Zielna

15_8_2019_2

Czy lubisz podbiał żółty
lipce z koźlakami
konwalie w kłączach stulone pod ziemią
lubczyk co miłość przywraca a częściej nadzieję
księżyc chodzący za nami jak cielę
ceremonialny lecz bez rękawiczek
poziomki te najniższe kminek najpodlejszy
i lato pół niebieskie gdy kwitną ostróżki
co przyjdą jak leniwa mądrość od niechcenia
żołędzie co się dłużą w październiku
zwykły chleb co wie zawsze ile bólu w hostii
kota niewiernego ale z zasadami
bo najpierw myje prawą nogę przednią

Ale ty Matko nie myślisz źle o nas
zawsze tych co się potkną gotowa obronić
między prawdą a szczęściem najłatwiej nos rozbić
pragniesz spraw ostatecznych wybierasz najbliższe
i szukasz pewnie jednej mrówki w lesie
tak bardzo spracowanej jakby miała umrzeć
najzabawniej jak człowiek
wśród wszystkich osobno

 

Ks. Jan Twardowski – Rozmowa z Matką Bożą

1972

 

Do zobaczenia we wrześniu!

H-Screen Shot 2015-05-14 at 7.24.21 PM

                                                                  (mal.  Carl Larsson, 1853-1919)

 

Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy!

Udanych, niezbyt upalnych wakacji (z promiennymi, świeżymi porankami, sennymi południami i łagodnymi, pachnącymi wieczorami, a czasem, rzecz jasna, z orzeźwiającym deszczem i nawet burzą, dla urozmaicenia), wspaniałych miesięcy wolności, wypełnionych najpiękniejszymi lekturami i błogim spokojem (no, chyba żeby ktoś bardzo pragnął przygód i awantur, to proszę bardzo, niech ma!), słowem – doskonałego odpoczynku po pracowitym roku szkolnym i po wszelkich nerwowych sytuacjach

życzy Wam najserdeczniej –

Wasza

MM

– która oto właśnie znika w zieleni na czas odpowiednio długi, by wreszcie na dobre ruszyć z pisaniem „Chucherka”. (W zeszycie, w ogrodzie! Oderwana kategorycznie od internetu!)

 

Do zobaczenia we wrześniu!

 

carl-larsson-woman-lying-on-a-bench-with-her-dog

                                                      (mal. Carl Larsson)

Zielone Świątki!

anna markiewicz

(fot. KC Ann)

 

Ks. Jan Twardowski

ANKIETA

 

Czy nie dziwi cię

mądra niedoskonałość

przypadek starannie przygotowany

czy nie zastanawia cię

serce nieustanne

samotność która o nic nie prosi i niczego nie obiecuje

mrówka co może przenieść

wierzby gajowiec żółty i przebiśniegi

miłość co pojawia się bez naszej wiedzy

zielony malachit co barwi powietrze

spojrzenie z nieoczekiwanej strony

kropla mleka co na tle czarnym staje się niebieska

łzy podobno osobne a zawsze ogólne

wiara starsza od najstarszych pojęć o Bogu

niepokój dobroci

opieka drzew

przyjaźń zwierząt

zwątpienie podjęte z ufnością

radość głuchoniema

prawda nareszcie prawdziwa nie posiekana na kawałki

czy umiesz przestać pisać

żeby zacząć czytać?

1969

 

 

 

Radosnego Dnia Dziecka!

2afbb0ca49835ecd4d0130226c198dbe

                                    Wróżka Kerstin na łące – Mal. Carl Larsson, 1899

 

 

Kazimierz  Wierzyński

TRYPTYK

 

                   Marysi i Jędrkowi

 

 

1. DZIECI W PARKU

 

Przez długie, proste, lipowe aleje

Próżniacze słońce ciepłym złotem świeci.

Jest miło. Sennie różami wiatr chwieje.

W dali się bawi dwoje białych dzieci.

 

Próżniacze słońce ciepłym złotem świeci,

Esy floresy kreśląc w ścieżek żwirze,

W dali się bawi dwoje białych dzieci:

Dwie jasne plamy w powietrza szafirze.

 

Esy floresy kręcąc w ścieżek żwirze,

Słońce wciąż liczy drobne ziarnka piasku;

Dwie jasne plamy w powietrza szafirze:

Dwa białe życia w opiekuńczym blasku.

 

2. DZIECI W MAKACH

 

W czerwonych makach chodzą dzieci białe;

Kręcone włosy po kwiatach się wloką,

Jak pajęczyna, na nich lśnią rozchwiałe,

Oblane słońcem stojącym wysoko.

 

Kręcone włosy po kwiatach się wloką,

Ni to motyle, drgają kapelusze;

Oblane słońcem stojącym wysoko

Wśród maków chodzą dwie maleńkie dusze.

 

Ni to motyle, drgają kapelusze,

Drga blask i wszystko jest bajką błękitną…

Wśród maków chodzą dwie maleńkie dusze

I zda się, z nimi po cichutku kwitną.

 

3. DZIECI SIĘ KĄPIĄ

 

Dzieci się kąpią! O, wodo i słońce!

Srebrzyste pluski i swawolne skoki,

Dołem jaskółki, a w górze skowrońce,

Na żywej rzece dwa żywe obłoki!

 

Srebrzyste pluski i swawolne skoki!

Śmiechem, jak pianą, operla się dusza;

Na  żywej rzece dwa żywe obłoki,

Woda je kąpie, a słońce osusza.

 

Śmiechem, jak pianą, operla się dusza,

Młodemu szczęściu nic więcej nie trzeba,

Woda je kąpie, a słońce osusza

Pocałunkami i ziemi i nieba.

 

( z tomu „Wiosna i wino”, 1919)

 

 

Dzień Matki

boznanska182

Macierzyństwo – mal. Olga Boznańska (1865-1940)

– reprodukcja ze strony artyzm.com

 

Ján Zambor

MATKA

 

Matka jest domem –
milczący ptak z opuszczonymi skrzydłami,
który nie może wzlecieć.

A jednak nieustannie otwiera w dal
skrzydła drzwi
i okien.

Na krzyżu tych okien
mnie, dalekiego
obejmuje ramieniem.

Otwieram jej list –
wytężają się do mnie
jej dwa ciche skrzydła

 

Tłum. ze słowackiego  – Bohdan Urbankowski

 

Wszystkiego najlepszego i najpiękniejszego,

drogie Mamy-Czytelniczki,

Szanowne Mamy Czytelniczek

i Wy, kochane Czytelniczki, które dopiero kiedyś zostaniecie Matkami

w dniu Waszego pięknego święta

– życzy Mama MM.

Deszcz pada!

paciorki02

(fot.: KC Marple)

 

 

 

Leopold Staff

Deszcz wiosenny

W tle nieba, gdzie jest więcej srebra niż błękitu,
Puch pierwszych liści dymem zielonym się pieni
I jedynie nalotem lekkim malachitu
Odróżnia czas przedwiośnia od szarej jesieni.

Zaspany i niemrawy, nudny dzień powszedni,
Cierpliwy jak dorożkarz na miejskim postoju,
Ma w sobie uroczystą nutę przepowiedni
Czegoś, co się jak święto rodzi w niepokoju.

Wiatr niesie chmury, zwiastun ulewy wysłańczy,
Co drzewa w tłum chorągwi rozwinie bogaty:
Deszcz majowy srebrnymi stopami już tańczy
Na ziemi od rzęsistych kropel piegowatej.

 

paciorki

(fot.:KC Marple)

Free Library

Free Library

*

Autorka tego zdjęcia, nasza nieoceniona KC Atena, pisze z Chicago:
.
Profesor angielskiego ze specjalizacją w literaturze kobiecej XIX wieku (kobiety wówczas nie mogły wydawać swoich powieści, chyba że pod męskim pseudonimem lub z pomocą znajomych), zrobił taką oto bibliotekę-miniaturkę domu sąsiadów.
Jest to człowiek wielu talentów. Latem, gdy nie uczy, zajmuje się ciesielstwem, wytwarza ręcznie (używając oczywiście sprzętu i talentu odziedziczonego po ojcu) różne rzeczy, ratuje drewniane okiennice, odnawia je, a także produkuje piękne meble.
Przesyłam zdjęcie darmowej biblioteki, ona nawet ma światełko w środku.
 .
Tutaj jest pełno takich małych biblioteczek ulicznych, często są w portach, parkach i na ulicach, w hotelach i restauracjach. Mają przeróżne ciekawe kształty i zawsze są zabezpieczone przed deszczem. Książki można zabrać, przynieść, przeczytać i oddać. Miło na to wszystko patrzeć i fajna jest myśl, że ludzie czytają – dodaje Atena.
.
A oto, przedstawiony nam przez naszą KC Piętaszek, pan Antonio La Cava, emerytowany nauczyciel, który odwiedzał włoskie wioski ze skonstruowaną własnoręcznie ruchomą biblioteczką zwaną Il Bibliomotocarro; piszę „odwiedzał”, bo, jak zrozumiałam z internetowych informacji, pan Antonio już nie żyje. Ale jakże piękne zostało po nim wspomnienie!
.
(zdjęcia pochodzą ze stron Il Metapontino oraz The Educated Traveller)
 .
8c94bd_1f92772803794bed977645ea91622bfe~mv2
.
bibliomotocarro-premiato-mattarella
 .
antonio-la-cava-bibliomotocarro
.
I tacy są właśnie Ludzie Książki.
Czyż można ich nie kochać?!

Dzień Bibliotek i Bibliotekarzy

 

Carl_Spitzweg_021

                                             „Mól książkowy”   – mal. Carl Spitzweg (1808-1885)

 

 

Przesyłam Wam najgorętsze życzenia z okazji Waszego święta, nasze ukochane Biblioteki, ale przede wszystkim – Wy, o niezastąpieni, drodzy, bezcenni, nieocenieni i niedoceniani Bibliotekarze!

Jesteście strażnikami, a zarazem szafarzami bajecznych i nieprzeliczonych skarbów całej ludzkości!

Przyjmijcie dziś także wielkie podziękowania. Tyle Wam wszystkim zawdzięczamy!

Trzymajcie się!

Nie dajcie się!

Nie pozwólcie pokonać szlachetnej Myśli zwykłą tandetą, płycizną, głupotą, nieuctwem i banałem.

Strzeżcie redut naszej tożsamości i wolności ducha.

I nigdy nie poddajcie się zwątpieniu: książka będzie człowiekowi potrzebna ZAWSZE!

 

Łączę wyrazy wielkiego szacunku i przywiązania

Małgorzata Musierowicz

Vivat Maj!

2_5_2019

 .

Józef Baran

BALLADA MAJOWA
.
 
brnąłem do ciebie maju
przez mrozy i biele
przez śnieżyce i zaspy
i lute zawieje
przez bezbarwne szpitalne
korytarze stycznia
w tych korytarzach słońce
gasło ustawicznie

 

a teraz maj dookoła maj
wyświęca ogrody
i cały ja i cały ja
zanurzony w jordanie pogody
a teraz maj i maj i maj
dokoła się święci
od wonnych bzów szalonych bzów
wprost w głowie się kręci

 

i płyną przeze mnie dmuchawce
jak dzieciństwa echa
i wielka jest majowa moc
kiedy niebo się do ziemi uśmiecha
śpi w twoim wnętrzu chłopiec
w chłopcu pierwszy zachwyt poznaję
z twoich ziaren wyrosną sady
strudzonemu pielgrzymką ulżyj dodaj wiary

 

(piosenka zespołu „Stare Dobre Małżeństwo”)

 

W moim ogrodzie…

IMG_9891a

 

…właśnie kwitną, Mamo Isi, cztery rodzaje jabłoni ozdobnych w czterech odcieniach różu.

 

IMG_9892a

 

Pięknie się komponują ze złotym klonem

 

IMG_9886a

 

i z kaliną angielską, wonną

 

IMG_9903a

 

i z kremową magnolią

 

IMG_9896a

 

A tu na pierwszym planie pyszni się różowa japońska wiśnia piłkowana Kanzan.

Dalej ciągnie się długa esowata rabata, na której coraz mniej jest miejsca na byliny, bo krzaki ozdobne postanowiły się rozpanoszyć. Niebieskie kwiatki, zdobiące krawędź rabaty, to brunera – kiedy przekwitnie, będzie nadal dekoracyjna: ma śliczne biało-zielone liście. Białe podłużne bicze to urocza tawuła wiosenna, ślicznie pachnąca. Widać też niekwitnące jeszcze dwie róże („Graham Thomas” przy żardninierze i dalej – pękaty krzak „Claire Matin”). Kwitnie fioletowo bez, a duża lipa za nim właśnie okrywa się listeczkami w moim ulubionym odcieniu zieleni.

I coś Wam powiem: to wszystko – wszyściutko! – co tu widzicie, cały ten gąszcz, przed dwudziestu laty posadziłam na pustawej, łysawej, spalonej słońcem, piaszczystej działce – sama, osobiście, tymi oto rączkami, które może nie są małe, „lecz do pracy doskonałe”. Rączki, i owszem, mam po tych akcjach sfatygowane, kręgosłupik też, ale stwierdzam stanowczo: warto było bezlitośnie fatygować te elementy organizmu. Ogród odpłaca po stokroć włożone weń trudy – i teraz mogę sobie w nim spoczywać bez ruchu, wyłącznie napawając wzrok, węch i poczucie piękna. Od czasu do czasu, co prawda, wyrywam się z błogiej kontemplacji, podnoszę się i pilnie wyszarpuję z ziemi dostrzeżone właśnie chwaścisko (Mala herba cito crescit), ale potem znów się wyciągam na leżaku i nawiedza mnie myśl następująca (nie moja, tylko chińska starożytna): Najdłuższa podróż zaczyna się od pierwszego kroku.

I jeszcze wyrywa mi się okrzyk: – Hej, ha, faktycznie praca się opłaca!

Po czym wracam do korekty „McDusi” (potrzebnej do tego nowego, pięknego, zbiorowego wydania) i nachodzą mnie bardzo podobne refleksje, wraz z identycznym uczuciem satysfakcji.

Wokół mnie wielki, bujny ogród, który na pewno mnie przeżyje i będzie cieszyć innych. Przede mną – wydanie zbiorowe „Jeżycjady”, o której mogę powiedzieć – z nadzieją – to samo, co o ogrodzie. Przy mnie – liczna rodzina z wciąż nowymi odnóżkami. Piękne widoki!

Zaczyna się od pierwszego kroku, pamiętajcie!

A potem już samo się dzieje.

Coś wspaniałego!

Odwagi!

 

Uściski od

MM