ARCHIWUM WPISÓW
.
.
4436 wpisów.
Sowo, wybacz, dopiero teraz czytam, że niechcący przypisano mi tu Twoje zasługi, a ja - nieświadoma nieporozumienia - nie zaoponowałam. Na szczęście DUA czuwa! Pozwolę więc sobie teraz zaserwować Pani Małgorzacie, Tobie i Wszystkim ekspiacyjną, pyszną herbatę - w serwisie Nowakowskiego.
Sowo, wybacz, dopiero teraz czytam, że niechcący przypisano mi tu Twoje zasługi, a ja - nieświadoma nieporozumienia - nie zaoponowałam. Na szczęście DUA czuwa! Pozwolę więc sobie teraz zaserwować Pani Małgorzacie, Tobie i Wszystkim ekspiacyjną, pyszną herbatę - w serwisie Nowakowskiego.
Mimi M. jeśli mówimy o zakochaniu to raczej nie... Choć, może kto wie, czytane ostatnio „Syzyfowe prace” i relacja Borowicza z Anną Stogowską wpłynęły na postrzeganie pewnych spraw. Jest to też poniekąd moja ulubiona scena kiedy to nawzajem patrzą sobie w oczy :). Trochę żałuję, że ominęło mnie wczorajsze perygeum... No, ale prawda jest taka iż sen wziął górę. Mimo to jak Nero przeminął tak i przeminie każde ze zmartwień. To moją radość. Pozdrawiam!
Mimi M. jeśli mówimy o zakochaniu to raczej nie... Choć, może kto wie, czytane ostatnio „Syzyfowe prace” i relacja Borowicza z Anną Stogowską wpłynęły na postrzeganie pewnych spraw. Jest to też poniekąd moja ulubiona scena kiedy to nawzajem patrzą sobie w oczy :). Trochę żałuję, że ominęło mnie wczorajsze perygeum... No, ale prawda jest taka iż sen wziął górę.
Mimo to jak Nero przeminął tak i przeminie każde ze zmartwień. To moją radość.
Pozdrawiam!
Bardzo dziękuję za wsparcie w okresie dojrzewania/adolescencji/moratorium psychospołecznego (strony naukowe bardzo lubią to ostatnie określenie, a samo słowo „moratorium” naprawdę przyjemnie brzmi). Już jest lepiej, a pewna zbliżającą się data motywuje do działania :).
Bardzo dziękuję za wsparcie w okresie dojrzewania/adolescencji/moratorium psychospołecznego (strony naukowe bardzo lubią to ostatnie określenie, a samo słowo „moratorium” naprawdę przyjemnie brzmi). Już jest lepiej, a pewna zbliżającą się data motywuje do działania :).
Stan Isławie, a mnie jakoś przychodzi do głowy znów niezawodna Jezycjada (ciekawe dlaczego? :)) i empatyczna Natalia. A może ten Twój smutek , taki egzystencjalny, to przejaw zakochania? Zauroczenia młodzieńczego? Kto jak kto, ale Natalia na złożoności uczuć się zna. I wiesz co? Podziwiam Cię za Twoją otwartość, szczerość w mówieniu o swoich stanach i odczuciach. Za to, że odważnie mówisz o swojej pięknej relacji z rodzicami (to nie takie oczywiste u młodych ludzi, prawda?). Co do szkoły i nauki, mam jakoś o Ciebie spokojną głowę;) ciekawa jestem, co Cię szczególnie ujęło w "Syzyfowych pracach"? Ulubiona scena...? Droga Autorko, piękne to słowa i chyba sobie je zapiszę dla pamięci. Że zawsze, mimo chmur i niepogody, na niebie zawsze jest słońce. I księżyc. I Perseidy. (Z tego byłyby świetne słowa na epilog jakiejś powieści!) Pozdrawiam - u mnie ten blue moon pięknie widoczny. Choć raczej w kolorze pink.
Stan Isławie, a mnie jakoś przychodzi do głowy znów niezawodna Jezycjada (ciekawe dlaczego? :)) i empatyczna Natalia. A może ten Twój smutek , taki egzystencjalny, to przejaw zakochania? Zauroczenia młodzieńczego? Kto jak kto, ale Natalia na złożoności uczuć się zna. I wiesz co? Podziwiam Cię za Twoją otwartość, szczerość w mówieniu o swoich stanach i odczuciach. Za to, że odważnie mówisz o swojej pięknej relacji z rodzicami (to nie takie oczywiste u młodych ludzi, prawda?). Co do szkoły i nauki, mam jakoś o Ciebie spokojną głowę;) ciekawa jestem, co Cię szczególnie ujęło w "Syzyfowych pracach"? Ulubiona scena...? Droga Autorko, piękne to słowa i chyba sobie je zapiszę dla pamięci. Że zawsze, mimo chmur i niepogody, na niebie zawsze jest słońce. I księżyc. I Perseidy. (Z tego byłyby świetne słowa na epilog jakiejś powieści!) Pozdrawiam - u mnie ten blue moon pięknie widoczny. Choć raczej w kolorze pink.
Dobry wieczór, nini!- u nas niebo po burzy się odsłoniło i ujrzeliśmy piękną pełnię, blue moon wielki i złotoróżowy. A grzybki są, wszyscy o tym mówią - że tak ich dużo. Niestety, nie wszyscy mogą je zbierać... /// Beatuszko z Adamem, dziękuję za obszerną wiad.pryw. - miło się o Was dowiadywać tak dobrych i krzepiących rzeczy! Brawa i gratulacje dla Jasia! Hura! Zuch chłopak! Przesyłam Wam uściski! PS- Beatuszko, a więc scena z kanapkami Pulpecji?:) Mogłam się tego domyślić!
Dobry wieczór, nini!- u nas niebo po burzy się odsłoniło i ujrzeliśmy piękną pełnię, blue moon wielki i złotoróżowy. A grzybki są, wszyscy o tym mówią - że tak ich dużo. Niestety, nie wszyscy mogą je zbierać... /// Beatuszko z Adamem, dziękuję za obszerną wiad.pryw. - miło się o Was dowiadywać tak dobrych i krzepiących rzeczy! Brawa i gratulacje dla Jasia! Hura! Zuch chłopak! Przesyłam Wam uściski! PS- Beatuszko, a więc scena z kanapkami Pulpecji?:) Mogłam się tego domyślić!
Pełnia nie-do-zobaczenia, ale może grzybki się pokażą?
Pełnia nie-do-zobaczenia, ale może grzybki się pokażą?
Wyrazy wdzięczności należą się grupie Mumio, nie mnie. Ich spektakle skutecznie przeganiają wszelkie smutki.
Wyrazy wdzięczności należą się grupie Mumio, nie mnie. Ich spektakle skutecznie przeganiają wszelkie smutki.
Dziękuję zatem Sowie, Bożence, kabaretowi Mumio i Pani Małgorzacie - każdemu za co innego. A Stanisława wspieram w bólu dojrzewania empatycznie przeży(u?)wając ów ból jako matka adolescenta - mój syn lat 12 - znany tu jako Kogucik wrócił z obozu koszykówki z męstwem w oczach, nutkami mutacji w głosie oraz - z głupia frant - z dziwną wysypką pod pachą - w poniedziałek termin do dermatologa. Tak więc trzymajmy się, nie dajmy się, dziękujmy -to też pomaga na frustracje i takie tam.
Dziękuję zatem Sowie, Bożence, kabaretowi Mumio i Pani Małgorzacie - każdemu za co innego.
A Stanisława wspieram w bólu dojrzewania empatycznie przeży(u?)wając ów ból jako matka adolescenta - mój syn lat 12 - znany tu jako Kogucik wrócił z obozu koszykówki z męstwem w oczach, nutkami mutacji w głosie oraz - z głupia frant - z dziwną wysypką pod pachą - w poniedziałek termin do dermatologa. Tak więc trzymajmy się, nie dajmy się, dziękujmy -to też pomaga na frustracje i takie tam.
Drogi Stanisławie, rodzice oczywiście mają rację, okres dojrzewania(do dorosłości!) musi wiązać się z umiejętnością odczuwania smutku. I - uwaga!- z umiejętnością radzenia sobie ze smutkiem, a często nawet- z żałobą lub rozpaczą, bo i ją nam niekiedy dorosłe życie przynosi. To "radzenie sobie" to po prostu zwykłe ludzkie męstwo, i ku jego osiągnięciu właśnie zmierzasz. A więc spokojnie, to wszystko jest zaplanowane przez Naturę, po to, byś stał się silnym, odpowiedzialnym dorosłym człowiekiem. Odwagi! I pamiętaj o uśmiechu: on naprawdę potrafi przepłoszyć male smutki. A czasem i większe nawet. Uszy do góry!
Drogi Stanisławie, rodzice oczywiście mają rację, okres dojrzewania(do dorosłości!) musi wiązać się z umiejętnością odczuwania smutku. I - uwaga!- z umiejętnością radzenia sobie ze smutkiem, a często nawet- z żałobą lub rozpaczą, bo i ją nam niekiedy dorosłe życie przynosi. To "radzenie sobie" to po prostu zwykłe ludzkie męstwo, i ku jego osiągnięciu właśnie zmierzasz. A więc spokojnie, to wszystko jest zaplanowane przez Naturę, po to, byś stał się silnym, odpowiedzialnym dorosłym człowiekiem. Odwagi! I pamiętaj o uśmiechu: on naprawdę potrafi przepłoszyć male smutki. A czasem i większe nawet. Uszy do góry!
Pani Małgorzato. Książki sprawiają, że mogę odpocząć i delektować się nowym słownictwem (zwłaszcza „Syzyfowe prace” Żeromskiego okazały się tą skarbnicą jak i seria „Jeżycjada”, dzięki której poznałem różne zwroty łacińskie). Od kilku dni jednak, odczuwam taki duży smutek, który przychodzi, sam nie wiem skąd, że nawet książki nie pomagają. Rozmawiam z rodzicami na ten temat i oni mówią, że jest to związane z okresem dojrzewania... Naprawdę ich wsparcie jest niesamowite. Obawiam się żeby nie przeszło to na rok szkolny... Sama Pani rozumie: egzaminy, lekcje, sprawdziany... Liczę, że do rozpoczęcia roku szkolnego mi przejdzie, ponieważ to już ósma klasa, zwłaszcza iż przez całe wakacje niczego takiego nie czułem (i NIE, nie jest to smutek z powodu zaczynającej się szkoły). Mimo to określenie „diem perdidi” do mnie nie pasuje. Pozdrawiam
Pani Małgorzato. Książki sprawiają, że mogę odpocząć i delektować się nowym słownictwem (zwłaszcza „Syzyfowe prace” Żeromskiego okazały się tą skarbnicą jak i seria „Jeżycjada”, dzięki której poznałem różne zwroty łacińskie). Od kilku dni jednak, odczuwam taki duży smutek, który przychodzi, sam nie wiem skąd, że nawet książki nie pomagają. Rozmawiam z rodzicami na ten temat i oni mówią, że jest to związane z okresem dojrzewania... Naprawdę ich wsparcie jest niesamowite. Obawiam się żeby nie przeszło to na rok szkolny... Sama Pani rozumie: egzaminy, lekcje, sprawdziany... Liczę, że do rozpoczęcia roku szkolnego mi przejdzie, ponieważ to już ósma klasa, zwłaszcza iż przez całe wakacje niczego takiego nie czułem (i NIE, nie jest to smutek z powodu zaczynającej się szkoły). Mimo to określenie „diem perdidi” do mnie nie pasuje.
Pozdrawiam
Oj, zaczynam być dystraktem, może jeszcze nie na miarę Ignacego, ale zawsze od czegoś trzeba zacząć. Przepraszam. I dziękuję, Sowo P. // Jakaż to głęboka symbolika tego zachmurzonego nieba, nad którym przecież nadal jest i Słońce, i Księżyc, i Perseidy. Dziękuję, kochany Starosto.
Oj, zaczynam być dystraktem, może jeszcze nie na miarę Ignacego, ale zawsze od czegoś trzeba zacząć. Przepraszam. I dziękuję, Sowo P. // Jakaż to głęboka symbolika tego zachmurzonego nieba, nad którym przecież nadal jest i Słońce, i Księżyc, i Perseidy. Dziękuję, kochany Starosto.
Turczynko, dziękuję za miły wpis. Ile w nim treści! Zawsze bardzo ciekawe są dla mnie Wasze uwagi, a te szczegółowe są też pouczające. /// Mamo Isi, Mumio poleciła nam Sowa P !!! Niebo i u nas ciężko zachmurzone, nie dane nam były obserwacje.Nic to, nad tymi chmurami jest przecież nadal i Słońce, i Księżyc, i Perseidy.
Turczynko, dziękuję za miły wpis. Ile w nim treści! Zawsze bardzo ciekawe są dla mnie Wasze uwagi, a te szczegółowe są też pouczające. /// Mamo Isi, Mumio poleciła nam Sowa P !!! Niebo i u nas ciężko zachmurzone, nie dane nam były obserwacje.Nic to, nad tymi chmurami jest przecież nadal i Słońce, i Księżyc, i Perseidy.
Co i raz inna scena jest moją ulubioną. Akurat teraz wspominam te nocne rozmowy rodzinne przed domkiem podczas obserwowania deszczu Perseid. // Ciało Pedagogiczne zachwycające bez dwóch zdań. Nie znałam. Dzięki, Bożenko// Niestety, prognoza się sprawdziła i nijakiej pełni nie dało się podziwiać.
Co i raz inna scena jest moją ulubioną. Akurat teraz wspominam te nocne rozmowy rodzinne przed domkiem podczas obserwowania deszczu Perseid. // Ciało Pedagogiczne zachwycające bez dwóch zdań. Nie znałam. Dzięki, Bożenko// Niestety, prognoza się sprawdziła i nijakiej pełni nie dało się podziwiać.
Ulubione sceny? Całe mnóstwo ale ze zdziwieniem zauważyłam, że zmieniają się w zależności od nastroju i stanu ducha. Gdy tak straszliwie chciałam się zakochać ( a raczej: żeby to we mnie ktoś się zakochał na śmierć) był to finał "Pulpecji" i wspomniany już dialog Natalii i Nerwusa. Gdy chcę się pośmiać: obowiązkowo butla po napoju Orange ,Kłamczucha w roli gosposi, i Gabrysia wymieniająca korki gdy Maciek zbiega po schodach. Teraz, gdy mój syn ma lat 6, z dziką radością wracam do scen z Bobciem i małym Józinkiem (pardon, Józefem, on nie pozwala się zdrabniać ;-)). Wiele tych książek kojarzy mi się też z określonym osobami i sytuacjami. "Opium..." to już zawsze będzie wspomnienie nieżyjącej już przyjaciółki mojej mamy, która czytała tę książkę na głos swojej córce na naszym wspólnym wyjeździe na Mazury. O "Pulpecję" była rodzinna walka i podchody między mną - wówczas licealistką - mamą a tatą, bo każdy był ciekaw i książkę wygrywaliśmy sobie z rąk itp. Teraz, na łożu boleści, bo letnia angina mnie nie ominęła, zrobiłam sobie właśnie powtórkę. Żegnam się , bowiem "McDusia" łypie na mnie z okładki z wyrzutem, bo piszę zamiast czytać! Dobranoc więc! Ach, gdzie moje maniery, nie przywitałam się na początku, witam się więc teraz ze wszystkim i z panią Pani Małgorzato. Jakim cudem dopiero teraz odkryłam księgę gości?!
Ulubione sceny? Całe mnóstwo ale ze zdziwieniem zauważyłam, że zmieniają się w zależności od nastroju i stanu ducha. Gdy tak straszliwie chciałam się zakochać ( a raczej: żeby to we mnie ktoś się zakochał na śmierć) był to finał "Pulpecji" i wspomniany już dialog Natalii i Nerwusa. Gdy chcę się pośmiać: obowiązkowo butla po napoju Orange ,Kłamczucha w roli gosposi, i Gabrysia wymieniająca korki gdy Maciek zbiega po schodach. Teraz, gdy mój syn ma lat 6, z dziką radością wracam do scen z Bobciem i małym Józinkiem (pardon, Józefem, on nie pozwala się zdrabniać ;-)). Wiele tych książek kojarzy mi się też z określonym osobami i sytuacjami. "Opium..." to już zawsze będzie wspomnienie nieżyjącej już przyjaciółki mojej mamy, która czytała tę książkę na głos swojej córce na naszym wspólnym wyjeździe na Mazury. O "Pulpecję" była rodzinna walka i podchody między mną - wówczas licealistką - mamą a tatą, bo każdy był ciekaw i książkę wygrywaliśmy sobie z rąk itp. Teraz, na łożu boleści, bo letnia angina mnie nie ominęła, zrobiłam sobie właśnie powtórkę. Żegnam się , bowiem "McDusia" łypie na mnie z okładki z wyrzutem, bo piszę zamiast czytać! Dobranoc więc!
Ach, gdzie moje maniery, nie przywitałam się na początku, witam się więc teraz ze wszystkim i z panią Pani Małgorzato. Jakim cudem dopiero teraz odkryłam księgę gości?!
Mala uwaga: wyrazy wdzięczności za Mumio należą się Sowie. A Bożence - za wiele, wiele innych rzeczy. /// Nutko z Podobnym, dziękuję za Ulubione S. (ciekawe to dla mnie, doprawdy) i gratuluję postępów naukowych! Zuchy z Was!
Mala uwaga: wyrazy wdzięczności za Mumio należą się Sowie. A Bożence - za wiele, wiele innych rzeczy. /// Nutko z Podobnym, dziękuję za Ulubione S. (ciekawe to dla mnie, doprawdy) i gratuluję postępów naukowych! Zuchy z Was!
Bardzo dziękujemy za pozdrowienia, DUA! Obecnie siedzimy razem z Podobnym i piszemy doktoraty (z perspektywą obrony w przyszłym roku). A co do ulubionych scen, to przyłączam się do wskazania "Nutrii i Nerwusa" - oprócz rozmowy przytoczonej przez Bożenę lubię jeszcze siostrzane gotowanie. Chociaż najmilszą sercu sceną chyba na zawsze pozostanie zakończenie "Brulionu Bebe B." - bieg Bebe przez dworzec, zgubione obuwie i wzruszająca scena końcowa. Z kolei Podobny podpytany o sceny, które zapadły mu w pamięć wskazał "Szóstą klepkę" - "Chyba jak ta pilna zamyka się w wieży".
Bardzo dziękujemy za pozdrowienia, DUA! Obecnie siedzimy razem z Podobnym i piszemy doktoraty (z perspektywą obrony w przyszłym roku). A co do ulubionych scen, to przyłączam się do wskazania "Nutrii i Nerwusa" - oprócz rozmowy przytoczonej przez Bożenę lubię jeszcze siostrzane gotowanie. Chociaż najmilszą sercu sceną chyba na zawsze pozostanie zakończenie "Brulionu Bebe B." - bieg Bebe przez dworzec, zgubione obuwie i wzruszająca scena końcowa. Z kolei Podobny podpytany o sceny, które zapadły mu w pamięć wskazał "Szóstą klepkę" - "Chyba jak ta pilna zamyka się w wieży".
Bożenko, jak miło to przeczytać, dziękuję! Ściskam! Sowo, dzięki za kolejną wiad.pryw.- zdradzę jednak wszystkim tu obecnym, że polecasz mi filmik kabaretu Mumio (za którym wielu z tu obecnych przepada!) - „Sceny z życia szkoły nr 37 im. K.I Gałczyńskiego” , na YT. Nie znałam! Rzuciłam się oglądać - i jak tylko zobaczyłam genialnego Dariusza Basińskiego w roli dyrektora Ciała Pedagogicznego, wrzasnęłam ze szczęścia. Jakie to zabawne! Polecam wszystkim!
Bożenko, jak miło to przeczytać, dziękuję! Ściskam!
Sowo, dzięki za kolejną wiad.pryw.- zdradzę jednak wszystkim tu obecnym, że polecasz mi filmik kabaretu Mumio (za którym wielu z tu obecnych przepada!) - „Sceny z życia szkoły nr 37 im. K.I Gałczyńskiego” , na YT. Nie znałam! Rzuciłam się oglądać - i jak tylko zobaczyłam genialnego Dariusza Basińskiego w roli dyrektora Ciała Pedagogicznego, wrzasnęłam ze szczęścia. Jakie to zabawne! Polecam wszystkim!
"Jedenaście minut czystego piękna". Też ulubione.
"Jedenaście minut czystego piękna". Też ulubione.
Ulubione Sceny, oczywiście! Jedna z moich najulubieńszych jest również w "Nutrii i Nerwusie", jak u Mimi. To rozmowa Filipa z Zieloną Natalią w ogrodzie państwa Jankowiaków: niby słowa o Tuniu, a tak naprawdę snucie baśniowej wizji własnego (świetne wpadki chłopaka - te ćwiczenia, honoraria) szczęścia: ubogi pokoik, magiczne kwiaty, wspólne słuchanie muzyki, bliskość, a potem czerwone świece, cichy szum czajnika i ta kwitnąca gałązka... Śliczne.
Ulubione Sceny, oczywiście! Jedna z moich najulubieńszych jest również w "Nutrii i Nerwusie", jak u Mimi. To rozmowa Filipa z Zieloną Natalią w ogrodzie państwa Jankowiaków: niby słowa o Tuniu, a tak naprawdę snucie baśniowej wizji własnego (świetne wpadki chłopaka - te ćwiczenia, honoraria) szczęścia: ubogi pokoik, magiczne kwiaty, wspólne słuchanie muzyki, bliskość, a potem czerwone świece, cichy szum czajnika i ta kwitnąca gałązka... Śliczne.
O, stare dobre Fluidy działają. Nini, wyłaź na dobre! /// Sowo, dzięki za rozkoszną wiad. pryw.
O, stare dobre Fluidy działają. Nini, wyłaź na dobre! /// Sowo, dzięki za rozkoszną wiad. pryw.