piekne i pelne ciepla sa te ilustracje (choc zimowe)!
Ciesze sie na lekture. Bardzo lubie wszystkie ksiazki Emilki.
Bardzo podoba mi sie tez ilustracja do „Miedzianego listka”.
Grudnik ma piekny kolor.
Milej niedzieli!
Jak nigdy! Ale powtórzę za Gabrysią: „Huk roboty, huk! I dobrze.” Choć na początku było ciężko, teraz cieszę się na tyle wytężonej pracy. A ta strona tylko dodaje jeszcze więcej energii. Więc dziękuję, że jesteście tacy pożyteczni. :))
PS. „Złota gwiazdka” – cudeńko!
Cześć i czołem, Zuziu!
Jak tam szkółka ukochana, absorbuje bez reszty?
Dzień dobry! :)))
A! Dobrze wiedzieć.:)
Przy niedzieli nucę od rana piosenki zespołu TGD (Trzecia Godzina Dnia).
Casciolino, dziękuję Ci za te słowa! – Chucherko już to odkryło, podobnie jak ja.:)
Wiemy też, ono i ja, i to od dawna, że „nie możemy podobać się wszystkim” (jak powiedział Jan Paweł II), a wręcz nie chciałybyśmy.
O, nie.
Dzień dobry przy niedzieli!
Co sobie śpiewasz od rana?
Och, mam nadzieję, że Chucherko szybko odkryje, że nie musi spełniać czyichś oczekiwań :) Niech spokojnie dojrzewa, w swoim, najwłaściwszym tempie.
Dobranoc. Zazdroszczę Wam tego spotkania z Adminką!
O, chucherko jeszcze dojrzewa.
Mój kręgosłup życzył sobie odpocząć, powiada, że za dużo się garbię przed komputerem.
No, ale niech mi on tu nie dyktuje, co mam robić! Kto tu rządzi?!
Cudnie,ale co z chucherkiem ?Czy już dojrzało,nabrało siły i znaczenia i spełni wszystkie oczekiwania nasze i nie nasze .Trudno pewnie będzie ,ale na pewno będzie super.
Podobno było to bardzo miłe spotkanie.
Pani Małgosiu :))) Cieszę się bardzo, że miałam okazję spotkać się z Emilką :)
Mamo Isi, ależ rozumiem, wszystko OK.
Dobrze jest „żyć tak skromnie, żeby nikt nie wiedział o mnie”- jak pisał w „Listach” prof. Raszewski.
Elżbieto i Zuziu R., jeśli tu zajrzycie- przyjmijcie podziękowania za „zestaw dżemików” z Krakowa – córka mi je przekazała, wraz z uroczym Waszym liścikiem, lecz bez adresu zwrotnego! Mogę więc podziękować tylko tutaj.:)
Miło mi bardzo dostawać takie wdzięczne prezenty!
Przepraszam, kochany Starosto, zrozumiałam, że skoro „dla przyszłych pokoleń”, to nie chodzi tylko o pokolenia rodzinne.
Cofnęłam się i sprawdziłam. „Kolejnych” pokoleń, a nie „przyszłych”. Czyli wiadomo, że chodzi o Rodzinę. Mój błąd. Tak to jest, jak człowiek myśli życzeniowo.
Celestyno, to możliwe. Roślina potrafi!
Mamo Isi, życzeniem naszej Mamy było, żeby zapiski te funkcjonowały tylko w rodzinie, nie wszystko bowiem jest na sprzedaż.
Błotowijku, a to miło!
Pozdrawiam i ściskam Was obie!
Kochana Aleksandro, dziękuję za liścik i miły, smaczny prezencik – Emilka właśnie przyjechała. Z dumą pokazała mi, co dostała od Ciebie! Prześliczny ten zeszyt! Jesteś wzruszająca!
Ja też ją mam! Wraz z uściskiem od Adminki, którą miałam przyjemność spotkać w Krakowie. Na razie oglądnęłam z wielką przyjemnością ilustracje, przeczytałam kilka pierwszych stron i zrobiło mi się już bożonarodzeniowo, więc chyba jednak zostawię lekturę całości na grudzień (wszystko we właściwym czasie). Póki co, przypomnę sobie „Srebrny dzwoneczek”. Skusiłam się na to nowsze wydanie, mimo, że na półce stoi pierwsze :)
O, jak pięknie. W pierwszej chwili, kiedy przeglądałam te ilustracje, pojawiło się uczucie sprzed wielu, wielu lat. Boże Narodzenie, choinka, zapach nowej książki z ilustracjami (zawsze najbardziej cieszyłam się z książek).
Poczułam się znów jak podekscytowane Świętami dziecko. Te Pani ilustracje maja wielka moc przenoszenia w czasie, zachowują ten specyficzny nastrój, znany mi z dzieciństwa.
Książka zamówiona, niecierpliwie czekamy na odkrycie historii, jaka Emilka nam opowiedziała.
Podobnie jak Zgreda, gil urzekł mnie spojrzeniem, przeglądałam najpierw na smartfonie, z opcja zbliżanie:)
Ilustracja z dzidziusiem- wzruszająca. I tu przychodzi mi na myśl, ze chyba jeszcze nie dzieliłam się wrażeniami z Ciotki i ilustracji w niej zamieszczonych. W wolnej chwili nadrobię, bo dużo ich, wymagają osobnego wpisu.
U nas wreszcie deszcz! Cieszymy się ogromnie, bo susza była okrutna, ziemia gola i twarda. Juz teraz po niewielkich (ale sukcesywnych, bo siąpi sobie bez ustanku od nocy) mam wrażenie jakby gdzieniegdzie pojawiła się nowa kiełkująca trawka. Czy to możliwe?
Mam i ja! :)
Córka pojechała do Krakowa na Targi Książki.
I właśnie zadzwoniła, że ma dla mnie „Złotą gwiazdkę” z autografem!!!
Kochany Starosto, a czy nie można by pamiętników Mamy wydać? Przyszłe pokolenia swoją drogą, ale obecne pokolenia też by je chętnie poczytały.
O, tak, Karino!
Nacieszyć się nie mogę.
A co do naszej Mamy: ona to, póki mogła, robiła nam (Stasiowi, mnie i Emilce) pierwsze korekty. jeszcze przed oddaniem książek do redakcji. Mama była nie tylko czynnym lekarzem, lecz także pracownikiem naukowym o wielkim dorobku, pisanie miała w małym paluszku. Bardzo ceniliśmy jej uwagi, zawsze trafne.
Sama zresztą miała autentyczny talent pisarski, lubiła pisać wiersze i wierszyki, piękne listy. A na starość zabrała się za pisanie pamiętników, takiej kroniki rodzinnej – zostawiła kilka grubych tomów w formie maszynopisów, z powklejanymi starymi fotografiami. Skarb dla kolejnych pokoleń!
Że już nie wspomnę o prześlicznych, precyzyjnych frywolitkach, których zrobiła tysiące, według własnych pomysłów, o haftach, obrusach, sweterkach dla dzieci i dorosłych – ileż ona potrafiła piękna wytworzyć! I przysporzyć go światu.
A najbardziej ucieszoną widziałam ją przed laty, kiedy z sąsiedniego pokoju przypadkiem usłyszała wieczorną modlitwę małej Zosi: „I dziękuję, Panie Boże, za to, że Babunia jest taka pożyteczna”.
Cóż, i my bądźmy pożyteczne!
Dzień dobry i piękny:)
Jakie cudowne połączenie trzech pokoleń kobiet: grudnik- ilustracja- książka! Czysta metafizyka. Nie mogę się napatrzeć i nauśmiechać :) Myślę o mojej kochanej babulce i wspominam… Przedmioty, smaki i zapachy mają przedziwną moc przenoszenia w czasie i powrotów do chwil, które już minęły, a jednak wciąż są żywe. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu!
Pozdrawiam serdecznie i gratuluję kolejnego literacko-plastycznego dziecka w rodzinie. To musi być cudne uczucie- taka mamino-córkowa współpraca.
A więc już nie Anonim.
Dobranoc, Aniu, dobrej nocy wszystkim!
Pani Malgosiu Anonim to ja tylko z nowego miejsca pisalam. Jutro będę w empiku i mam nadzieję dostać książkę Adminki☺
Był, był. I nauczył się wielu ważnych rzeczy! Choroba, choć uciazliwa, okazała się w całości jednodniowa.
Dobrej nocy dla wszystkich ze szczególnym uwzględnieniem Maluszków…
Dziękuję, Pani Małgorzato, bardzo dziękuję! I serdecznie pozdrawiam!
Tak, Pani Małgorzato, mnie już żal, że te piękne chwile (choć to lata całe!) tak szybko mijają.
Wsiąknęłam w HidaMari. Ma Pani rację, w samych filmach jest czyste piękno. I postanowiłam zacząć od ciasteczek-misiów :). W inne cuda patrzę jak zaczarowana.
O, Mamo Kniżki, tyle tam moich wspomnień!
Nawet nie wiesz, jak masz dobrze, z Maluszkiem w pobliżu.
Potem się tęskni…
Mamo Kniżki, masz rację, na choróbska – lekarstwem HidaMari. Pełne ukojenie, delikatność, łagodność i precyzja, plus dużo czystego piękna.
Nota bene, wrażliwy człowiek te filmy realizuje. Artysta całą, że tak powiem, gębą.
Zdrowia życzę całej rodzinie!
Pani Małgorzato, zapomniałam jeszcze napisać, że mamusia z dzidziusiem jest taka piękna. Taki niby prosty rysunek, a jest w nim wszystko – i czułość, i miłość, i to zadziwienie otaczającym światem w oczkach dzidziusia.
Dobry wieczór! A my się pochorowaliśmy rodzinnie z naszym Maluchem na czele :(. Pocieszam się arcydziełami HidaMari – bardzo dziękuję za trop! I za japońskie babcie Józefiny także, ale to właściwie całe filmy, w które trzeba się spokojnie wgłębić.
Pozdrawiam wszystkich chorowitków – ciekawe, czy Molik Książkowy już zdrów i czy był dziś w szkole?
To grudnik mógł jeszcze bardziej rozkwitnąć? Wydaje się to niemożliwe…
Dziękuję, Anette.:)
Sowo, ależ oczywiście, nasz rozwinął się dopiero na swoim ulubionym słonecznym parapecie, nad kaloryferkiem.
Do domu go bierz! I podlej szczodrze na powitanie, niech wie, że się o niego troszczysz.
Piękne te Pani ilustracje, Pani Małgorzato, niczym obrazy. I planuję wypożyczyć wszystkie książki Naszej Adminki i pozachwycać się.
Mój grudnik wciąż obsypany pąkami, może muszę wnieść go do ciepłego pomieszczenia, żeby rozkwitł?
Ciastka dyniowe są o tyle zaskakujące, że w ogóle nie smakują dynią. Za to mają ładny kolor.
U nas też się one spotkały z miłym przyjęciem.
Just, dziękuję. Aaa, a grudnik dopiero dziś pokazał, na co go stać! Jest wielką kulą kwiecia, trzy razy obfitszą niż na zdjęciu.
Sowo P., zrobiłam dyniowe ciasteczka, wyszły – jak na pierwszy raz – dość dobre.
Dzięki wielkie za przepis :)
Pięknie sie prezentuje najnowsza książka Emilki. Gratulacje dla Mamy i Córki!
Nabrałam ochoty na jej przeczytanie :)
A obrazek na biurku Pani Małgosi ma w sobie jakąś magię…
Chciałabym, chciałabym bardzo, Pani Małgosiu, móc kiedyś wykorzystać edukacyjne elementy „Złotej gwiazdki” do rozmów z Koziem o młodszym rodzeństwie :)
Dzieńdoberek, ranny ptaszku.
Cześć i czołem!
To mi przypomniało, że miałam w tym roku kandyzować rajskie jabłuszka.
Dziękuję za miłe słowa, Józefino.
Na pewno obejrzę japońskie babcie! I to nawet już, zaraz!
Jejku, dotarłam w końcu – urwałam się chaotycznym zajęciom października, obowiązki ugodowo zamilkły na momencik i nareszcie nadrobiłam zaległości z tego wspaniałego miejsca – małej przystani dobra i spokoju. Ileż to miłych spraw się tu pojawiło, ile barwnych wierszy, a ile przepięknych ilustracji! Pani Małgorzato, niesłychane są te obrazy, cudownie zaczarowane i tchnące tajemniczą urodą. A jeszcze teraz ta wyśmienita nowina o książce. Bukiet dorodnych gratulacji się należy – i taki też wręczam Szanownym Paniom! Zgadzam się również z wypowiedziami wcześniejszymi, iż nie ma nic przyjemniejszego, jak bożonarodzeniowa lektura w Boże Narodzenie. Święta od razu nabierają ciepłej atmosfery ulepionej ze starannością słowami odpowiedniej książkowej pozycji. A nawiązując do Pani „YouTube’owego” polecenia i ja chciałabym, jeśli można, się czymś podzielić: wspaniała seria filmików pod nazwą „Grandma’s Recipes”, poświęcona japońskim babciom, które dzielą się ze światem swoimi starymi przepisami, ratując je tym samym od zapomnienia. Uważam, że to pozycja godna uwagi dla zainteresowanych nie tylko Japonią, ale i właśnie estetyką kuchennych czarów, a także naturą (filmiki zawierają ujęcia przyrody charakterystycznej dla danego regionu). I jeszcze tak się rozmarzyłam – gdyby tak ktoś pociągnął tę ideę przez świat, na kolejne państwa, na kolejne historie starszego pokolenia. Doprawdy, piękna inicjatywa.
Pozdrawiam kolorowolistnie!
Merci, ma Charlotte!
Śliczny ten obrazek wczoraj (przedwczoraj) namalowany! I pięknie kwitnie grudnik.
Gratuluję Autorkom :)
Dziękujemy, Anonimie. Ktoś ty?
Dobrze, że Cię automat do spamu nie wrzucił.
Z tym grudnikiem to prawdziwa metafizyka!! Ja pamietam jak urodzila się moja mlodsza siostra. Bylam dziwnie zazdrosna. Ona byla tylko moja i nie lubilam jak bawiła sie z innym dziećmi. Ja się nia opiekowalam jak kwoka. Pozdrawiam dumna Mamę i zdolną córkę.
A najsmaczniejsze jest i tak to, co się wymyka sztuce kulinarnej.
Tarta bukiet róż z Moich Wypieków, tę zrobię.
Lubię indywidualistów.
Grudnik zakwitł wspaniale, miło ze wbrew wszystkiemu (imię zobowiązuje) jest indywidualistą i kwitnie, kiedy należy. Przywołuje ciepłe myśli.
Dobranoc, choruszku.
Och… Dobranoc.:-)
Właśnie! Te subtelne dźwięki! Zachwycające. I wdzięk paluszków, i precyzja ruchów celowych. Czysty Zen.
Odgłosy gotowania w bonusie.
Podobają mi się jeszcze drożdżowe bułeczki w kształcie dyni. Też mam je w planach.
Apple tart (z jabłczanymi różami) mam na liście wypieków do zrobienia już od kilku lat. Może nadszedł czas, by przejść wreszcie do czynu? Jesień sprzyja.
Grudnik potrzebuje nawożenia! (pałeczki różowe do roślin doniczkowych)
Uwaga: kto chce doznać estetycznej ekstazy (Sowo P!). niech zajrzy na YouTube i zobaczy japońską artystkę kuchni: HidaMari ASMR Cooking.
Właśnie umilam sobie wieczór, oglądając te finezje. Polecam na początek Apple Tart, a zresztą wszystko to arcydzieła.
Dziękuję za wiadomość, kochany Starosto. Zawsze jakoś mam wrażenie, że na pewno z paczką stanie się coś okropnego. Zaginie bez wieści, albo trafi na powódź stulecia, albo ją przynajmniej nadgryzie myszka Pudliszka.
Dorwałam na szczęście I wydanie Antoniego Słonimskiego „Wspomnień warszawskich” z 1957 roku i się chwilowo delektuję. Nie jest to Patrycja, ale też się daje czytać.
Mój grudnik wrócił z ogrodu jakiś zdehumorowany i nie zamierza obsypać się kwiatami.
Mamo Isi, książki dotarły. Chwilka cierpliwości jednak, proszę, czekam na powrót Adminki.
Dziękuję, kochana Ateno!
Moliku, a to faktycznie. W Orient Ekspresie da się chorować z fasonem.
Bardzo miło jest tu gościć (zawsze), a dzisiaj jest szczególnie ciepło i uroczyście.
Gratulacje dla Mamy i Córki.
Bardzo jestem ciekawa, jak Emilka tłumaczyła dziecku ta nowa sytuacje, obecność rodzeństwa.
Pamietam do dzisiaj rozmowę z mama, gdy sama byłam nieco zazdrosna, po pojawieniu się ukochanej i wyczekanej siostrzyczki ( bo starszego brata juz mialam).
Jak to się dzieje, że każdy z obrazków wydaje mi się piękniejszy .:)
Och, nie znowu taki biedny! Leżał sobie pod kołderką i czytał ,,Morderstwo w Orient Expressie”. A i ze zdrówkiem lepiej. Może mi mama pozwoli pójść jutro do szkoły.:-)
Och, a gil rzeczywiście piękny!
Dzięki, Asiu,sekret w tym, że sama bardzo lubię dzidziusie i tęsknię za nimi.
Co do planów Emilki: proszę zaglądać na jej stronę autorską kieres.net, albo szukać jej na Facebooku. Akapit Press też podaje szczegółowy harmonogram spotkań (a ja się już pogubiłam w tych terminach, dużo ich).
Tak mi się obiło o uszy, że Adminka będzie na Targach Dobrej Książki we Wrocławiu? Prawda to?
„Złota gwiazdka”, z dedykacją byłoby miło.
Jakie śliczne te ilustracje. Ciepło mamy, zapach dzidziusia, mięciutki kocyk…
Pani Małgosia to istna czarodziejka, pięknie tworzy nastroje.
Dziękuję. :)
Miła Iskro, dzięki.
Gratulacje! Taki ciepły, radosny wpis i te obrazki cudne.
To musi być bardzo miłe tworzyć coś razem z córką i wspólnie cieszyć się dziełem.
Trochę tej radości przeszło na nas. Dziękujemy DUA i Admince.
Mamo Isi, to jednak wina fotografii (stronice są zacienione). W książce ilustracja też jest świetlista, nie tak kontrastowa.
Ech, złudzenia.
Poza tym komputer po swojemu robi odmiany koloru.
Mamo Kniżki, nam też się ta spółka podoba. Świetnie się bawimy!
A ilustracja do „Miedzianego listka” = najpiękniejsza! Nie mogę się napatrzeć.
Ach, ach! Ile się szykuje pięknych książek pod choinkę!
Ten obrazek oryginalny jest bardziej świetlisty; szkoda że w książce tak podbito kolor.
A gil samczyk śliczny, tłuściutki.
Właśnie po raz pierwszy w tym sezonie wrzuciłam jedzonko do karmnika. Gacia siedzi na parapecie z nosem przy szybie i zawiadamia biedne ptaszki, że je zje. Wszystkie co do jednego.
Wielkie brawa!!! Bardzo mi się podoba ta spółka Mamy i Córki :).
Na dużym ekranie istotnie biały.
O, tak, to miłe uczucie, Moliku biedny a chory. Już Kubuś P. wiedział, że miód najlepszy jest ZANIM się go zacznie jeść!
Zdrowiej, dziecino!
O jejku… Tak mi się ciepło na sercu zrobiło, kiedy przeczytałam ten wpis… Czuć w nim Panią i Adminkę. A te zdjęcia, ilustracje… Balsam dla duszy…
Ja również lubię zaczekać z książką do odpowiedniego czasu. I uwielbiam kiedy tak leży jeszcze nieużywana na półce, jakby dojrzewała.
Blanka poznała! Tak, wykorzystałyśmy gila z e-kartek – tak mi się udał, że szkoda było go nie zamieścić w zimowej książeczce.
Najadł się głogów, a jakże, Nini. Od razu widać. Dziękuję i ściskam!
Karikari – no i żeby wiedzieć, co trzeba powiedzieć Koziowi, kiedy mu się urodzi braciszek…:)
Emilka świetne argumenty znalazła i świetny sposób na zazdrość dziecięcą.
Śliczności! Od góry do samego dołu.
A gil jaki najedzony!
Gratulacje dla Adminki! :o)
Gratulacje dla Pani, DUA! :o)
Mamy wiedzą.. tak..!
Coś czuję, że mi się „Złota gwiazdka” bardzo, ale to bardzo spodoba! I przeczytam ją przed Gwiazdką, i przed adwentem nawet – żeby się dobrze nastroić na wyjątkowy, magiczny czas. Gratulacje dla Pisarki i Ilustratorki!
Cudne rzeczy tu dzisiaj! Gila poznaję z e-kartek, uczyłam się na nim gile malować
Złota gwiazdka już kupiona, teraz trzeba poczekać na wysyłkę.
Ach, ach, już sobie wyobrażam tę ogromną radość i poruszenie panujące w całym domu! A obrazek jaki śliczny! Absolutnie mnie zachwycił.
Lecę się podzielić nowościami z Molikiem, biedny, gorączki dostał i teraz musi leżeć w łóżku, zamiast się na konkurs polonistyczny przygotowywać (dwa lata temu do następnego etapu przeszłam tylko ja, bo Molik się rozchorował, rok później tylko Molik – bo rozchorowałam się ja – historia lubi się powtarzać, a tymczasem miałyśmy nadzieję, ze w tym roku obie przejdziemy). Ale jeszcze nie wszystko stracone! Niech zdrowieje!
Miły Zgredziku…:)
Dobranoc!
Mniam, mniam, pyszulka.
A jakie oczka ma ten gil!
Będzie co czytać, to pewne.
O, morelowy się zdaje? A biały jest, bielutki. To pewnie dlatego, że obrazek stoi w cieniu grudnika.
Adminka już spać poszła, ale ja się jeszcze tłukę po domu i dziękuję Sowie oraz Sowiątku w imieniu nas obu.
I jaki piękny morelowy księżyc wyłania się z mgły, pod grudnikiem!
Już niedługo i my będziemy cieszyć się lekturą adminkowej książki. Dołączamy do gratulacji! Aczkolwiek ja będę musiała poczekać na jesienny „Listek”, bo Sowiątko już zaklepało „Złotą gwiazdkę” dla siebie („Mamo, ile lubisz książki z obrazkami? Bo ja bilion bilionów. Więcej niż ty!”).
PS Wójciku, a jakie masz ciekawe tytuły w świątecznym stosiku?
Tak, tak. Ilustracja lunofilska dla Emilki:). Do „Miedzianego listka”.
A cóż to, cóż to tam stoi pod grudnikiem? Jakiś nastrojowy obrazek lunofilski? Czy rękę Autorki poznaję?
Prawda, Chesterko?:)
No właśnie! Zapomniałam dodać, że przedpremiera „Złotej gwiazdki” będzie na Targach w Krakowie!
Wójciku, ja też lubię gwiazdkowe książki.
Chyba musisz o takiej pomyśleć!
Mamy mają swoje sposoby, żeby dać znać! Taką mają mają umiejętność i przywilej, jak widać respektowany także w wyższym wymiarze!
Gratulacje dla kochanych Autorek, a nam radość czytania!
Jaka piękna całość! Począwszy od gila, poprzez gałązkę z owockami dzikiej róży, aż po kwitnący grudnik. A wszystko przesycone rodzinną, wspólną radością. Zrobiło mi się bardzo ciepło na sercu, gdy przeczytałam wszystkie te piękne słowa. Motywuje mnie to jeszcze bardziej, by pojawić się w sobotę w Krakowie. Pozdrawiam najserdeczniej :)
Oj, jak ja lubię czytać gwiazdkowe książki na Gwiazdkę! Mam ich cały stosik, a na wierzchu będzie teraz książka Adminki. I przeczytam ją dopiero w Adwencie. Co za prezent i jaki śliczny, bardzo się cieszę.
Wiwat Emilka! Gratuluję z całego serca.
” Ale nikt nie nadchodził, w mieszkaniu panowała cisza” – mam rację? Abo: „… niczym niezmącona cisza.”