Monolog Idy

MALA-Ida sierpniowa

 

Hej, ludziska kochane!

Tu i ówdzie słychać ciche lamenty, że skoro MM zgodziła się na wydanie całości „Jeżycjady” w formie ekskluzywnej kolekcji jednorazowej, to należy się spodziewać końca tej serii, a tym samym – rozstania ze mną.

No, moi drodzy!

Nie rozśmieszajcie mnie!

Naprawdę ktoś mógł przypuścić, że Ida Pałys (z domu Borejko) pozwoli się zepchnąć w niebyt?

Nigdy w życiu!

My wszyscy, czyli cała rodzina B. z przyległościami, jesteśmy w stałym kontakcie duchowym z panią MM i po pierwsze przyjęliśmy z dużą aprobatą pomysł wydania całej dotychczasowej historii naszego klanu w tak eleganckiej formie (ja nareszcie – spójrzcie tylko powyżej! – nie mam nieoczekiwanie buraczkowych wypieków, jak na sporej części okładek, dotychczas wypuszczanych przez beztroskie drukarnie!); a po drugie, podkreśliliśmy stanowczo, że to bynajmniej nie jest tej historii koniec.

Pani MM odparła (dosyć oschle), że sama wie o tym doskonale i że to ona tu decyduje, i że mam się nie wtrącać.

Wyjaśniła, że skoro wszyscy się wyprowadzamy z Jeżyc (bo nawet Natalia i Robrojek, którym doradziła KC Anette, postanowili kupić domek na wsi i prowadzą pertraktacje z panem Czekałą, ojcem Gaudentego), to już czas najwyższy, by kolejne tomy opowiadające dzieje naszej rodziny (a mające za tło tereny bukoliczne, czyli wiejskie, leśne, łąkowe, pastewne, polne i małomiasteczkowe) przestały występować pod mylącą nazwą „Jeżycjada”, gdyż mają coraz mniej i mniej wspólnego z tą piękną, lecz pełną spalin i wyziewów przemysłowych, jak też nieustannego hałasu i korków, dzielnicą Poznania.

Zapytana, co ma konkretnie na myśli, MM odparła, że czas już najwyższy, by kolejne jej powieści, począwszy od „Chucherka”, zaczęły tworzyć nową serię, którą ona, MM, z przyjemnością nazwie na przykład „Bukoliadą”, a która (daj, Boże, zdrowie i siły) pozwoli zapełnić kolejne ekskluzywne pudełko zawartością przynajmniej pięciokilową („Jeżycjada” ma ważyć aż 7 kg).

Ja osobiście byłam ciekawa, czy „Chucherko”, które ma być gotowe w roku 2020, ukaże się w dotychczasowej jeżycjadowej formie graficznej, to znaczy w wersji przedstawionej tutaj we wpisie z 28 listopada 2018. I uzyskałam odpowiedź, że tak, właśnie w tej formie się ukaże, a na taką nową, ekskluzywną, przyjdzie jeszcze pora, gdy się uskłada kilka nowych tomów „Bukoliady”.

Słowem, wszystko w porządku! Możecie się nie martwić. Ja Was nie opuszczę, o nie!

Była dziś u pani MM nasza Wydawczyni i też się jej spodobał pomysł z „Bukoliadą”. Przede wszystkim jednak – przywiozła makietę tej nowej, ekskluzywnej serii, co wywołało tu wiele okrzyków entuzjazmu i pozostawiło ogólne zadowolenie. Książki będą w nowym, mniejszym formacie, przyjemnie przez to grubiutkie, niezwykle miłe i poręczne. To wydanie „Jeżycjady” będzie śliczne!

 

plakat3A_kolekcja_wersja_czerw

 

pudełko3_tył_plakat_MALY

 

Aha, Sowa P. pytała ostatnio o okładki: czy będą twarde. Dziś już wiemy, że niestety nie. Skalkulowano to i stwierdzono, że twarde okładki spowodowałyby zwiększenie wagi pakietu (który zapewne musiałby zostać umieszczony w dębowej skrzyni, a nie w kartonowym pudełku) oraz oczywiście jego objętości (a i bez tego  jest duża!). Ale będą i tak bardzo eleganckie!

No, to tyle, kończę i ściskam Was za nóżki (po staropolsku), całuję od stóp do głów, a następnie pędzę do roboty (operuję dziś pewną przegrodę. Nosową!)

Buzi!

Wasza –

Idusia

PS Józinek mi tu właśnie komunikuje, że Dorota spodziewa się dziecka. Hura!

159 przemyśleń nt. „Monolog Idy

  1. Uwielbiam Jeżycjadę i Idusię :) u nas 23 sierpnia 2019r. urodziła się Idunia Sierpniowa :)

  2. Oooo!Jakie wiesci cudne!Józek i Dorotka to moi ulubieni młodzi;)Och,gdyby mi się udało tak wychować moich cztetech synów,jak Idzie się Józek udał!(bez rzucania musztardą oczywiście)…Ale moi to gaduły…więc tacy tajemniczy nie będą,ale chociaż może tak samo rycerscy;)
    O i Rojki na wsi…To naturalne przecież Borejkowie zawsze muszą być blisko…Jak to wspaniale będzie móc do nich zaglądać.Jak to wspaniale Pani Małgorzato,że ma Pani entuzjazm na kolejne powieści…

  3. Szkoda, że tej pięknej serii jeszcze nie ma. W niedziele nasza babcia ma 90 urodziny. To byłby piękny prezent dla niej, wielkiej fanki książek (czyta wciąż BEZ okularów), do tego uprawia kwiaty, ogród warzywny i ma zawsze energię, a życie miała bardzo ciężkie. Nie ma to jak stare pokolenie !
    Co do moich ulubionych postaci : Laura, Bernard i Pan Chrobot – uczywiście !

  4. Śliweczko, witam Cię serdecznie i już się cieszę na małą Idusię Sierpniową!
    Jakie to miłe, doprawdy.
    Ach, no i zazdroszczę Ci bardzo, przed Tobą najpiękniejsze chwile życia, niezapomniane, wspaniałe.
    Trzymaj się i dbaj o Was obie, witaminki jedzcie!

  5. Pani Małgosiu,
    po raz pierwszy komentuję, chociaż zaglądam tu od czasu do czasu. Tym razem nie mogłam się powstrzymać, gdy zobaczyłam, kto jest autorką tego postu!
    To się pochwalę na wstępie. W sierpniu urodzę swoje pierwsze dziecko. Córeczkę o imieniu Idusia!

    To będzie prawdziwa Ida Sierpniowa!

    P.S. Wszystkie tomy Jeżycjady widnieją od dawna na półce. Zastanawiam się, czy moja żyłka kolekcjonerska wygra ze zdrowym rozsądkiem, gdy we wrześniu wyjdzie limitowana edycja…

  6. Dzieńdoberek! Kiedy rano wstałam, z rozczarowaniem stwierdziłam, że na niebie znajdują się wszechobecne chmury, które skutecznie zasłaniają nam słońce. Ale teraz patrzę przez okno i co widzę? Połowa z nich gdzieś zniknęła, a w powietrzu czuć wiosnę!:)

  7. KokoszaNel, przepis na ciasto wzięłam z blogu Kwestia Smaku. Od siebie dodałam tylko cytrynę.

  8. Marto, dziękuję za wiadomość prywatną i przykro mi, że muszę odmówić: nie, nie ma takiej możliwości.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!

  9. Agnieszko/lubimy czytać.pl, odpowiadam także tutaj, bo wpisałaś się pod Monologiem Ciotki Z, który przesunął się już do archiwum.

    Bardzo, bardzo dziękuję za tę miłą wiadomość! Co mówię: miłą. Ona jest uskrzydlająca!
    Wdzięczna jestem ogromnie wszystkim głosującym osobom. Przesyłam uściski!

  10. Tak, nazwa bardzo trafna:bukoliki i buki w jednym. Może i jaka Buka tam się pojawi?:)

  11. Gratuluję !!! „Ciotka Zgryzotka” została wybrana przez czytelników i użytkowników portalu „lubimyczytać” najlepszą książką roku 2018 w kategorii literatura młodzieżowa ! Tak się cieszę, zwłaszcza że jeden z 1871 głosów należał do mnie !

  12. Dziękuję, kochana Kris!
    Także za wiadomość prywatną: wspaniałe nowiny, cieszę się ogromnie. Okazuje się więc, że miałam dobrą rękę, dokonując tego skojarzenia!
    Życzę dalszych sukcesów!

  13. Uwielbiam Ide!

    Gratulacje dla Dorotki i Jozka, jak milo, ze pojawi sie nowe Palysiatko! A Ida na pewno bedzie ciekawa i pelna energii babcia.

    Bardzo podoba mi sie nazwa „Bukoliada”, ciesze sie na nia, to wspanialy pomysl na kontynuacje serii.

  14. O! Jakie miłe Oczekiwanie Poranne.
    Dla mnie oznacza przede wszystkim: DO ROBOTY!

  15. Ach… Jeżyco, Buko… :) Ależ pachnie seria, jakie kolory! i Ach na dzieciątko D&J! Zamieniam się cała w Oczekiwanie na Wszystkich :)

  16. Normalna, rzekłabym, reakcja młodej damy na widok lustra i jego zawartości.
    I ta, i ta.

  17. Molik ostatnio czytał ,,Idusię”, a że mamy zwyczaj głośnego czytania co ciekawszych fragmentów sobie nawzajem, od razu zwrócił uwagę na uderzające podobieństwo i zrazem kontrast tych dwóch fragmentów:

    ,,Ale Ida wcale nie czuła się urodziwa.
    Ostatecznie miała oczy. I dobrze widziała, co odbija się w lustrze, kiedy w nie spojrzała przed wyjściem z domu.” (,,Ida sierpniowa” MM)

    ,,Patrycja z upodobaniem zajrzała z bliska w szklaną taflę. (…) Nie przeszkadzało jej przezwisko Pulpecja, nadane przez rodzinę. Nie brała sobie też do serca złośliwości Idy (…). Patrycja miała wszak oczy i sama widziała, jak jest. Uroda. Duża uroda, świeżość i czar (…).” (,,Pulpecja”, również MM)

    Ciekawe, prawda?

  18. Rozmawiałem z latoroślą o IV części Dziadów. Zamieszczam krytyczny fragment.
    „Duch się zabił”.

  19. „Polona, ach Polona, Polona ulubiona” – chciałoby się zaśpiewać. Gdyby się umiało.

  20. Pisownia ciekawa, ale też są błędy i literówki. Obok siebie występuje zjeść i zjeśdź, tłómaczyć (wtedy prawidłowa pisownia) i tłumaczyć. Ale za to Wrocław jest Wrocławiem.

  21. Tak sobie czytam i śmieję się do Was, przykładając do nosa chusteczkę, i zastanawiam się, kto, psiakrostka (,,jak taki jeden staruszek z parafii”, he, he…), wymyślił powiedzenie ,,idzie ci to jak krew z nosa” w kontekście powoli, mozolnie.

  22. Dobrze, dobrze :)
    Albo ŁUsianki PałYsianki, hehe.
    Idę zbulwersowałyby ilości miodu.

  23. „Pałusianki”
    Suche składniki: 2szkl. krupczatki, łyżeczka proszku do pieczenia, po szklance rodzynek, sezamu, pestek dyni, duża szczypta cynamonu.
    Mokre: 4-5 hojnych łyżek miodu, szklanka oleju słonecznikowego, 2 duże jaja.
    Suche składniki wymieszać w miseczce, w drugiej misce zmiksować krótko mokre. Dodać mokre do suchych i dobrze wymieszać łyżką – konsystencja jest kleista. Łyżką nakładać na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub silikonową stolnicą. Piec w 180 stopniach około 20 min lub do ładnego zrumienienia zaglądając co raz, bo lubią się przypalić.
    Podałam zdwojone proporcje, inaczej nawet w małej rodzinie trudno uchować do jutra, a jutro będą lepsze.
    Ciasteczka niezbyt wystawne, ale na zapracowane zapusty w sam raz.

  24. Sowo, w ciastach jestem cienkusz, w dodatku miałam słaby bleder (teraz mam świetny). Czy możesz podzielić się tym sprawdzonym, łatwym przepisem? Ciasto jest piękne i cudnie nadaje się na Wielkanoc. Już widzę duszy oczyma kremowe lub czekoladowe (z białej czekolady) baranki i kaczuszki z mandarynek brykające na zielonej trawce wśród kolorowych jajeczek (m&m’s).
    Z góry acz uniżenie dziękuję :)
    Mogę się zrewanżować łatwym i „leniwym” przepisem na ciasteczka bakaliowe, ktore nazywam pałusiankami (myślę, że Łusi by smakowały).

  25. Beatuszko, a jakaż ciekawa pisownia! „Nie” łącznie, lecz widzę, że nie w każdym przypadku („nietroszczył”, ” nie poczytał”).
    Dziękuję Ci za przepisanie!!

  26. Nie śmiałabym zwracać wydawnictwu uwagi, skoro pracują tam fachowcy, w tym: redaktorzy (i to oni mnie mają prawo poprawiać!).
    Dla pewności jednak zajrzałam do „Wielkiego słownika poprawnej polszczyzny” PWN i oto, co przeczytałam: ” UNIKALNY – jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny, wyjątkowy, unikatowy”.
    Na pewno zaś nie: „możliwy do uniknięcia”. O tym wszakże wiedziałam i bez zaglądania, bo to wyjaśnienie wprost zgrzyta w uchu.

    Warto zaglądać do tego słownika. Znakomity!

  27. Miła Pani Małgorzato, proszę zwrócić Wydawnictwu uwagę, że „unikalny” oznacza „możliwy do uniknięcia”. Jubileuszowe wydanie Jeżycjady będzie unikatowe, nie unikalne.
    Serdecznie pozdrawiam!

  28. Idusiu, przyznaję, że Ty to mnie nieźle wnerwiałaś. Czasem musiałam nawet omijać stronice z twoimi wypowiedziami tyle robiłaś hałasu.
    Obecnie kiedy życie nauczyło mnie pewnej wymowności, stałaś się dla mnie poniekąd inspirująca. Dzięki Ci za to wielkie!

    p.s. Mila i Ignacy- ich najbardziej. A resztę bardzo.

  29. Wspaniałe wieści!
    Pani Małgorzato, fanki na blogu i profilu facebookowym Jeżycjady (a jest ich już 1150), który pozwoliłam sobie założyć, wprost szaleją :) A pisanie na temat Pani twórczości stało się moją pasją i wielką radością. W ten sposób poznałam wiele wspaniałych osób, które to uczucie podzielają.
    Serdecznie pozdrawiam,
    Ola

  30. Ech, złapałam książkę i się zaczytałam. A ile w niej listów z usprawiedliwieniem o nieodesłanych książkach. Można, owszem, wszystko zrzucić na żonę, jak pewien mąż, który po powrocie z dwutygodniowej podróży zgniewał się, bo nie mógł odnaleźć ani listu, ani książki. Ale można też pięknie przeprosić:
    „Najukochańszy przyjacielu!
    Jak niespodzianie wczoraj Twoje napomnienie o nieprzysłaną książkę otrzymałem, tak równie mi to było nieprzyjemnie, dowiedziawszy się od mych ludzi, iż w tem omyłka zaszła. Posłaniec bowiem, któremu zaleciłem drugiego zaraz dnia podług naszej umowy, książkę Ci przyobiecaną odnieść, niezaniósł jej do Ciebie, lecz do Twego Stryja Pana R., który bynajmniej się o to nietroszczył, nacoby była książka przysłaną, gdyż podczas jego niebytności była oddana. Odebrawszy więc teraz książkę od Stryja, pośpieszam się Ci ją przysłać, z prośbą, abyś mi tej omyłki i zpóźnienia za niechęć nie poczytał. Twój przyjaciel N.”
    Wytłumaczonko jak znalazł.
    Tylko niech dziatwa przy czytaniu na ortografię uważa.
    Co oświadczywszy mam sobie za zaszczyt pisać się Waszą szczerą przyjaciółką
    Amatea Blues

  31. Zgredzie, Maria Koterbska, ale nie tylko ona. O podbudowie literackiej przyjęcia nie pomyślałam, widzę, że trzeba będzie o to zadbać w przyszłym roku.
    Ciasto szpinakowe, tak, tak, właśnie to, ale ono przecież jest łatwe! Może nie odsączyłaś zielska wystarczająco, KokoszaNel? To jest jedno z tych ciast, które zyskuje z czasem. Na trzeci dzień jest rewelacyjne. I koniecznie trzeba je wzbogacić skórką cytrynową.

    Beatuszko!!!

  32. Czy zamiast dzień dobry mogę powiedzieć dzień piękny?!:) A jak pachnie wiosną. Ruszam z psiną do ogrodu. Nad głową naliczyłam jedenaście żurawi wysoko, wysokuchno.

  33. Lubię fluidy! :-D
    A Geniusia może do mnie wpadać na obiadek bez żadnej zapowiedzi :-)

  34. O rety, Beatuszko!!!
    A tom się ubawiła!
    Co za przyjemny styl uniżony, prawie chiński. I to w formie wzorów do przepisywania!

    Bardzo dziękuję za przepisanie cudeniek i uniżenie upraszam o jeszcze.

  35. A mogłabym też dostać odpis z wymówką:
    „Już też tego za wiele, Mospanie! co dzień W. MC. Pan przepraszasz, a co dzień swoje robisz; jak widzę bardzo blisko W. MC. Pan jesteś wpadnienia w zły nałóg. Nie daruję natrętności, służyć W. MC. Panu na obiad niebędę: czemu? bo niemogę.”

    Miłego dnia, Kochani!

  36. A Geniusia na to mogła dać odpis zezwalający:
    „Prawda, że wielki natręt z W. MC. Pana; chociażbym chciał u siebie zjeśdź zraz pieczeni, przed W. MC. Pana pasztetami nigdy niemogę. Kto inny ciężkoby mi to przypłacił, ale W. MCPanu i dla przyjaźni i na tak piękną prośbę serdecznie daruję. Będę służył.”

  37. Dzień dobry!
    Już nie pamiętam, kto polecił Polonę i czy nie nasza kochana Marysia Wiaderek, ale zaglądam tam od początku Księgi Gości i cieszę się, że jest. Tyle perełek tam znalazłam.

    Kasztanowłosa, mamy w domu książkę po babci męża „Nowy sekretarz powszechny czyli książka podręczna dla osób każdego stanu zawierająca: wybór wzorowych listów we wszystkich stosunkach i okolicznościach potocznego życia” wydana „w Wrocławiu nakładem Zygmunta Schlettera” w 1843 r. Tam to są cudeńka i można uśmiać się przy niej serdecznie.
    O, podobnie bym zaprosiła Geniusię na obiadek:
    „Mam honor zapraszać W.MC. Pana na dzień jutrzejszy do mnie na obiad. Daruj natrętności przyjaciela, że Ci zjeśdź spokojnie kawałka chleba w domu nie daje, sam temu winieneś, kiedyś mnie tak sobie zniewolił, że bez W. MC. Pana zjeść nawet niemogę.”

    Ateno, odściskujemy razem z Adamem

  38. Gratulacje dla babci Idy, Dorotki i Józinka!
    Obstawiam, że Laura jest mamą bliźniaków: Cypriana i Kamili, którym w wolnych chwilach śpiewa „Gdybym ja była..”. W roku Moniuszkowskim mogłaby pewnie występować w „Halce”..
    Swoją drogą, gdyby Piotruś i Pawełek mieli bliźniaki, ciekawe, jakie byłyby ich imiona..? I jeśli byłyby jednojajowe – jak babcia Aniela by je rozpoznawała?
    Oj, nie wiem, czy Łusia by się nie skrzywiła?

  39. Laury też KIEDYŚ nie lubiłam. Wnerwiła mnie na dobre, jeszcze w latach 90., kiedy w NiN najpierw zepsuła Pyzie pointę, a potem sama opowiedziała lepszy dowcip. (Z mojej jedenastoletniej perspektywy to było takie niesprawiedliwe! Zresztą widziałam siebie oczyma wyobraźni, jak to MNIE psuje tę anegdotę. Ani przez chwilę nie miałam wątpliwości, że to by się jej udało). Trochę później zaczęłam jej współczuć, a także z nią utożsamiać. Czasem mi było za nią wstyd. A czasem mi imponowała. W końcu polubiłam ją na tyle, że chciało mi się sprawdzić, jaki temat mogła wybrać w Poznaniu na maturze z języka polskiego w 2004. (Pisałyśmy egzamin dojrzałości w tym samym roku).
    Teraz myślę, że to jest naprawdę ciekawie i dobrze poprowadzona postać literacka. Skomplikowana i niejednoznaczna. Ciekawe, co tam u niej ostatnio słychać?

  40. Mimi M, to się jeszcze zobaczy! Sama jeszcze nie wiem.

    Kasztanowłosa, cieszę się, że trafiłaś na polona.pl – nas tam skierowała nieoceniona Beatuszka. Bardzo, bardzo tam ciekawie i miło!

  41. Sowo, rudym lub raczej kasztanowym wcale nie jest do twarzy w żółtym (a przynajmniej mi). Z brunetkami nie mam takiego doświadczenia, więc zamilczę.

    Okładka „Chucherka” z numerkiem 23 będzie wyglądać bardzo miło, nawet jeśli w środku byłby podręcznik z fizyki.

    Za Laurą jakoś nigdy nie przepadałam.

    No, no, no, Iduś, gratuluję. Uściskaj ode mnie Dorotkę i pozdrów Józefa. Ciekawe, czy dziecko będzie rude?

    Na przytoczonej tu kiedyś stronie polona pl znalazłam „Listownik miłosny…”. Bardzo miło się czyta listy miłosne w starym stylu i ze starą ortografią („przedewszystkiem”, „Łaskawa Panno Maryo”). Łatwo się to udziela i nadszczerze wyznam, że dobrze wczuwam się w rolę.

  42. Ooo, odniosę się tutaj do słów Nutrii- Pani Lewandowska faktycznie nieoceniona! Taka cicha bohaterka, serce na dłoni, niebo na talerzu:) od Pani Marty nikt nigdy nie wyszedł głodny, a i dobrego słowa nie pozalowala :-) A czy może Pani zdradzić, Pani Małgosiu, taki drobny szczegoliczek… czy pan Chrobot pojawi się w „Chucherku”? :*

  43. Mmm, same dobre wieści! Nie zaglądałam tu przez kilka dni, a tu tyyyle nowości! Bardzo się cieszę, że mysl o Bukoliadzie kwitnie i nabiera rumieńców, miło słyszeć! Pomysł z monologami – świetny. Lubię tak zaglądać za kulisy, to i owo podsluchac o naszych ulubionych bohaterach :-) Józef i Dorotka rodzicami? Cudownie, nie mogę się doczekać, zwłaszcza Józefa w roli taty! Ciekawe, czy przy malenstwie trochę się nasz mruk rozkreci?? Bo zauważmy, ze w szczególnych dla niego chwilach potrafi gadać jak nakręcony (patrz: sceny końcowe „Feblika”). Oczywiście, jak większość z tu obecnych, uważam Jozinka za moja ulubiona postać męską, zaś co do kobiet – Nutria! Wcielenie romantyzmu, empatii i przeczucia :) wspaniale, że i ona z Robrojkiem zamieszkają na wsi :* Pani Małgosiu, nie przestaje mnie Pani zachwycać!

  44. A zaprosiliście Zieloną Natalię oraz Azję Tuhajbejowicza z rybami kłutymi siną farbą na piersiach i odzianego w Słynny Niebieski Prochowiec? I Grahama Greene?

    O niebieskich tramwajach to chyba Skoczylas śpiewał?

  45. Ateno, ten wiersz pasuje do przyjęcia podwójnie:
    Zielono mam w głowie i fiołki w niej kwitną/ (…) Pod słońcem, co dało mi duszę błękitną…”.
    Ulubieni bohaterowie: z męskich na pewno Józef. O, i Tomcio. Oczywiście: pan Chrobot. Kobiety: Ida, Łusia, Dorotka, pani Mila. I Kobyłka.
    I jeszcze wielu innych, o których w tym momencie nie pomyślałam.
    A co do Laury, to ja za nią jakoś nigdy nie przepadałam.

  46. Do twarzy w żółtym głównie rudym, kasztanowym i brunetom. Może wynegocjuję połączenie pomarańczowego z czarnym, bo czarne spaghetti smakuje całkiem nieźle (jadłam). A dobry makowczyk też nie jest przecież zły. Ze skórką pomarańczową.

  47. Albo kolory ziemi. Obowiązkowe w tym sezonie.
    ;)
    Runo leśne? To ze szpinakiem? Oj trudne, nie wyszło mi kiedyś, zrażonam.

  48. A to miło się dowiedzieć, Jadziu, że Idusia udane lektury poleca.
    Dziękuję i ściskam!

  49. Ależ piękne wydanie! I jak miło, że Gieniusia zyskała odpowiednie dla niej miejsce i w dodatku w kolorze.
    Czekam cierpliwie na Chucherko i całą Bukoliadę. Bardzo cieszą mnie ostatnie monologi, dobrze wiedzieć co się dzieje :) Po skończonej sesji nareszcie mam czas i warunki do czytania. Obecną lekturą są Dziwne losy Jane Eyre. O książce dowiedziałam się dzięki Tobie, Idusiu, za co jestem Ci niezmiernie wdzięczna. :)
    Jeszcze nie miałam okazji, więc gratuluję kochanemu Młodoście oraz szanownej Cioteczce nagrody! :D
    Ach, i Józef z Dorotą będą mieli dziecko, cudownie!

  50. Wannabe, nigdy nie wiadomo, nie trzeba się zarzekać!
    Samotnych chłopców też jest sporo.

  51. I wszystkim będzie do twarzy!
    Piosenka „Yellow Ribbon”.

    PS dla Dziatwy: a „sinij troliejbus” znaczy oczywiście: niebieski.

  52. Ateno!!! Niestety, niestety, za krótki to był wieczór! Ale o ogrodach trochę pamiętaliśmy („Zielono mi…”) i o lasach też (ciasto „Runo leśne” jest pyszne).
    Rodzina postuluje żółty i pomarańczowy. Też będzie ładnie. I słonecznie.

  53. Ach, jakie ładne propozycje, Ateno!

    Sowo.ponuro i mało apetycznie. Idźcie raczej w żółty!

  54. SowoP, a bluegrass grali? A malowaliscie psa na zielono? Czytaliście Anie? A pamiętaliście o ogrodach? Mieliście zielono w głowie i fiołki w niej kwitły?
    Niebieski z zielonym to mój ulubiony zestaw kolorów. Pięknie musiało być.
    Beatuszko ściskam.

  55. Sinego trolejbusu nie było, za to były niebieskie tramwaje.
    Za rok chciałam urządzić wieczór w kolorach szaro-czarnych (szare kluski, szary sos, makowiec z czarnym bzem, atramentowe spaghetti…), ale rodzina marudzi, że za ponuro.

    (A w sprawie twardych okładek liczę na to, że mąż tylko tak sobie żartował).

  56. Tyle dobrych wiadomości!
    Ida babcią! Do czego to doszło?! Ale taka jest kolej rzeczy, ot co.

  57. Cieszę się na Bukoliadę, choć wiem, że nie będzie opisywać sytuacji mojej oraz moich koleżanek, gdyż w większości jesteśmy samotne i to się raczej szybko nie zmieni. Miło będzie jednak przeczytać o świecie, w którym nie trzeba rezygnować ze swoich wartości aby nawiązać relację i jak zawsze będę wyczekiwać nowych książeczek.

  58. Oj, szybko, nie ma co…

    Tak, zabalujemy razem z Jeżycjadą! :-D
    A jeszcze trzydzieści parę lat temu czytało się Adamowi kolejne książki na głos, pamiętam jakby to było wczoraj.

  59. Sowo, jeszcze powinien być „Sinij troliejbus” Bułata Okudżawy.
    Piękna piosenka.
    A śpiewa Bułat o tym, że kiedy nie ma już siły znosić nieszczęścia, kiedy ogarnia go rozpacz, wtedy wsiada do niebieskiego trolejbusu – ostatniego, przypadkowego – i jedzie przed siebie, a stłoczeni z nim ludzie „prichodiat na pomoszcz'”. A ta pomoc wyraża się po prostu w przypadkowym dotknięciu drugiego człowieka, w ludzkim cieple, w solidarności.
    Bardzo poruszające.

  60. Ach, a to nowina!
    W kamienicy żaków mieszkaliśmy przecież przez 30 lat! I zawsze była rozpadającą się ruiną.
    Teraz od prawie 20 lat mieszkamy na wsi, a kamienica przy Słowackiego już została odremontowana… Szybko poszło.

    Beatuszko, na 30 rocznicę też edycja pasuje. Jeszcze jak! Cieszę się, że choć pośrednio zabaluję z Wami, miła i zacna Paro!

  61. Powiedz to niezapominajce, KokoszaNel :D. Bluesy były, ale tylko te z błękitem w tytule i treści.

  62. Dzień dobry, ach jaki dobry!
    Ile tu się dzieje dobrego.
    Bukoliada!
    Jak mi się ten pomysł podoba. Siedzę sobie tu, we Wrocławiu, za oknem ponuro, a w sercu radość.
    Zamówiłam sobie u męża tę piękną limitowaną edycję na trzydziestą rocznicę ślubu! Jak to dobrze, że jest taka okazja.
    Byłam w piątek w Poznaniu na targach (Admineczko kochana, jakże żałowałam, że to nie sobota) i dostałam od miłej pani z wydawnictwa maleńki plakacik z zapowiedzią tej eleganckiej edycji. Uśmiecha się do mnie z niego kolorowa Geniusia. Lubię ją tak bardzo. Guścika też, od pierwszego przeczytania. Niech nikt Piechocie szyków nie miesza ;-)
    Wszystkich lubię!
    Pospacerowałam trochę po Jeżycach i ze zdumieniem zauważyłam, że kamienica Żaków pięknie odnowiona, jasno kremowa. A jeszcze w kwietniu, kiedy robiłyśmy sobie pamiątkowe zdjęcie z Justysią była w opłakanym stanie. Mimo zimna ogrzewało mnie ciepłe wspomnienie kwietniowego spotkania z Ukochaną Autorką i księgowymi.
    Pozdrawiam wszystkich gorąco!

  63. O tak! Macierzyństwo nie musi się kłócić z pracą w zawodzie. Trzeba się dobrze zorganizować, nauczyć prosić o pomoc i mieć swoją „wioskę”, czyli wsparcie. Myślę, że Dorocie żadnego z tych elementów nie brakuje.
    Co do ulubionej postaci: na trzecie imię mam Gabriela :) Na jednego bohatera męskiego nie umiem się zdecydować.

  64. Elko Orzechowa, pełnowartościowa kobieta z charakterem wszystko potrafi, pamiętaj!
    Moja Mama, na przykład, mając już jedno małe dziecko (mnie)., w roku 1946 zdawała (i to wspaniale!) egzaminy końcowe na medycynie (studia przerwała moim rodzicom wojna), w sporym brzuchu dźwigając Stasia, przyszłego wykładowcę Harvardu. Mówiła zawsze, że synek dużo się wówczas z nią uczył i dlatego okazał się taki mądry.
    I zaraz po urodzeniu synka poszła do pracy.
    No, ale miała Mama do pomocy swoich rodziców oraz siostrę. Mieszkali wszyscy razem w powojennej kwaterze, więc nie było problemu, z kim zostawić dzieci.

    Dorotka też ma teraz sporą rodzinę, w tym dwie własne babcie oraz Idę, która mi tu właśnie przebąkuje, że chyba weźmie sobie długi urlop bezpłatny, by stać się babcią pełnowartościową.

  65. Dzień dobry!
    Ach, jak to cudownie, że w serduchu tyle nieograniczonego miejsca na kochanie Bukoliady (zakochałam się w brzmieniu tego słowa!) równie mocno jak Jeżycjady.
    No, Józefie, uścisk dłoni. (Swoją drogą, jak oni wszyscy się szybko uwijają z tymi dziećmi… ) Ale z Idusią już się powstrzymywać nie będę i wzniosę entuzjastyczny okrzyk – HURA!
    Czuję teraz wyższość nad przedstawicielami najnowszego pokolenia serii. Wszakże oni wybryki swoich przodków znają tylko z opowieści, a my – naoczni świadkowie. ;)
    Miłego dnia dla wszystkich, wszystkich, Idusi i spółki także!

  66. A dzisiaj jest podobno dzień pisarza :-) Ja uwielbiam Laurę, ale Podeszwę też lubię.

  67. Ojej, Dorotka w ciąży? A co z medycyną? :( Taka ambitna dziewczyna, miałam nadzieję, że przedtem jeszcze popracuje w zawodzie.

  68. Dobieram Guścika do ulubieńców. Jak mogłam go przegapić!
    Policzyłam. Siedem ulubionych bohaterek i siedmiu bohaterów – jak by się umówili.

  69. Dzień dobry wszystkim! :) Dla mnie najulubieńszy jest Józinek. Aż dreszcze człowieka przechodzą, jak się czeka na każdą kolejną jego wypowiedź. To będzie tata-opoka, nie ma co. Już zazdroszczę jego dzieciom :)

  70. No proszę, czyli to jednak nieprawda że: blue nad green should not be seen (together) ;)
    A był blues?,”What a Wonderful World”?

  71. Oczywiście! Stosowne stroje i makijaże, balony i serpentyny, świece, obrusy i serwetki, nawet ściany mamy zielone;). Muzyka też dostosowana, pełna greensleevów, blue moonów, rapsodii in Blue i modrych Dunajów. A ogień rodzinnych dyskusji łagodził niebieski likier pomarańczowy.

  72. O, tak! Podeszwa ma też wiele dobrych cech, tylko za krótko się z nim znamy. A Józinka to tak od malutkiego i widać, jak się rozwijał, i jaki ma stały charakter. Achhh!

  73. Biedronko, zadziwia mnie, jak wiele czytelniczek lubi Laurę.
    A ciekawa jestem, czy ktoś wybrałby Podeszwę?

  74. Aaa, zielono-niebieskie ! ładnie!
    To cieszę się, Sowo, że złapałaś bakcyla.
    Najłatwiejsze uczty są oczywiście brązowe, żółte też, i pomarańczowe.
    Raz na Sylwestra zrobiliśmy czerwono-czarną, a na następnego – słynną białą.

    Ale czy pamiętałaś, Sowo, że wszyscy obecni też mają być przystrojeni w odpowiednią barwę?

  75. Padam na nos po zorganizowaniu zielono-niebieskich ostatków. Przemiła zabawa, te uczty kolorystyczne! Lubię kulinarne wyzwania. Dobranoc!

  76. Ido! Gratuluję! Sądzę, że będziesz wspaniałą, 25- (w lepszych chwilach: 16!)-letnią duchem babcią! :)

    A z moich ulubionych jeżycjadowych postaci: Laura! Oraz Gizela. Elka. Patrycja. Baltona. Nerwus. Geniusia. I Kreseczka. :)

  77. Tak, jak jeszcze raz przeczytam, że trzymała ręce podczas robienia na drutach nisko, w stylu kontynentalnym, to się wgryzę w biurko.

  78. Lecz przede wszystkim – ma dobrych czytelników!
    Mamo Isi, czytam właśnie „Silence in Court” PW – oj, dobre, dobre!
    Tak dobre, że nie żal Miss Silver. Zresztą zmęczyły mnie już nieco te jej robótki włóczkowe.

  79. Józef był zawsze moim „ideałem mężczyzny”- cichy, spokojny, opanowany, ale pełen wrażliwości i uczuć…No i potrafi wszystko naprawić! Dużo sympatii mam też dla Laury, bo nam się burzliwy okres dojrzewania zbiegł w czasie ;)

  80. Puchałko, to bardzo ciekawie postawione pytanie. Kogo w Jeżycjadzie lubię najbardziej?
    Różę, Norę, Dorotę, Milę, Pulpecję, Gizelę, babcię Gienusi, Józinka i jego tatę, Robrojka, Florka, profesora Dmuchawca, Tomcia Kowalika.

  81. Puchałko, też jestem zauroczona Józefem. Takie to dobre stworzenie. Jak ja go lubię! Cieszę się, że młodzi Pałyskowie będą mieli dzidziusia.
    Miękkie okładki najlepsze. Lżejsze, wygodniejsze, można w podróż kilka zapakować. „Jeżycjada” jest taka piękna! Tyle uczuć, emocji, wzruszeń, uśmiechów wywołuje. Zawsze. Nawet, gdy czyta się po raz … nie wiadomo który : )

  82. Bardzo mi się podoba ta seria monologów!

    Gratulacje przeogromne dla Józefa (mojej ulubionej postaci męskiej całej Jeżycjady i Bukoliady na pewno też, bom ja stała w uczuciach).

  83. Aaa!!! Pani Małgosiu, nic Pani nie wspominała, że została Pani nominowana do Astrid Lindgren Memorial Award! A ja to właśnie wyczytałam na stronie Akapitu!

  84. Proponuję podłączyć czynność nakręcania zegara pod jakąś inną, którą koniecznie trzeba wykonać raz na dobę np. rozpalanie kominka :)
    Piękny ten opis zegara. Picasso chyba powiedział, że odkąd wymyślono zegar człowiek nigdy nie jest sam. Tak, ja też uważam że zegary to żywe istoty z duszą.

  85. Dzisiejsze słówko w suahili – masika (pora deszczowa). Też było w „Pustyni i w puszczy”.
    A takoż przysłowie będące zapewne odpowiednikiem naszego „Gdzie kucharek sześć”: Mapaka mengi hayakamati panya = wiele kotów nie złapie jednej myszy. (-ma = przedrostek tworzący liczbę mnogą, paka – kot; panya – mysz, kamata – chwytać)

  86. Iduś lubi chlastać, Wójcie.
    Tak, słuszna uwaga, otwiera się mnóstwo nowych możliwości, także fabularnych. wraz z początkiem Bukoliady.
    Józinek świetnym tatą: absolutnie, absolutnie!
    Ale trzeba przyznać, że Miągwa też sobie radzi.

  87. O, a ja bym bardzo chciała zobaczyć ,,Kłamczuchę” w nowej formie graficznej…

  88. No tak, skoro dwie godziny mają wystarczyć, to raczej coś bliżej: Hampshire, czy wschodnie lub zachodnie Sussex. W „N or M” Christie Leahampton było oparte na Bournemouth w hrabstwie Dorset i też tam były wykute w skale korytarze. Co prawda całe klifowe wybrzeże Anglii jest podziurawione jak rzeszoto, bo w osławionych white cliffs of Devon była siedziba dowództwa.

  89. A więc jednak zielona farba. Wiedziałam, że będzie coś z pędzlem lub farbą. Bardzo charakterystyczne dla Idy.
    PS.1 Wolę miękkie okładki, gdyż książki zamierzam czytać, a nie tylko oglądać, a z miękkimi wygodniej.
    PS.2 Cieszę się, że nic się nie zamyka lecz wręcz otwiera, np Bukoliada otwiera nowe możliwości i jeszcze więcej skrzydlatych słów.
    PS.3 Józef będzie świetnym tatą, tak jakoś czuję.
    PS.4 Moja Fibi pigu pigu na te dobre wiadomości.

  90. Widzę, że śliczny już na załączonym obrazku! Wspaniała pamiątka, której wprawdzie Pani nie zazdroszczę, ale z powodu której cieszyłabym się, gdybym w podobnych okolicznościach dostała podobną.
    Mnie też skojarzył się z marszu bardzo pozytywnie – zanim jeszcze poznałam znaczenie biograficzne – czyli z początkiem tej strony – na której wszystko, jak zapowiedział wówczas Wójt, widać czarno na białym. I na której jest – jak zawsze, niezależnie od wersji autorskiej – dobrze i miło. Lubię tę Wyspę. :))

  91. To jest, Madziu, śliczny zegar, i wciąż chodzi (tylko trzeba go raz na dobę nakręcać, o czym zapominam).
    Wybija też godziny takim cichym głosikiem.

  92. Dzień dobry.
    Wtrącę jeszcze odpowiedź na podziękowania od Piętaszka i MeryMeg. Cieszę się, że polecanka się przydała, ale tak naprawdę zawdzięczamy ją Pani Małgosi, która KAD rekomendowała w Złotej trzynastce w jednej z szufladek na pierwszej wersji strony. :) To tak po porządku, gwoli sprawiedliwości.
    Przeogromnie podoba mi się nowa okładka „Kalamburki” – zwłaszcza, że poznaliśmy historię zegara.
    Już nawet tylko dla niej, chciałabym posiadać to bibliofilskie wydanie. Widzę, że będzie trudno, ale może łutem szczęścia, ślepym trafem lub zrządzeniem Opatrzności się uda.

  93. Ciągle mówi się tutaj, że nakład będzie niewielki. A wiadomo coś więcej? Ilu egzemplarzy możemy się w przybliżeniu spodziewać?

  94. Niecałe dwie godziny drogi (pociągiem lub automobilem) od Londynu, Mamo Isi. To wynikło parokrotnie z tekstu.

    Sowo, odebrałam Twą wiadomość ze zrozumieniem. Cóż, i tak dla wszystkich nie starczy, nakład będzie symboliczny, zupełnie nieduży. Ot, takie pamiątkowe cacko dla bibliofilów.
    No i bardzo miły gest wobec autorki, ze strony wydawnictwa.

  95. Ach. Ida i jej puszka z zieloną farbą! Gdybyż wiedziała, kiedy z impetem malowała Lisieckich, że na zawsze zostanie z nią skojarzona;)
    Zaciekawiły mnie strony, które Miss Silver z takim staraniem opisuje, a tu wszystko okazało się fikcyjne! Nie ma Ledlington, nie ma Ledstow. Ech. Tym niemniej można domniemywać, że autorka miała na myśli Kornwalię, bo w końcu to tam był ośrodek przemytu na wielką skalę, kiedy to Anglia wprowadziła zaporowe cła na francuskie dobra:jedwab, koronki i koniak.

  96. Zg-Ago, to bardzo miłe słowa. Dziękuję!
    I serdecznie pozdrawiam szanowną Mamę.

    Ateno, też mi się tak wydaje. Idusia będzie miała więcej czasu dla wnuków. Ach, ona się przy nich dopiero rozwinie!

  97. Mentalniem gotowa , ale moje dzieci jeszcze w wieku studenckim i średnioszkolnym są, no to jeszcze mam trochę czasu na przygotowania :)

  98. Idusku, alez nikt nie mial watpliwosci, ze pozostaniesz z nami ( z nimi). Kochana babciu in spe, (i tu przed oczami przelecialay mi twoje egzaltowane, pelene dramatow milosnych, nastoletnie lata) wnuki beda uwielbialy przebywac z wiecznie mloda babcia.
    Krzysztofie, dzieki za ten piekny fragment. Przypomnial mi on, piekny wieczor na lodce ( na oceanie), gdy wokol byla cisza i widac bylo gwiazdy po horyzont, (naprawde widac wtedy ze ziemia jest okragla) i bylo tak pieknie, ze bylo to slychac. (Ktos zaproponowal zebysmy cos zaspiewali i wszyscy rowno zaczeli spiewac „Cicha noc”.)

  99. Mam wszystkie tomy Jeżycjady Nie zamienię na nową wersję.Wyczytana, pożyczana, łzy na kartkach, odciski palców czytelniczek niecierpliwych. Moja Mama- bibliotekarka ( lat 80) ma ” Kwiat kalafiora” w I wydaniu i też nie zamieni. Jestem cały czas na bieżąco- p. Małgosiu: pozdrawiam serdecznie i gorąco. OBSERWATORKA- od pierwszych dni…

  100. No tak… Kwestia perspektywy… To już nie będę marudziła, cichutko najwyżej zanucę sobie jak mnie znowu tęsknica chwyci. A za Panią trzymam kciuki, by się dobrze pisało! I sprawiało radość! Jak dotąd.

  101. Chesterko, no fakt, łatwiej będzie ich ogarnąć.

    MaryMeg, jak to: daleko? Do 2020 jest STRASZNIE mało czasu!!!

    Piętaszku, rówieśniczką-ś? A to miło!
    Szykuj się więc z wolna na wnuczęta…

  102. Bardzo mi się podoba ten pomysł pozakulisowych ploteczek, zwłaszcza, że do „Chucherka” daleko, a jak sama Pani nieraz nam wytrwale tłumaczyła – nie da się o wszystkich bohaterach napisać w kolejnym tomie, kompozycja by padła.
    Jak się wszyscy zjadą na tę wieś, to będzie dopiero Borejkowszczyzna.

  103. Witaj Iduś – moja rówieśniczko! Wspaniale, że wpadłaś. Pamiętasz? To dzięki Tobie zaczęła się moja przygoda z Jeżycjadą, później dopiero pochłonęłam z wypiekami na twarzy (buraczkowymi) wszystko co MM
    stworzyła (tak, tak, bo Ona stwarza, co za umysł genialny doprawdy) wcześniej i przepadłam i jest to największa przygoda czytelnicza mojego życia. Pa Iduś, wpadaj częściej i koniecznie uściskaj Dorotkę i Józinka :)

    P.S. Przegroda nosowa powiadasz? No, no.

  104. Ach, zaczynam sobie nucić tęsknie:
    „Gdyby można zrobić czary, ponapędzač te zegary (kalendarze??) by 2020 był już”…
    I nawet melodia „rozciąga” mi się rzewnie… :)

  105. Cóż za przyjemne nowiny od Dorotki i Józefa. Serdeczne gratulacje! I dla przyszłej babci również :)

  106. Przyjrzalam się okładkom mojej Jeżycjady i ojej…! Całe pięć tomów nie ręką Pani MM namalowane! I bardzo to widać! Kiedyś człowiek był szczęśliwy, bez względu na okładkę, jak udało się kupić kolejną część, nawet za te 69 000,00zł :))
    Ale chyba rzeczywiście nadszedł czas na wymianę. Mimo wspomnień… Tym bardziej że chodzi m.in o Idusię i Gabrysię!
    PS. Iduś, uwielbiam Twoje monologi! A najbardziej te listowne, gdy nikt nie może Ci przerwać! No, chyba że Pani MM…

  107. Pół kroku w tył, jeśli jeszcze można:
    Krzysztofie – dziękuję serdecznie za ten fragment!
    Madziu – za „Kobiecą Agencję…” :)

  108. Pozwolę sobie jeszcze napomknąć, że Ida na moim wydaniu (urodzinowy prezent od Wspaniałej Koleżanki!) wypieki ma faktycznie buraczkowe. A włosy – niemal bordowe! :)

  109. No tak, dębowej skrzyni rzeczywiście nie miałabym już gdzie postawić…

    Iduś szczęśliwa, uściskaj Dorotę.

  110. Hej, hej kochana Idusiu!
    Miło usłyszeć wieści od Ciebie (a jesteś jak zwykle w dobrej formie) przekazane w sposób dziarski, zadziorny a stylowy. Gdy przeczytałam o stałym kontakcie duchowym, to się ucieszyłam i zaczęłam żywić nadzieje na pośrednictwo, ale gdy doszłam do tego, że masz się nie wtrącać, to ponownie zwątpiłam. No tak, też w zasadzie nie mogę się wtrącać, nie byłabym jednak tak uparta z natury, jak jestem (co poradzić? mogę tylko pracować nad sobą, bo – jak głosi napis na moim kubeczku: Praca nad sobą to jedyna pewna robota w życiu) gdybym nie poprosiła, żeby ulubiona autorka pani MM nie zastanowiła się nad 23 na okładce. Nawet jeśli ulubiony bohater zbiorowy – czyli rodzina B. zmienia na dobre miejsce zasiedlenia (co wzbudza mój aplauz) to przecież i tak korzeniami sięga poznańskich Jeżyc. Stąd też kolejność zostałaby zachowana i porządek by był. Ale jak będzie, to będzie (i tak mi się Chucherko spodoba). Józefowi i Dorocie gratuluję. :))) I kończę (choć przyznaję, że gdy zacznę, to skończyć mi czasem trudno). Ściskam i macham energicznie oraz zamaszyście na pożegnanie. :))

  111. Idusiu, ja nigdy bym nie przypuściła, że pozwolisz się zepchnąć w niebyt. Prawdę mówiąc, nie wątpię, że przebiłabyś się do centrum akcji, nawet gdyby MM zaczęła pisać serię horrorów, i to 18+.

  112. A ja oczywiście się pomyliłam i myślałam, że to Podeszwa mieszka niedaleko Ruinki. A za pozwolenie bardzo dziękuję.

  113. Pozwolę sobie zauważyć, że to raczej Denty by pomieszał Podeszwie szyki.

  114. Tak czy siak, zazdroszczę już tym, w których domach znajdzie się ,,ekskluzywna kolekcja jednorazowa” Jeżycjady!!! Na żywo musi to być PIĘKNE!

  115. Tak, Anette, „życia nic nie zmoże”, jak pisał Jeremi Przybora.

    Nutrio, nie lamentuj, tylko uważnie przeczytaj wpis! Nic się nie kończy.

  116. No, jasne, że się wyprowadza, Molu! I całe szczęście. Niebezpieczny typ, jeszcze by Podeszwie pomieszał szyki.
    Co do tapety: proszę bardzo.

  117. Pani Małgorzato, jest Pani… doprawdy… nieprawdopodobna!!! Wspaniałe wieści o „Bukoliadzie” i o Józinku i Dorocie!!! :)

  118. O, Idusia! Musisz wiedzieć, żeś mą ulubioną bohaterką ,,Jeżycjady”. Promieniejesz w tym eleganckim wydaniu!

    A swoją drogą, czy to oznacza, że Gusty się wyprowadza?

Możliwość komentowania jest wyłączona.