Przesyłka od Sowy Przemądrzałej –

 

– czyli  wspaniały i niezwykły suplement do Galerii Piernika – dziękuję i podziwiam, utalentowana Sowo!

 

IMGP0113

 

Przesyłam zdjęcia piernikowych okien gotyckich.
Ze specjalną dedykacją dla:

DUA, rozmyślającej nad piernikową katedrą,

KC Arturianki, miłośniczki średniowiecza ,

KC Gio, miłośniczki okien i witraży,

KKCC Justysi i Babette, twórczyń piernikowo-landrynkowych arcydzieł
 

i dla wszystkich tych, którzy lubią landrynki w piernikach.
Z pozdrowieniami,
Sowa. 

gotyk1

 

 

SAINTE CHAPELLE

zaraz po przyjeździe
do Sainte Chapelle
któryś raz w życiu
rozpaczliwie wpatrzony
w okrucieństwo szafirów i purpur
z udręczoną nadzieją
że coś się wreszcie objawi
ostatecznego
że może pojmę
istotę

płomienie wielkiej rozety
seledynowe i czarne
wirowały nade mną obojętnie
piękno
nie było skłonne przemówić
i nie dawało wyjaśnień

aniołowie jak zwykle wytrwale
trzymali cierniową koronę
nad umęczonymi głowami

 

ks. Janusz Stanisław Pasierb

 

.
gotyk2

 

gotyk3

 

gotyk4

 

116 przemyśleń nt. „Przesyłka od Sowy Przemądrzałej –

  1. Dziękuję kochana Sowo! Kiedy pierwszy raz ujrzałam to dzieło, aż zaniemówiłam z wrażenia i z moich oczu wyzierał wówczas wyłącznie niemy zachwyt (co może potwierdzić Chesterka). Niech to starczy za komentarz.

  2. Na dobranoc:

    W.A. Mozart – Adagio i Rondo c-moll na szklaną harmonikę, flet, obój, altówkę i wiolonczelę KV 617.
    Bruno Hoffmann.

    (Uwaga, to nie aranżacja, Mozart taki kwintet naprawdę napisał).

  3. To paw Nini, bez dwóch zdań!

    Casciolino, całkiem ładny sowi domek! Ja za to polecam uwadze Muzeum Art Nouveau i Art Deco w Salamance – Casa Lis. Jego piętro to jeden wielki witraż, łącznie z sufitem. I pięknym widokiem z kawiarni.

  4. Szukając pawia, o którym wspominała mama Isi, natknęłam się na wizerunek tego pięknego ptaka umieszczony na pewnej bramie w Budapeszcie, uwaga: (o ile dobrze odczytuję ) przy ul. Roosevelta 5!:)

  5. A to jeszcze ostatnie słówko wyjaśnienia.
    Muzeum niezupełnie jest przy hucie (odległej o jakieś 2 kilometry). Znajduje się ono przy Rynku „Miasta szkła”. Pięciokondygnacyjny obiekt, wbudowany w skarpę, oddany został do użytku niecałe 5 lat temu i jest ciekawie zaprojektowany. Natomiast druga część zwiedzania, ta bardziej ekspozycyjna, wiedzie przez renesansowe piwnice, gdzie kiedyś składowano węgierskie wino (miasto leżało na szlaku handlu winem). O wszystkim oczywiście poczytać można na stronie internetowej, kto ciekaw, zapraszam, a sama milknę. Dobranoc :)

  6. Weszłam w Wirtualnym Muzeum Secesji na pałac Izraela Poznańskiego, a tam jest secesyjny, błękitny witrażowy paw Nini wkomponowany w neorenesansową boazerię w jadalni! Oni chyba dysponowali wehikułem czasu i podejrzeli Galerię Piernika!

    Zapach świeżo upieczonego chleba z czarnuszką i kminkiem!
    I zapach mokrych łopuchów rosnących w korycie tatrzańskiego strumienia.

  7. Madziu, no wiem o muzeum przecież. I że jest przy hucie szkła (stąd skrótowość moich wypowiedzi). Ale nie wiedziałam, że interaktywne jest ono i że mogę sama coś wydmuchać, o rety!

    Szklane szachy kupiłyśmy kiedyś z Admineczką w Wilnie. Matowe białe i całkiem przezroczyste, formowane oczywiście, raczej grubiutkie, ale zgrabne i przyjemne w obsłudze.
    Ale i tak najlepiej się gra drewnianymi.
    A, a jeszcze marzyłam, że kiedyś zrobię komplet szachów ceramicznych.

  8. Filmy o trudnej sztuce wydmuchiwania szkła obejrzałam i oczywiście chylę czoła przed mistrzami tej profesji .
    Jedno jest pewne. Nie ma tam miejsca na myśli o niebieskich migdałach . Skupienie i precyzja ruchu ręki. Wszystko to musi się zmieścić w ściśle określonym czasie.
    Mówimy tutaj o średniowiecznych witrażach, które są piękne, ale równie piękne są jak wszystkim wiadomo i co nam Starosta wielokrotnie w swych książkach uświadamiał witraże secesyjne. Natknęłam się właśnie na prawdziwą skarbnicę wiedzy o tym stylu, mianowicie na Wirtualne Muzeum Secesji.
    A pierwszą informacją , jaka mi się ukazała była: ” Witraże krakowskie są szczególne. Po pierwsze dlatego , że zachowało się ich stosunkowo dużo w porównaniu z innymi polskimi miastami. Po drugie, stanowią spójny zbiór, którego uderzającą cechą jest rodzimy charakter (wykorzystywanie jako motywów rodzimych roślin, stosunkowo niewielka ich stylizacja)”… Myślę, że warto tutaj zajrzeć. Ja idę czytać i przede wszystkim oglądać dalej :)

  9. Ależ Pani Małgosiu! Jak to: jest i muzeum?!
    Przecież ja cały czas do Pani piszę o tym muzeum i że właśnie tam pracuję!
    Poczułam, że chyba nie jestem komunikatywna.
    Ale może się Pani zapisać na nawet dłuższy kurs. Czemu nie?
    A w przerwach od wydmuchiwania (albo i robienia witraży – takie warsztaty też są; w zasadzie to i grawerować szkło może się Pani nauczyć), można też coś napisać. Zresztą, pisać tak i pisać bez przerwy to niezdrowe dla kręgosłupa. Jakaś przerwa się Pani należy. :) Rok jeszcze młody, wyrobi się Pani przed końcem. Zapraszam!
    Aha, szklane szachy? Ciekawe czy takie można by w ogóle wydmuchać? raczej wyobrażam sobie formowanie figurek na nabieraku. Albo ze szkła jenajskiego (w postaci prętów) na takim palniku, na którym powstają miniatury szklane albo i bombki choinkowe.
    .

  10. Magdo, jest i muzeum interaktywne! I można samej coś wydmuchać ze szkła?!
    Chyba przyjadę.
    Szkoda, że muszę pisać powieści, bo raczej wolałabym się zapisać na dłuższy kurs w tym muzeum. Jaki ten świat jest ciekawy i pełen wyzwań oraz pokus!
    Zawsze chciałam zrobić własne szachy ze szkła.

  11. I jeszcze zapach lasu,jeziora,rozgrzanego namiotu harcerskiego…już czekam na lipiec i na te zapachy…

  12. Mam dla Ludu Księgi jeszcze jeden trop witrażowy, prosto z Rzymu, ze szczególną dedykacją dla Sowy P.: Casina delle Civette, czyli Domek Sów. Historia tego miejsca sięga co prawda tylko XIX wieku, ale wygląda ono jak przeniesione tutaj ze świata bajki. Polecam zajrzenie na stronę museivillatorlonia, jest wersja w języku angielskim, tam można obejrzeć wszystkie dekoracje. Mój ulubiony witraż to ten z jaskółkami.

  13. W Skandynawii, owszem, tak, Sowo. Ale W Polsce kobiety nie są hutnikami i szkła nie wydmuchują.
    No chyba, że akurat zwiedzają muzeum interaktywne – wtedy (niekiedy) dostają piszczel i wydmuchują dużą bańkę szklaną. ;) Takie mocno rozdmuchane szkło jest naprawdę delikatne, cieniutkie jak folia, kruche i bardzo giętkie. Są też panie, które zapisują się na dłuższe warsztaty hutnicze, i spędzają czasem pół dnia przy piecu wyrobowym, próbując trudniejszych rzeczy.
    A czy wiecie, że najszybszy Internet otrzymujemy poniekąd też dzięki szkłu? Profesjonalne światłowody są ze szkła ponoć robione. :)

  14. Sowo, gratuluję tak pięknych wypieków! Widać po nich, ze jesteś osobą bardzo precyzyjną, nie mówiąc juz o talentach :)

    Do listy ulubionych zapachów dołączam olejek migdałowy do ciała i zapach świeżo skoszonej trawy.

    Zwiedzilam dawno temu Hutę Szkła w Szklarskiej Porębie, a kilka lat temu – IVV w Valdarno niedaleko Florencji.
    Byłam pod dużym wrażeniem.

  15. A „Pinokio” też ma swoje kolejne wydanie, tym razem z ilustracjami Chiostriego, pochodzącymi z najstarszych włoskich wydań. Wydawnictwo Vesper, 2016. Podobają mi się, ale to nowe tłumaczenie i tradycyjnie mam obawy o rezultat, bo bywa z tym różnie. Czy ktoś z Księgowych ma już to wydanie?

  16. Od cukiernika do dmuchacza! To brzmi obiecująco :). Madziu, czy w hutach szkła pracują też kobiety- dmuchaczki? Ale nie takie co dmuchają choinkowe bombki, tylko predysponowane do cięższych zadań – dmuchania wazonów, szklanek, szyb, witraży…

  17. Obejrzałam na YT ten świetny filmik, proponowany przez Magdę, a tu obok!- cha,cha, Sowo!- równie ciekawe „Szklane czary mary” i wywiad z miłym panem dmuchaczem!

  18. Aha, tak było, Sowo.
    Z dmuchaczami – racja!

    Magdo Z., dziękuję za wiadomość prywatną szczegółową, z której ujawnię, za pozwoleniem, tylko ten ciekawy adres: miastoszkla.pl

  19. Magdo, obejrzałam filmik. Wspaniały. Praca dmuchacza szkła nieodmiennie budzi mój respekt. Ile potrzeba siły, ale i precyzji! Jeden nieuważny ruch i szkło idzie w drobny mak. Pomyślałam też, że dmuchacze to świetny „materiał” na orkiestrę dętą. :) Powinni zakładać takie przy każdej hucie. Chociaż, z drugiej strony, po całym dniu dmuchania hutnicy mogą mieć awersję do dęcia.

  20. Ten „Tajemniczy ogród” kupiła Pani w zeszłym roku któremuś z wnucząt (?) w prezencie.

  21. EM, dzień dobry!
    Dziękuję za wiadomość.
    „Pinokia”, właśnie tego, mam od pierwszej, że tak powiem, chwili ( nota bene, w MR wyszedł też „Kopciuszek” z niezwykłymi obrazkami Innocentiego), ale ilustracje Ingi Moore chętnie zobaczę!
    Dziękuję i pozdrawiam!

  22. Dzień dobry :)
    Pani Małgorzato polecam Pani uwadze nowe wydania książek „O czym szumią wierzby” i „Tajemniczy ogród” z ilustracjami Ingi Moore (wyd. Zysk i s-ka) oraz nowe wydanie „Pinokia”, gdzie ilustracje zrobił Roberto Innocenti (wyd. Media Rodzina). Dwie pierwsze już kupiłam i jestem szczerze zachwycona. Jest jeszcze nowe wydanie „Misia Uszatka” z Naszej Księgarni godne uwagi.
    W nowym roku zdrowia życzę:)

  23. Magdo, moje nawracające pomyłki mają najwyraźniej charakter życzeniowy.
    Chciałabym po prostu zwiedzić hutę szkła, i to pod światłym kierownictwem!
    Muszę się do Was wybrać, słowo daję. Wystawa szkła artystycznego!

  24. Tak, zadaniem moim jest oprowadzanie gości i wycieczek, ale jednak sprostuję po raz kolejny, że nie pracuję w hucie szkła. Pracuję w muzeum, gdzie jest co prawda niewielki warsztat hutniczy, bo obiekt ma charakter interaktywny i na żywo prezentujemy tu pracę ludzi zawodowo związanych ze szkłem. Ale są także wystawy stałe i czasowe (szkło artystyczne). Nie ma tu jednak aż takiego rozmachu produkcyjnego jak w dużej, prawdziwej hucie. Ale też tę największą produkcję trudno by było zaprezentować takiej rzeszy ludzi jak u nas; w ostatnie dwa miesiące wakacyjne odwiedziło nas sporo ponad 10 000 turystów, od początku istnienia muzeum (4 lata z okładem) już prawie 180 tysięcy.
    Niestety, Sowo, choć to i owo o szkle wiedzieć muszę, wszystkiego nie wiem. Nie odpowiem więc na Twoje pytanie. Ale ponieważ wydaje się celne, to poszukam kiedyś odpowiedzi. :)

  25. Zapach wiosny! Już na niego czekam!
    I z innej beczki: zapach smażonej cebuli, najpiękniejszy zapach w kuchni!
    Dzień dobry Wszystkim!

  26. Zapach smażonych śliwek, Gio, racja!

    Czarny bez, Nini, o, tak! – gorzki, ostry, piękny zapach, który jest chyba dlatego tak ostry, że skoncentrowany. Kiedy zrobić z kwiatów (nie jagód) syrop – pachnie on i smakuje subtelnie i niezrównanie.

  27. Świeża pościel, suszona na słońcu i wietrze!
    Ładne propozycje tu padają, przyznaję.

    Ciekawy i piękny zapach panuje w domu pszczelarza. Pamiętam go dobrze z dzieciństwa – jeździliśmy do Chodzieży, do brata mojej Mamy.
    Otóż już od progu pachniało tam woskiem i miodem – zapach był wszędzie, gdyż główne, że tam powiem, laboratorium, znajdowało się w przybudówce obok kuchni.
    A przed wejściem pachniały floksy, których zapach przedkładam nad konwalie czy bzy.

  28. I jeszcze:
    świeżo skopana ziemia
    zapach dymu przy ognisku
    świeże ogórki
    herbata z cytryną
    stajnia (może dla niektórych to nie jest przyjemny zapach, ale ja go wręcz kocham :))
    mokre drewno
    świeża pościel
    biblioteka

  29. Przewrotna, przewrotna, bestyja!
    Dzień dobry wszystkim.

    Potwierdzam teorię Wójta o pachnącym cieście. Kiedy zaczyna pachnieć, to znak,że należy przerwać pisanie, czytanie lub prace w ogrodzie, i zmierzać w stronę kuchni.
    A i tak potrafię przypalić.

    Magda Z rzeczywiście wie mnóstwo rzeczy ciekawych. A pracuje w hucie szkła – zadaniem jej jest oprowadzanie gości i wycieczek, czy tak, Magdo?
    Jak widać, przygotowała się znakomicie!

  30. Milo, ze sie podzielias z nami Sowo P, cudownie artystycznymi wypiekami. Babeliki mnie urzekly. Mam taki pucharkowy kieliszek z grubego szkla z takimi babelkami.
    Zawsze sie czegos ciekawego tu mozna dowiedziec. Magdo Z, jakie to wszystko ciekawe. Zaraz sobie obejrze polecany filmik.
    Alez ta ciotka przewrotna :).

  31. Ze wszystkim, Wójcie, ze wszystkim :)

    Machnęłam właśnie, na zakończenie sezonu piernikowego, seledynowo-fioletową wirującą rozetę i kolorowego motyla. Zachowam zdjęcia do przyszłorocznej galerii. Za radą Mamy Isi chciałam popatrzeć przez witraże na światło Księżyca, ale za duże zachmurzenie u nas i Księżyca nie widać.
    Tak sobie rozmyślałam przy cięciu ciasta, jakby zrobić kiedyś piernikowy witraż z gomółek z bawolim okiem albo secesyjnego pawia…

    Bardzo ciekawe rzeczy opowiadasz, Magdo. Z tymi „artystycznymi” bąbęlkami w antycznym szkle dmuchanym to zupełnie jak z ziarnem na zdjęciach. Bywa zaletą. Zastanawia mnie (może to wiesz), ile z gotyckich witraży zachowuje się w nienaruszonym stanie od Średniowiecza, a ile z nich to mniej lub bardziej współczesne rekonstrukcje…

    PD
    Nie zapominajmy również o pięknym zapachu drewna, w każdej postaci.

  32. Wójcie, a tego o zaczynającym pachnieć cieście nie wiedziałam. To ciekawe. Będę czujnie obserwować teraz!

  33. Dzika róża
    Czarny bez
    Świeża drożdżówka
    Truskawki z krzaczka
    Palce, którymi musnęło się bazylię, miętę, szałwię..

  34. Zuziu, ja bym nie powiedziała, że to jest przyziemne. Zapach ciepłego jedzenia = zapach bezpieczeństwa i miłości. To wręcz metafizyczne!

  35. A! Kolor w witrażach!
    (To jeszcze wychynę).
    Otóż, Anusiu, szkło kolorowe uzyskać można, barwiąc je „w masie” (czyli wtedy gdy jest plastyczne, płynne, rozgrzane do temperatury bardzo wysokiej, ok. 1000 st Celsjusza). Barwi się je tlenkami metali, np. złoto może zabarwić szkło na kolor intensywnie czerwony (rubinowy wręcz), kobalt i miedź na niebiesko.
    Jest też oczywiście malatura: farby naszkliwne, rozrabiane wodą, koniecznie muszą być wypalone w wysokiej temperaturze, zbliżonej do 500 st C, przy czym dla każdego koloru temperatura jest trochę inna, dlatego farby nakłada się osobno i osobno wypala (od czarnej konturówki zaczynając). Do wykonania malatury tez jest potrzebny specjalistyczny piec. To tak w ogólności, skrócie, przez co może troszkę nieściśle. Ale temat jest ciekawy! ;)

    PS. Są już tylko dwie huty w Europie, które produkują szkło witrażowe „metodą antyczną” (wydmuchanie olbrzymich walców szklanych o wadze ok 25 kg i rozcięciu ich nicią gorącego szkła na płaskie tafle). Jedna z tych hut jest w Polsce. Pozdrawiam!

  36. Magdo, bardzo się cieszę, że przepis rozpowszechniasz :)
    Ja już drugi rok z rzędu oprócz swojego przepisu wykorzystuję przepis Ann i potwierdzam, że te pierniczki są świetne!
    Pozdrawiam ciepło :)

  37. I jeszcze ciepłego jedzenia, gdy wraca się głodnym ze szkoły. Ale to zbyt przyziemne.;)
    I rosa!

  38. A konwalie?
    A bzy…?
    A poziomki??
    A pomarańcze…??

    Dodaję do listy Ulubionych Zapachów. :-)

    PS Zamówiłam „Blask Cienia”. Dzięki za trop, Sowo. :)

  39. Zapach ziemi po deszczu – na całe to zdanie przypada jedno słówko angielskie: petrichor.
    Sowo, ale z tym teleobiektywem mam rację? :)

    No przecież zapach ciasta, które się piecze w piekarniku! Na przykład pierniczków.
    Moja Mama zawsze mnie uczyła, że od momentu jak ciasto zaczyna pachnieć, jest to połowa czasu pieczenia.

  40. Mroźne powietrze pachnie jak najbardziej!
    Dzisiaj taka piękna pełnia; Sowo, wyobrażam sobie piernikowe witrażyki podświetlone przez księżyc.

  41. No to popytam witrażysty.
    Przepis Ann (makaronikowy) chyba mi się gdzieś zapodział.
    Zafrapował mnie temat zapachów; wszystkie, które mi przyszły do głowy, już były – dorzucę tylko jeszcze zapach domu po generalnych i gruntownych porządkach przedświątecznych – opłaca się metodycznie odkurzać księgozbiór, książka po książce. ;)
    A ponieważ wypowiedziałam się już nazbyt obszernie, to się jednak wcisnę pod regał i pościeram kurze w zakamarkach. :) Przepraszam za nadmierną rozciągłość wypowiedzi.
    I dziękuję – praca moja bywa naprawdę fajna. Lubię ją. Dobranoc. :)

  42. Na pewno wolno. Magdo.
    Aleksandra sama go rozpowszechniła, zamieszczając ten przepis kiedyś w Księdze Gości.
    Był tam też wspaniały przepis na pierniczki Ann, pamiętasz? Całkiem inne, Te także są bardzo smaczne, piekę je co roku.

    Fajną masz pracę. Popytaj tam o szkło gotyckie i weneckie, sama jestem ciekawa.

  43. Aha, właściwie to chciałam napisać, że przepis Aleksandry jest bardziej niż niezawodny. Od trzech lat robię już tylko pierniczki Aleksandry i wszystkim smakują. Nawet tacy, którzy się boją pierniczków ze względu na np. dolegliwości stomatologiczne (spodziewają się, że będą za twarde) zawsze się do nich przekonują. ;)
    I rozpowszechniam ostatnio przepis; nie wiem, czy mi tak wolno, ale w sumie czemu nie? :)

  44. No jak to? W mroźnym powietrzu zapachy są inne, niż w powietrzu rozgrzanym. Powiedziałabym, że ostre i przenikliwe, ale jakieś odświeżające (choć to może niewystarczające słowo, za słabe; zapach tak przenikliwy, że aż niekiedy wyostrzający jasność umysłu). Choć to może nie zapach powietrza. Każda pora roku pachnie inaczej (i nawet miesiąc), nie tylko te ciepłe, kwitnące wiosna i lato; zima tez ma swój zapach (ostatnio podobno gdzieniegdzie za bardzo smogu). Ale nawet i smog na peryferiach jakoś mniej dokuczliwy niż w wielkich miastach. ;)
    PS. Oczywiście dzisiaj szkło dmuchane bąbelków wcale nie ma. Dzisiaj stosuje się niekiedy specjalne triki, żeby bąbelki uzyskać. Można taką gorącą masę posypać np. sodą. Ale generalnie technologia jest tak zaawansowana, że dobrze przygotowany zestaw szklarski, pozwala na wytworzenie szkła „zwykłego”, które jest tak świetnej jakości, że zasługuje na miano „bezołowiowego kryształu”. Szkło średniowieczne miało jednak bąbelki zazwyczaj niezawodnie. Muszę się jednak upewnić, czy gotyckie witraże bąbelki mieć musiały, czy też może niekoniecznie? Może na przykład weneccy hutnicy potrafili zrobić szkło „bez bąbelków”?
    PS2. Z drugiej strony, do dziś produkuje się także szkło witrażowe z bąbelkami, metodą antyczną, i jest to wtedy zaleta takiego szkła. Ale można i tak, i tak. ;)

  45. Dobry wieczór, Katarzyno (wiad.pryw.) – jeszcze troszkę cierpliwości! Dobrze, że nauczyłam się nie określać terminu oddania książki i nie obiecywać, miałabym teraz kłopot!
    Ale że w tym roku, to już mogę powiedzieć.;)
    Lubię pisać, co jakiś czas wszystko przetrzepując, wywracając do góry nogami i zmieniając koncepcję, nawet radykalnie.
    To taka świetna zabawa!

    Dziękuję za to zwierzenie, za miłe słowa, i pozdrawiam serdecznie!
    Dla Mamy pozdrowienia.

  46. K8, dzięki za miłe pozdrowienia spod różowego nieba, ale czy mroźne powietrze pachnie?
    Oto jest pytanie.
    Chyba nie może?
    Pamiętam za to z dzieciństwa, jak smakuje śnieg, który się zjada z rękawiczki!

  47. Sowo, podziwiam Twoje okna gotyckie. Aż zachciało mi się takie zrobić :) I zapach też podałaś ten, o którym pomyślałam ;) Poza nim to jeszcze bez i świeżo skoszona trawa. Chociaż ja mam tak, że co chwila jakiś zapach mi się spodoba. A najbardziej lubię te nieodgadnione, które niby znam, ale nie wiem skąd. Jak na przykład dziś, na mostku – zapach mi znany, ale nie wiem czy to lakier, trochę jak guma, lekko przytłaczający, może nawet nie najładniejszy, ale bardzo mi się podoba. Chyba za tę jego tajemniczość ;)

  48. Celestyno, kolory oryginalne, landrynek „Bałtyku”. Ale myślę, że lepsze by były bardziej wyraziste kolory, bo przy podświetleniu robią się nierozróżnialne. Chyba żeby powiesić je w oknie, jak radzi Chesterka.
    Małe dziurki są trudne do wypełnienia landrynkowym miałem, który dodatkowo pieni się w pieczeniu i nieestetycznie rozlewa na ciasto zamiast zostać w dziurkach. Zastanawiałam się nawet, czy nie lepiej rozpuścić je w rondelku, a potem wlać do upieczonego ciasta. Podobają mi się za to zastygłe w szybach bąbelki. Jak w dmuchanym szkle .

  49. Kochana Ulubiona Autorko i Ulubieni Księgowi pozdrawiam Was z zimowych wakacji i przesyłam zapach mroźnego powietrza i dźwięk skrzypiącego pod butami śniegu oraz widok zaróżowionego nieba o świcie. Wytrzepując śnieg zza kołnierza umykam w końcówkę urlopu :).
    Aha, Galeria piernik a 2016 cudo. Moje pierniczki „wyszły” przed zrobieniem zdjęć. Przepis Aleksandry jest niezawodny. Buziaki

  50. O, jak tu pięknie! I jak pachnie…
    Czuje aż tutaj te frezje i wszystkie inne przez Was przywołane cudowne zapachy.
    Nie zdążyłam jeszcze przyjrzeć się porządnie na dużym ekranie (przez długi czas- od przed-Wigilii- dobrowolnie odcięłam się od komputera) Galerii Piernika, a tu już takie kuszące nowe cuda.
    Sowo, trwam w zachwycie.
    Szczegóły precyzyjnych wyciec zostały już omówione, a mnie intryguje recepta na kolory. Skąd wzięłaś fioletowe landrynki? Albo jak uzyskałaś mieszankę?

  51. Ach, podpisuje sie pod wiekszoscia wymienionych zapachow! Glowka niemowlecia, skoszona trawa, powietrze po burzy, lipa, jasmin, rozmaryn, roze, poranna kawa, nowa ksiazka…

  52. Zuziu, to prawda – każdy z nas ma w swoim otoczeniu jakiegoś MISTRZA. Czasem bardzo, bardzo blisko :)

  53. Casciolino, Sowo, KokoszaNel, ta lista zapachowa jest także moja. Główka niemowlęcia!- a pewnie.
    I wiosennej ziemi!- ach, jasne.
    Piasek, kosodrzewina. O, tak.

    Ach, i Zuziu!- zapach po burzy, jakże mogłam o nim zapomnieć.
    W pierwszej dziesiątce go mam, na pewno.

    Podobnie jak aromat róż, ten prawdziwy różany.

  54. Zuziu, zawsze mnie tak samo cieszy, że miałaś wspaniałą wychowawczynię. Uśmiecham się, kiedy o niej wspominasz.

  55. Mario Anno kochana (wiad.pryw.)- tak, właśnie ta ostroga. Nie zdawałam sobie sprawy, ale tak chyba to musi być.
    Za świąteczny biuletyn dziękuję – przeczytałam z uśmiechem. a dziewiątego będę z Tobą!
    Z tym że, wierz mi, nie ma czego się bać, a już zwłaszcza panicznie.:) słowo daję.
    Będzie dobrze, zobaczysz.

    „Zgryzotka” jeszcze w pisaniu , ho-ho! znów wszystko pozmieniałam. Lubię tak.

  56. Zapach wiosennej ziemi. Fiołków. Róży Louise Odier. I pierników! Ależ mi ten gotycki lampion pachnie!

    DUA, dziękuję za uzupełnienie. Wójcie, masz całkowitą rację.

    Widzę, że potęga gotyckiej architektury nastraja Was do monumentalnej muzyki, ale ja mam na dziś coś jasnego jak rozświetlone witraże. I wciąż świątecznego.

    „Lux refulget”.
    Ensemble Sequentia.

    Lux refulget de supernis edita
    adest dies a prophetis indita.
    Gaudeat ecclesia
    resonantes inclita preconia
    vocis cum armonia
    resonando clara natalicia
    Emanuel, Emanuel,
    cuius nomen claruit in Israel.

  57. O tak! Frezje to moje ukochane kwiaty! Szanowna ciocia Lucia musiała być zachwycona!
    Do listy ulubionych zapachów dodaję: świeżo zmieloną kawę, główkę niemowlaka, kwitnącą lipę, nagrzany nadmorski piasek, pranie schnące na wietrze…

    Przyłączam się do zdania Piętaszka/i. Ja Mistrzów mam kilku, ale też co jakiś czas spotykam nowych. Na szczęście większość mądrych ludzi zostawia po sobie wspaniały plon, z którego możemy wciąż korzystać, również po ich odejściu.

  58. I zapach po burzy.
    Przynajmniej u mnie.:)

    Piętaszku, właśnie miałam napisać, że naszym mistrzem jest Pani Małgosia. Fluid!
    Nawet jak mistrzowie nie wysuwają się na pierwszy plan, to oni są, tylko ich nie widać. Jak z ludźmi dobrymi. I każdy ma swojego Małego Wielkiego Mistrza. Tak mi się wydaje.
    Moim Mistrzem jest moja poprzednia wychowawczyni.

    Aha! Dzień dobry!

  59. Fiołków:)
    Świeżo obranej pomarańczy,
    Lasku wydmowego idąc na plażę
    Kosodrzewiny
    (…)

  60. „Anielski zapach frezji”- w jakiej amerykańskiej powieści (opowiadaniu) przeczytałam to przed laty? Utkwiło w pamięci, bo takie trafne.
    To jest jeden z najpiękniejszych zapachów świata.
    Inny mój ulubiony i zachwycający: zapach piekącego się chleba.
    Skoszonej świeżo trawy.
    Siana.
    Jesiennych liści.
    I tak dalej.

  61. Dziękuję, Kris, w imieniu Ciotuni. Dostała ode mnie 103 frezje.:) A dlatego frezje, że kiedy przesłałam jej róże na 100 urodziny, to nie mieli gdzie ich wstawić, taki to był snop!

    Anonimie, to też jest bardzo właściwa postawa względem Regału.:))) Bardzo się cieszę, że jest tu z czego korzystać i dziękuję wszystkim, którzy się do tego przyczyniają.

  62. Dolaczam tez najlepsze zyczenia dla Pani Cioci z okazji wczorajszych urodzin – jaki piekny wiek!
    Zycze pani Luci duzo zdrowia i radosci.

  63. Dzień dobry:)
    A ja mam trochę tak jak Iskra, a trochę tak jak Wójt. ;)
    Czytam, oglądam, podziwiam – ale , ojej, sama tak nie potrafię i też bym czasem stuliła uszka i podkuliła ogon i już się wcisnęła na dobre pod regał. Ale z drugiej strony – takie to wszystko ładne i ciekawe, że czasem aż żal nie wychynąć, by zasygnalizować: „hej, hej też tu jeszcze jestem”, ogrzewam się ciepłem, cieszę się obecnością tylu miłych i dobrych ludzi, korzystam z podpowiedzi lekturowych i muzycznych, łącząc przyjemne z pożytecznym, i w ogóle tak mi się to wszystko bardzo podoba! :)

    Sypie, sypie śnieg… I jest naprawdę uroczo, ale poszłam odśnieżyć schodki przed wejściem do pracy i przemoczyłam buty. Wszystko ma mankamenty na tym niedoskonałym świecie.
    Serdeczności i pozdrowienia :)

  64. Sowo, och!!!
    Podziwiam i gratuluje!
    Piekne te okna i jakie interesujace barwy… Wyobrazam sobie, ile za tym stoi pracy.
    Piekny jest tez ten wiersz Pasierba.
    Dolaczam sie szeptem do muzycznych propozycji towarzyszacych: Canticum Canticorum (G.P. da Palestrina), Carmina Burana, Carl Orff).

  65. Dzień dobry! U nas też biało i jasno, ładnie przez noc nasypało.
    Iskro (wiad.pryw.) – dzięki za obszerne objaśnienie. Ale sądzę, że nie masz racji.:))) A raczej: nie całkiem ją masz.
    Nieustająco zapraszam.

    Beato, wykłady u ks. Pasierba!- to na pewno było ważne doświadczenie. Miał szczęście pan Tomek, trafił na Mistrza.

    Czy mi się tylko tak zdaje (wiek!?), czy też naprawdę dotkliwie dziś brakuje Mistrzów, którzy by podnosili nam poprzeczkę (bez tego nie ma rozwoju!), zmuszali do wysiłku i doskonalenia się, poszerzali nam horyzonty, wskazywali nowe drogi i samym swoim istnieniem zachęcali do ich, Mistrzów, naśladowania?
    Może dlatego tak myślę, że moi Mistrzowie odeszli.

    Wiewiórko, jaka miła ta pani z drożdżówkami, cieszę się tym opisem.

  66. Pani Małgosiu, Sowo, o jak swojsko zrobiło mi się na stronie, jakbym chodziła po moim ukochanym mieście, gdzie mam „gotyk na dotyk”:), z którym obcuję od urodzenia i który bardzo lubię. Szczególnie podoba mi się to ostatnie okno z seledynowo- żółtymi i fioletowym kolorem szkiełka. Wyrazy podziwu i zachwytu Sowo Uzdolniona. A i jeszcze ks. Pasierb, którego twórczość tak jak Sowa i Zgred także bardzo lubię. Kiedyś miałam nawet okazję odwiedzić jego grób w Pelplinie. Natomiast Tomek, mój miły mąż (jak mówi DUA) miał szczęście uczestniczyć w jego wykładach, a nawet zdać celująco egzaminy. :) Ach, dawne lata…ha, ha
    Pozdrawiam wszystkich z gotyckiego Torunia obsypanego czystym, świeżym puchem.

  67. Ach, mnie wpisy i dzieła Sowy nie wpychają pod regał, absolutnie. Wręcz mnie stamtąd wyciągają, bo to jest zawsze takie ciekawe oglądać, podziwiać, czytać i dowiadywać się. Jak ja się cieszę, że tyle jest na świecie zdolności i umiejętności ( a ja mogę z tego korzystać). A wszystko to rozdzielone wcale nie po równo, ale według jakiegoś sekretnego, doskonałego planu. Wiecie, u mojej Akwarelki w szkole, jest taka pani w sklepiku szkolnym, która potrafi sprawić, że tym biednym uczniom robi się weselej i przyjemniej, tak po prostu po kupieniu drożdżówki! Każdy odchodzi odrobinę pocieszony i to jest naprawdę cudowne. A piszę o tym, bo to też jest zdolność czy dar, jak kto woli. Każdy coś ma, każdy.
    Sowo, brak mi słów :) Ale też miałaś łatwiej z tą misterną robotą niż inni, bo „dzięki długiej ogniskowej oczy sów mają także zdolność powiększania obrazu, podobnie jak teleobiektyw ” ( wikipedia). No z takim teleobiektywem to można wycinać te wzoreczki :)

  68. U nas też bieluśko.

    Za dużo natłukłam sobie landrynek (polecam do tej roboty tłuczek do mięsa), więc jeszcze będę musiała jakieś dodatkowe witraże zrobić. Natchniona pasierbową wirującą rozetą znalazłam sobie już ładny i prosty szablon, pokażę w przyszłorocznej galerii. Chodzi mi też po głowie pomysł na witrażową gwiazdę, do umieszczenia na szczycie choinki. Muszę się tylko zastanowić jak ją tam przymocować. Ale prawdziwe piernikowe wyzwanie mam dla Nutki: landrynkowy pelargonian cholesterylu!

    Wybór „Blask cienia” jednak zeszłoroczny, w końcu mamy już 2017 rok, ech, jak ten czas szybko leci. Zgredzie, nie widzę w nim wierszy wspomnianych przez Ciebie, to przegląd wierszy z najbardziej znanych tomów i innych wyborów, plus dodatek „inedita” (58 „nowych” wierszy; myślę, że dla takiej liczby warto tomik zakupić), a wśród nich takie „haiku”:

    Pełnia

    oko
    śniętej ryby
    na czarnym talerzu

  69. Bardzo mi miło, Starosto!

    U nas jeszcze nie pada. Ale perspektywa – zachęcająca.

    Sowo, to jest dla mnie ważna informacja. Bardzo chętnie sobie kupię ten tom.
    Swoją drogą ciekawe, czy są tam utwory, zaczynające się od słów „Mieć dwadzieścia lat..”
    (mam go w jednym tylko tomiku) oraz „To nie Eros swawolny…” (widziałem go tylko
    w egzemplarzu „Twórczości” z lat siedemdziesiątych).

  70. U nas też pada, i to jak!
    Kasztanowłosa, tak mi miło, że Jeżycjada się znalazła Twoim Zeszycie Twórczego Człowieka.
    Bardzo mi się spodobał ten pomysł Twojej mądrej Pani. Widać, że naprawdę jej zależy na uczniach i ich rozwoju.

  71. W tym zeszycie mają być głównie recenzje książek (u mnie w większości „Jeżycjady”) i inne rzeczy, które mają świadczyć o naszej kreatywności i samorozwoju (czy czymś takim). Mogą też być różne cytaty.
    W tym zeszycie pisze mi się łatwo, a w szkole czasem nie mogę wymyślić niczego fajnego. Opisałam tam też wierszyki typu „kto mlaszcze dostanie w paszczę” i dopisałam kilka moich propozycji. Bardzo lubię tan mój zeszyt!
    Moja Pani Polonistka, a za razem wychowawczyni ma wspaniałe pomysły:)
    P.S. Pada śnieg! Jak pięknie!

  72. Nieprawdopodobne! A jednak – da się wykonać takie cudeńka. Toż to najprawdziwsza sztuka! Jaka precyzja! Mnie by nigdy do głowy nie przyszło, żeby robić witraże z ciasta. Zdolny pracuś z Ciebie, Sówko. : )

  73. Zuziu, ha, ha, też się rzuciłam szukać Księżyca w swoich piernikach! :D

    Piętaszku, to był raczej szał dłubania. Jednego wieczoru wycinałam mozolnie szablony (aż mi się potem śniło, że jestem królową średniowieczną), a drugiego wieczoru wycinałam je w piernikowym cieście. Te malutkie otworki to było istne szaleństwo (szablony się ruszały). Potem poprawiałam jeszcze „z wolnej ręki”, by nadać im symetrii, ale i tak w pieczeniu nieco się zdeformowały.

    Iskro, no ależ! Witraże powstały wyłącznie dzięki Waszym inspiracjom, a czerpię je z KG nieustannie! Zrobiłam je wyłącznie z myślą o Was i Waszej chwili radości (za którą bardzo Wam dziękuję), bo dla siebie bym tego w życiu nie zrobiła. Trzeba było widzieć miny mojej rodziny, podszyte obawą o stan mojego umysłu… Co więcej, gdyby nie Galeria Piernika, nawet bym się za lukrowanie pierniczków nie brała, bo lukru nie lubię, a tych farbowanych to się nawet obawiam jeść, he, he.

    Casciolino, mocne brzmienia! Ale że jak dotąd nic organowego nie polecałam, to „Suita Gotycka” nada sie doskonale.

    Zgredzie, zapewne masz rację. Kupiłam sobie pod choinkę nowy, tegoroczny wybór wierszy ks. Pasierba pt. „Blask cienia”. Zbiór o tyle ciekawy, że zawiera utwory dotąd nigdzie nie opublikowane. Polecam uwadze wszystkim pasierbolubom.

    Potem jeszcze sie odezwę, muszę Sowiątko położyć spać.

  74. Sowo miła. Cudowne to i niezwykłe. Chylę czoła dla Twych talentów. Wiersza nie znałam, dziękuję.

  75. Oczywiście znałam je dużo wcześniej, Zgredziku.
    Ale tu – rzeczywiście, Ty je przyniosłeś.

  76. Brawo, Kasztanowłosa! Gratuluję tej szóstki!
    Jestem pewna, że kiedy będziesz w wieku Sowy (a jest ona młodą mamą), też będziesz umiała wymyślać i tworzyć piękne rzeczy.
    Przecież już umiesz!

    Swoją drogą, ciekawa jestem tego Twojego zeszytu. I innych.
    Dobry pomysł.

  77. To jest wspaniałe! Ja nie mam takiego talentu plastycznego :(
    Złapało mnie jakieś wstrętne choróbsko. Że też nie może się kogoś innego czepić!
    Dostałam 6 z Zeszytu Twórczego Człowieka :)

  78. Arcydzieła!!! Wspaniałe!
    I do tego mój ulubiony (jeden z ulubionych mówiąc precyzyjnie) ks. Pasierb.

  79. Hahaha, ja też Zuziu!
    Sowo, chapeau bas!
    Saint Chapelle-pamiętam jak lektorka z francuskiego polecała zobaczyć przy okazji pobytu w Paryżu z powodu niezwykłych witraży. Może kiedyś się uda. Poczytałam w wiki-ciekawa historia kaplicy, nie wiedziałam jakie skarby kryła i pomyśleć, że w czasie rewolucji zamienili ją na magazyn mąki!

  80. O! Nini! Widzę go! Jest idealny.
    (A ja na początku zaczęłam szukać księżyca na piernikach Sowy.)

  81. Sowo, jakie piękne! Jestem pod wrażeniem. Wyobrażam sobie, jak trudno wyciąć te najmniejsze otworki, a wszystko takie dokładne i symetryczne i te złocenia. Prześliczne!

  82. Zaiste mistrzowskie!
    To dopiero kunszt! Te drobne szczelinki w górnych częściach okien były chyba najżmudniejsze w wykonaniu, a jakie są dopracowane. I wszystkie one widać z wolnej ręki cięte, a jak równo i symetrycznie!

    P.S. Sowo, dziękuję za dedykację, ale my naprawdę raczkujemy jeszcze z witrażowymi piernikami, dopiero drugi raz takie upiekłyśmy z Asią.

  83. Nieśmiało proponuję „Suitę gotycką” jako muzyczny dodatek do tych małych dzieł sztuki.

  84. Mario Anno (wiad.pryw.)- dziękuję za miłą pamięć.
    Wiesz co? Dałaś mi do myślenia. Niezła ostroga.

  85. Iskro, jak możesz! Nie załamuj mnie! Wyłaź natychmiast!
    Właśnie przystań do nas, nie uciekaj!
    Każdy, absolutnie każdy ma coś do ofiarowania.

  86. Ojejuńciu, jakie piękne!
    Sowo- Twoje wpisy i Twoje dzieła są na czele mojej listy powodów do schowania się pod regał. Mogę tylko podziwiać i doceniać jak wspaniale wykorzystujesz wszystkie talenty drzemiące w Tobie.
    ” Kulę ogon” i uciekam z tak twórczego towarzystwa.
    Gratuluję DUA wspaniałej galerii i twórców!

  87. Fiu, fiu, Sowo! Piękne okna. I to światełko w środku! Aż się jaśniej i cieplej robi od samego patrzenia. :o)

  88. Sowo nasza! Toż prawdziwy szał twórczy Cię opanował. I jaki efekt !:) (Równie ciekawy jak porcelanowe pierniczki) Do tego odpowiednio nastrajający wiersz…
    A muzycznie co byś proponowała ?

  89. Mistrzowskie, bez dwóch zdań. Oglądam z zachwytem i się uśmiecham.
    Co do przesyłeczki: bardzo się cieszę!

  90. Mistrzowskie, prawda, Gio?

    Przy okazji: bardzo dziękuję za Twoją śliczną przesyłeczkę. Bajeczna!

  91. Wielkie nieba!!!
    Sowo! Cudowne! Nawet sobie nie wyobrażasz, jaką sprawiłaś mi przyjemność! :-) :-) :-) Ogromnie Ci dziękuję!

Możliwość komentowania jest wyłączona.