(„Beach book” – malował Charlie Mackesy)
Kochane Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy, już nam znowu minął rok szkolny! – jak to miło i ładnie z jego strony. Jest to jedna z jego najsympatyczniejszych cech: że mija.
Lada dzień się rozjedziecie. Nie zapomnijcie tylko, że wypoczywa się najlepiej nie wtedy, kiedy się nic nie robi, tylko wtedy, gdy się robi to, co się lubi!
A wiadomo, co my, mole, lubimy robić najbardziej.
Życzę Wam wspaniałych książek!
Dobrego, radosnego wypoczynku! – wołam jak co roku o tej porze, po czym ogłaszam przerwę wakacyjną i –
RADOŚNIE
ZNIKAM
W LETNIEJ PRZYRODZIE!
Pięknego lata! Do zobaczenia we wrześniu!
– Wasza
MM
Mamo Isi, tak, nowoczesna poezja jest intrygująca.
Dobrze jest też świetnie kończyć wakacje.
Ciekawe, jak tam wszystkie nasze uczenniczki ulubione: gdzie były i co przeczytały. Pewnie zajrzą tu dopiero po 1 września!
Jas, a jakże, jeż też!;)
Ale-Piemont, popatrz tylko, Włosi nauczają dziatwę o miesiąc krócej niż my, każdego roku, a wcale nie widać, by byli gorzej od nas wykształceni. Jak zwykle bowiem wszystko jest kwestią jakości.
Dzień dobry,
Miło się spotkać, dobrze, że jeż teraz.
Atena wie, co uchwycić na fotografii. Duże pole do wyobraźni.
Dziękujemy jeszcze raz za dedykację, córka była w szoku, przesyłka bardzo ją dowartościowała i przyszła w dniu urodzin! Nie ma to jak świetnie rozpoczęte wakacje!
Ojejku, jejku, ominęło mnie nieoficjalne zakończenie wakacji! Zaczyna wrzeć jak w ulu, ach, cieszę się tym : )
Jak dobrze, że Pani nie traci ducha i się nie poddaje, dołączam do wszystkich życzących regeneracji ręki DUA.
I chyba już wiem, dlaczego niecały tydzień temu byłam tak szczęśliwa, nawet ostatniego dnia, gdy zwykle dopada mnie nostalgia – Tatry aż promieniują niewidzialnymi fluidami i Waszą obecnością. I oczywiście, swym pięknem samym w sobie, a przede wszystkim – Bożą obecnością. Ech, o tym to mogłabym się rozgadywać bez końca. Kończę jednak wypowiedź, ciesząc się z sukcesów Nutki, Wannabe i pozdrawiam wszystkich serdecznie. : )
Imponujące po wielokroć, to musi być wyjątkowo zdolna Osoba.
I jeszcze na chiński sie rzuciła nasza Wannabe, proszę Dewajtis.
Japonistyka! To imponujące, Wannabe, podziwiam, zazdroszczę i chylę czoła!
Tatry odwzajemniają pozdrowienia, bardzo się cieszą (co objawia się nadchodzącą właśnie mgłą) i dziękują za pamięć. Jesieni jednakowoż brak, wszystko jest mniej lub bardziej zielone, jedynie na samej górze trawa lekko rudzieje.
Ann, śliczna ta hortensja! Trochę jak bzy, trochę jak lody.
Pani Małgosiu,
jak dobrze, że jest Pani z nami.
” Ciotka” ukaże się we właściwym czasie, trudności są zawsze, a najważniejsza jest głowa. Pewnie.
I oczy- może Pani czytać. I nogi- może Pani spacerować do woli po ogrodzie.
Tak to syndrom Pollyanny.
A ja chciałam powiedzieć, że tęskniłam za Wami wszędzie gdzie byłam i cieszę się że się odzywacie.
Wannabe, bierz się za komiksy, a szczególnie za tłumaczenia, potrzeba nam w kraju wnikliwych tłumaczy.
Casciolino, zakupiłam polską wersję Jeżynowego Grodu i powiem Ci, że ciężko wzdycham momentami, nie tylko dlatego, że znam oryginał. Żałuję, że nie zlecono tłumaczenia DUA, bo myślę, że zaintrygowało by ją płótno wytwarzane z pokrzywowych włókien i dostrzegłaby różnicę między gwizdkiem a fletem. Ja wiem, że dzieci są z reguły mniej wrażliwe na kwestie językowe (i podmianę toadflax na toad frog przyjmą bez mrugniecia okiem) i że to nie jest wybitna literatura, ale jeśli tłumaczony tekst w konfrontacji z ilustracją budzi wątpliwości, to tłumaczyć tak zwyczajnie nie wypada. Casciolino droga, wybacz, ale nie rozstanę się z oryginałem. Natomiast jeśli dalej jesteś zainteresowana zakupem angielskiej wersji, to polecam Ci internetowe księgarnie Kraina Książek albo Enbook, załatwią sprawę bardzo szybko.
Oooooo, co za niespodzianka, jaki tu ruch, po wakacyjnej stagnacji :). Witam wszystkich serdecznie i dziękuję za życzenia szybkiego powrotu do zdrowia, czego też innym chorym i kontuzjowanym z całego serca życzę. Dowiedziawszy się, że wolno mi jeździć w walkerze na rowerku stacjonarnym, poszłam jeden kroczek na przód i od dwóch tygodni napawam się wolnością, przemierzając coraz większe przestrzenie na rowerze prawdziwym :) (zrozumieją mnie ci, którzy, byli w jakikolwiek sposób unieruchomieni przez czas dłuższy). Jakże niewdzięczni jesteśmy, gdy nie dziękujemy Bogu za sprawne ręce i nogi wtedy, gdy im nic nie dolega. Postanowiłam codziennie dziękować. Teraz ciągle dziękuję za uchronienie mnie przed operacją, bo wtedy wyłączona bym była z życia na 12 tygodni, a tak już po 5 wybieram się właśnie do Mateńki Gietrzwałdzkiej z ukłonami. Współczuje wszystkim, których dotknęły ostatnie kataklizmy, naszą, środkową część kraju cudem ominęły. I jesień też tu jeszcze nie jest widoczna, cieszę się więc z podmuchów lata, bo trochę mnie ominęło w tym roku. Ściskam wszystkich radośnie, a tych, którym coś dolega, zapraszam do oglądania Dotyku Boga na youtube. Moje uzdrowienie ogłoszone było w odc. 102. Z wiarą bierzcie swoje i bądźcie wszyscy zdrowi i radośni, bo tego chce dla nas Pan. Szczęśliwa Babcia.
Dzień dobry! Nutko, fantastyczne wieści, musi być pięknie! Wannabe – czekam na tłumaczenia i komiks! A u mnie swobodnie wszystko sobie rośnie i kwitnie – róże, morze samosiejek nagietków, rudbekie, malwy, lawenda, floksy, szałwia, nasturcje, hortensje (Vanille Fraise – polecam!), margaretki, pierwsze astry… Nad tym wszystkim szaleją pszczoły. A szpaki w tym roku połakomiły się nie tylko na czereśnie i śliwki, ale pożarły nawet czerwoną porzeczkę :-) Dobrego dnia!
Casciolino, witaj! Widok Mareczka igrającego wśród zimnych fal Bałtyku bardzo mi się spodobał. Aż się uśmiechnęłam!
Wrzesień: o, tak, miły miesiąc. Chce się kupować ołówki i zeszyty.
Wannabe, a bo ostatecznie zawsze trzeba się o siebie zatroszczyć po swojemu.
Generalnie wiadomo, że im mniej leków, tym lepiej.
Lubię Twojego profesora. :) Historia z fotografowaniem kas – cudowna. Zrób o tym ów wzruszający komiks!
Uwaga, Dewajtis: nasza Wannabe to wybitna osoba. Japonistka!
Dzień dobry!
Mamo Isi, tak to już jest z ludzkim organizmem, że najprędzej szwankują te jego elementy, których się najczęściej używa. Co za szczęście, że na głowę mi się nie rzuciło!
Loving neglect – tak, to mi pozostaje w kwestii ogrodu. Póki co.
Co do manewrów wyprzedzających: jak zwykle posiałam onętek siarkowy i wszystkim polecam. Rośnie i kwitnie bujnie, kolory ma ciepłe: żółte, pomarańczowe, ogniste – śliczny i wdzięczny kwiatek.
Hortensji mam całe łany, najwięcej odmiany Limelight. Sondelani, ta od Ciebie rozrosła się i kwitnie przepięknie!
Tak się cieszę, że powoli wszyscy tu wracają! Muszę przyznać, że uwielbiam wrzesień, początek roku szkolnego (chociaż uczennicą nie jestem od dawna), może nawet wolę taki ciepły początek jesieni od wiosny?
Nasze wakacje spędziliśmy w Polsce, w domu dziadka Krzysztofa ;) Zaliczyśmy kilka kąpieli w Bałtyku, Marco również, był zachwycony. Mieliśmy też okazję nareszcie poznać Isię, z małżonkiem oraz Asią i Zosią.
U nas ciągle trwa gorące lato, co na dłuższą metę potrafi być uciążliwe, staramy się jednak cieszyć tym, co jest i nie marnować czasu na narzekanie.
Życzymy rychłego powrotu do zdrowia wszystkim kontuzjowanym!
Wannabe, ostatnie pół roku, kiedy miałam sporo wizyt u lekarzy i badań, skłoniły mnie do podobnych przemyśleń.
Wannabe, a jaki to kierunek studiów? Gratulacje!
Pani Małgosiu, w Tatrach zakochałam się w zeszłym roku, we wrześniu i od tej pory jeżdżę tam, kiedy tylko mogę. Kilka razy spotkałam na samym szlaku kozice, to wyjątkowo towarzyskie stworzenia. Stoją sobie na szlaku, przechylają z zaciekawieniem głowy, przyglądają się turystom i pozwalają sobie robić zdjęcia.
Trollu, to wszystko kwestia zaprawy, ja na początku uchetałam się okrutnie, idąc samą tylko Doliną Chochołowską ;) A potem już, z każdą kolejną wędrówką, idzie się lepiej. Wyjeżdżałam stamtąd wysmagana wiatrem, czerwona i ogorzała na twarzy jak stary góral (niestroniący od spirytusu:).
Usztywniona i posmarowana prawica! Brzmi poważnie. Męczy mnie, czego to się Starosta ciężką pracą dorobił. Ogród Starosty jest tak wypieszczony i zadbany, że mu taki loving neglect tylko dobrze zrobi;)
Wannabe, kapitalistyczny zew w opisanej formie to jest to! Nie ma się co zapierać! Do dzieła!
W kwestii dawek leków mam już bogate doświadczenie, którym się chętnie podzielę. Z zasady każdy lek zapisany Mamie podaję w dawce jak dla dziecka, bo Mama jest co prawda dorosła, ale drobniutka. No i nigdy nie brała leków, więc organizm na każdy reaguje bardzo silnie. Zawsze lepiej wziąć mniejszą dawkę, niż przedawkować.
Sowo P., zastosowałam ten sam manewr wyprzedzający i posiałam nasturcje i nagietki. A poza tym kwitną hortensje i floksy. Nie mówiąc o nawłociach;) I róże powtarzają kwitnienie. Ale ogród bardzo zarośnięty. Za to w przyszłym roku, jak już obie ręce będą wyremontowane, zabiorę się za niego!
Ściskam Starostę i wszystkich Księgowych i tak się cieszę, że już prawie wszyscy są.
No więc to bardzo ważna dla mnie historia, ponieważ żeby zdążyć na moją rozmowę rekrutacyjną Pan Profesor szedł ponoć najpierw pieszo na dworzec, a potem jeszcze stał dosyć długo w pociągu. W dodatku jak zawsze zamiast biletu zabrał ze sobą zdjęcie zamkniętych kas biletowych, żeby udowodnić konduktorowi nieprawidłowości systemu. Wszystko to rozczuliło mnie do łez.
A z sercem jest tak, że przez cały ten rok bardzo otępiał mnie Betaloc i smutno mi, że tylko z mojej inicjatywy mogę brać teraz mniejszą dawkę. Lekarze nie są źli – są naprawdę mili i wykształceni. Ale nie spotkałam jeszcze lekarza, który prawidłowość swojej wiedzy o dawkowaniu, odczytywaniu wyników itp. dopasowałby do sytuacji z życia wziętej. Myślę, że to właśnie ten brakujący element, który w końcu kieruje ludzi do znachorów.
Ręka Mamy Isi wyraźnie wróciła do formy, jak miło.
Jak kto astrów nie sieje, to i nadejścia jesieni tak bardzo nie widzi (bo kwitnącej nawłoci udaję, że nie widzę). Posiałam sobie nasturcje pnące w połowie lipca, dopiero zaczną teraz kwitnąć, więc pełnię lata mam jeszcze przed sobą.
Dobry wieczór :)
Przez wakacje każdy ruch w Księdze bardzo mnie cieszył, bo po cichutku sobie tu siedziałam cały czas. Ale teraz czuję radość, że to koniec wakacji i Starosta oraz Księgowi wracają :D Mam nadzieję, że wszystkim udało się wypocząć ;)
Wszystkim kontuzjowanym Księgowym oraz Staroście życzę szybkiego powrotu do zdrowia!
Pozdrawiam!
Trollu, Jane, witajcie – właściwie nigdzie nie odchodziłam, siedząc przez całe lato z książkami w ogrodzie. Blisko komputera byłam.
Prawica (usztywniona i posmarowana) dziękuje za życzenia i obiecuje poprawę. Ma jeszcze sporo do zrobienia!
Wannabe, moje dzielne dziecko! Jak to: magistrem, jak to: doktorantką?! Już?! Proszę o szczegóły, ależ wiedzieć muszę!
Ślubną opowieść przeczytałam, co za miła koleżanka, doprawdy.
Jak serduszko się sprawuje – pod każdym względem zresztą?
Wzruszający komiks jako odpowiedź na kapitalistyczny zew – to idea, która mnie zachwyciła.
Ty Zuchu!
Dzień dobry! W takim razie i ja kończę już swoje wakacje.
Babciu i Mamo Isi: bardzo dziękuję Wam za miłe komentarzowe odpowiedzi. Dzięki nim mogłam przeżyć ślub ulubionej koleżanki jeszcze mocniej!:)
Martwi mnie jednak natężenie kontuzji w Księdze. Wszyscy wracajcie do zdrowia!
Jeśli chodzi o mnie, to w czerwcu z przytupem zakończyłam studia, zostając pierwszym magistrem w historii zakładu, a od października zostanę również pierwszą w jego historii doktorantką! Ale do tego wszystkiego doszedł ostatnio jeszcze kapitalistyczny zew, który zaczęłam odczuwać i nie mogę go od-odczuć! Straszną mam chęć coś przetłumaczyć, wydać jakieś czasopismo albo wzruszający komiks. Na razie wykupiłam swoją pierwszą w życiu domenę .pl i od kilku dni siedzę nad portfolio. Ach! Budowanie przestrzeni internetowej na własnych zasadach wciąga! Nie mam jeszcze żadnej wizji, ale chętnie udałabym się na konsultacje do przedsiębiorców czy inkubatorów.
Trzydniowianski wykończył mnie i męża dwa lata temu, kiedy jako miastowe wymoczki ,po długiej przerwie w tatrzańskich wędrówkach ,od zdobycia tegoż postanowiliśmy rozpocząć kolejny pobyt. ;)Bez zaprawy i rozgrzewki.
Jak cudnie, pani Małgosiu, że Pani wróciła! Ściskam serdecznie, obchodzac się bardzo delikatnie ze zbolałą prawicą.
Dobry wieczór Kochana Pani Małgorzato i Kochany Ludu! Tak mi się zrobiło radośnie, że na stronie znowu ruch. Bardzo brakowało mi pogaduszek, ciekawostek, nowych lektur.
Miałam sama się wpisać i podzielić niesłychanym doznaniem, że czuję się jak Ida bowiem „ostrzygłam się”(postanowiłam odrzucić farbowanie włosów, co wymagało radykalnego cięcia). Jednak smutny czas po nawałnicach (my również borykamy się z wiatrołomami na działce w podłódzkiej Kolumnie) troszkę przyhamował mój planowany, entuzjastyczny wpis.
Przesyłam najgorętsze pozdrowienia i życzenia zdrowia (oby ta ręka już Pani nie dokuczała).
Jane
Ach, Dewajtis, to i Ty tatrzańska?:)
Jak to miło. I jeszcze Szkocję lubisz!
Pani Małgosiu, polecam, piękne są Highlands, a w nich jeziora, wrzosowiska i średniowieczne zamki (PS miałam oczywiście na myśli Roberta Burnsa, przepraszam za literówkę). Krzysztofie, a ja własnie tydzień temu wyjechałam z Witowa, przez dwa tygodnie wędrowalam sobie po Tatrach Zachodnich, głównie po pasmach wokół Doliny Chochołowskiej. Przepiękny jest Szlak Papieski na Trzydniowianski Wierch.
No dobrze, może być spirytus, ze względu na ubi vult.
Co do burzy: my tu zazwyczaj pozostajemy po niej bez prądu. Ale mam rozkoszną, giętką zakładkę do książki, z latarenką diodową (prezent od Gio), a jakby się popsuła, to mam jeszcze lampkę maciupką, którą się przypina do górnej części kartek – dar od Międzyczasa.
Ale prawdę mówiąc najprzyjmniej się czyta awaryjnie przy świecach: tak pochłaniałam „Armadale”. Co najmniej pięć świec być musi, żeby można było czytać swobodnie.
No dobrze, może nie być spirytus. Zajrzałam do słownika synonimów. Spirytus ma 72 synonimy: argument, asumpt, bodziec, czynnik, czynnik etiologiczny, doping, dusza, dźwignia, generator, impuls, lokomotywa, motor, motyw, motywacja, mózg, napęd, pobudka, podłoże, podnieta, podstawa, powód, praprzyczyna, pretekst, przesłanka, przyczyna, punkt wyjścia, siła motoryczna, siła sprawcza, sprężyna, stymulator, usprawiedliwienie, uzasadnienie, wzgląd, zachęta, czynnik mobilizujący, inspiracja, ostroga, pożywka, słowa zachęty, stymulant, zielone światło, duch, inicjatywa, natchnienie, źródło, animator, architekt, autor, inicjator, innowator, inspirator, kreator, modernizator, nowator, ojciec, pionier, pomysłodawca, prekursor, projektodawca, promotor, racjonalizator, realizator, reformator, sprawca, twórca, wnioskodawca, wynalazca, założyciel, korzenie, początek, początki, praźródło.
No przecie nie jest Starosta siłą motoryczną, wnioskodawcą, ani lokomotywą! Albo, nie daj Panie, czynnikiem etiologicznym! Po takim epitecie to się można nawet obrazić. Tak sobie myślę, że albo ta Łusiowa sprężyna zdarzeń, albo duch tchnący, kędy chce.
Krzysztofie, ode mnie też pozdrów Tatry Zachodnie, proszę. Tęsknię za nimi.
Idzie znowu front burzowy; dość solidny. Masz ci los.
Tak, najwyraźniej, dobry wieczór, Krzysztofie!
A Ty w Tatrach! Jesienią (bo to już jesień wyraźnie), kiedy to najlepiej się chodzi i kiedy są najpiękniejsze widoki! Miłego chodzenia! A pozdrów Tatry ode mnie!
Dewajtis, dzięki! A co do Szkocji: muszę tam wreszcie pojechać, do Walii też, śladami Ellis Peters!
Dobry wieczór. Wygląda na to, że Starosta ogłosił koniec wakacji. A ja, nieświadom powyższego, właśnie zjechałem do Kir. Trudno, będę po Tatrach chodzil pozasezonowo.
Nutko, znam jednego studenta St.Andrews, jest tam chyba więcej rodaków, o ile wiem.
Dzień dobry! Jak cudownie, że na stronie zaczął się ruch i że Pani Małgosia się odezwała! Pani Małgosiu, życzę, by te dolegliwości jak najszybciej odeszły precz. Nutko, jak cudownie masz! Piękna jest Szkocja, mam przyjaciół w Edynburgu, których dość często odwiedzam. To też cudowne, stare miasto, nad którym góruje majestatyczny zamek. Bardzo ciekawe jest tamtejsze The Writers’ Museum, poświęcone trzem szkockim pisarzom: Walterowi Scottowi, Robertowi Bursowi i R. S. Stevensonowi.
Tylko nie spirytus, tylko nie spirytus!
A co do movens: czekam z wpisem na odpowiedź KC Zośki, która była latem w Irlandii i, jak to ona, zrobiła wspaniałe zdjęcia – chciałabym je Wam pokazać.
Zapowiedź wpisu powitalnego dwa tygodnie wcześniej, niż mogliśmy się spodziewać! O, jak dobrze.
Ledwo Starosta, nasz kochany spiritus movens się pojawił i w salonie od razu zrobiło się gwarno i tłoczno!
Dziekuję, Nutko, a dla Podobnego przesyłam pozdrowienia!
Ann (wiad.pryw.)- ależ oczywiście, książka imponująca! Zagłębiłam się zwłaszcza w przypisy! Jesteś mistrzynią!
Dziękuję bardzo, DUA!
Jeszcze trochę tu posiedzę i na rok akademicki wracam do domu. Całe szczęście, bo już się trochę stęskniłam (Podobny został w Polsce).
Przesyłam ukłony i również życzę wszystkiego dobrego, szczególnie z ręką!
Coś cudownego!
Nutko, niech Ci tam dobrze będzie, dziecino.
Niestety nie, DUA. Laboratorium mieści się w jednym z tych nowszych budynków, w innej części miasta niż zabytkowa część kampusu. Ale za to mieszkam bezpośrednio nad morzem, a zabytkową część mijam codziennie w drodze do i z pracy.
Miasto – piękne. Uniwersytet – najstarszy w Szkocji (1413).
Ann (wiad.pryw.) – dziękuję i zdrowia życzę!
Aha, tak, znów mi zatkało skrzynkę pocztową.
Och, och, och, co za śliczne, zabytkowe miasto! A czy Twoje laboratorium też się mieści w takim kamiennym, starym zamczysku? Albo chociaż w takim pałacu, jak Wydział Medyczny?
Cieszę się, Nutko, że tak Ci dobrze!
Ach, Nutko, brawo!
Jestem zachwycona. Nie dość, że piękny obiekt badań, to jeszcze w Szkocji! Zaraz sobie w Googlu obejrzę St Andrews.
Dziękuję, DUA, bardzo dobrze. Pomalutku, jak mróweczka, krok po kroku do przodu.
Czuję się zobowiązana wypuścić maleńki disclaimer, że tak powiem (skoro już jestem w UK).
Tak się cieszyłam z tego, że dostałam się na staż do Oxfordu, ale jednocześnie obawiałam się formalności. Niestety słusznie. Nie wnikając w szczegóły – ostatecznie sprawy formalne na tyle pokrzyżowały mi szyki, że zmuszona byłam zrezygnować z pobytu w Oxfordzie. Niemniej liczę, że skoro szlaki mam już przetarte to uda mi się zrealizować ten plan w przyszłości.
Ale ostatecznie wcale nie ucierpiałam dzięki swojej nieocenionej Pani Promotor – jestem już drugi miesiąc w Szkocji, a dokładniej w urokliwym St Andrews. Całymi godzinami pracuję w laboratorium. Tym razem nad nanocząstkami złota dla plazmonicznych ogniw słonecznych.
Dzięki, moja miła Nutko!
A jak tam rozwój naukowy?
Dzień dobry DUA, dzień dobry Ludu Księgi!
Zacznę od serdecznych pozdrowień oraz ukłonów, żeby zaraz przejść do najszczerszych życzeń zdrowia dla Starosty. Wszystkiego dobrego, DUA! Wysyłam nutkowe fluidy wspierające.
Podczytywałam sobie Was co jakiś czas z telefonu, bo antywirus na laptopie nie chce mnie wpuścić pod Regał. Powalczę z nim w wolnym czasie, którego aktualnie nie mam.
Korzystając z tego, że wakacyjna przerwa na Stronie chyba się właśnie skończyła, pomyślałam, że się wpiszę. Chciałam przesłać szeroki uśmiech do Asi, której długi i piękny wpis przeczytałam z dużym wzruszeniem. Jest tu cała masa pokrewnych duszyczek, Asiu, w tym ja! Serdecznie Cię pozdrawiam!
Ukłony
Nutka
Co tam jesień, jak pisze nasza Sowa Luba, już Boże Narodzenie blisko. Hehehe…sama tak niedawno pomyślałam, Sowciu. A zaraz nasza ulubiona jesień (o ile dobrze pamiętam, Adminka uwielbia), zacznie się sezon na liście, kocyki i herbatki. I czytanie! Jak miło Was wszystkich „widzieć” po tak długiej przerwie, całych i zdrowych. Ściskam mocno!
Jeszcze mam słówko do Asi, której wielki wpis zamieściła tu jakiś czas temu, pod mą nieobecność, Administracja.
Asiu, dziękuję najserdeczniej za te dobre słowa, uskrzydliły mnie wprost! Jak to dobrze mieć takie Czytelniczki! Jest dla kogo pisać.
Cześć i czołem, Sowo luba, witaj, Kasztanowłosa!
Prawą macham, a jakże.
E, to ja już chyba nie bedę trwać w niezłomnym postanowieniu, tak dobrze tu z Wami!
Widzę, że muszę zrobić wpis powitalny.
Ann (wiad.pryw.), nie, nie złamana, ale też kłopot.
Astry, powiadasz, Ci kwitną? Przebóg! Za wcześnie, za wcześnie!
To chyba znak, Kasztanowłosa, że zima blisko.
U nas też już jesień – ptaki odleciały, liście powoli spadają, co to się dzieje w tym roku! Czy oznacza to, że zima będzie mroźna? Nawet jeśli, to będzie się można rozgrzać jesiennym słońcem z „Ciotki…”.
Życzę dużo zdrowia dla ręki i ogólnie również. Bardzo się już za Panią stęskniłam i brakowało mi Księgi, więc gdy zobaczyłam, że wpadła Pani do nas na chwilę to bardzo się ucieszyłam i chodziłam do końca dnia z bananem na twarzy.
Jeszcze raz dużo zdrowia i długiego lata. :)
Byle nie prawą!
Ściskamy serdecznie po wakacjach.
Dzięki, Piętasiu! Trzymajmy sie, nie dajmy się! Pracujmy zaś w tempie rozsądnym.
Uwaga: w ogrodzie już jesień na całego. Dziwnie wcześnie w tym roku!
Machnęłam na niego ręką.
Kochany Starosto! Nisko się kłaniam i rączki całuję (szczególnie prawą). Ale się porobiło. O nic się nie martw Starosto najmilszy, tylko dbaj o siebie. A ponieważ jestem po odświeżeniu sobie „Sprężyny”, zalecam( zgodnie z przewijającą się tam ideą, iż rosołek jest dobry na wszystko, a w szczególności na kości etc.) dużo rosołku właśnie, no i odpoczynku z miłą lekturą jak najwięcej. Pozdrawiam serdecznie !
Anette, Biedronko, moja koślawa prawica dziękuje za troskę i życzenia!
Ha! Czy ten wrzesień będzie słoneczny? – sama jestem ciekawa, wiele od tego zależy.
UA, życzę rychłego powrotu do zdrowia! Żeby prawa ręka jak najszybciej odzyskała dobrą formę!
Na „CZ” zaczekam cierpliwie, w zimowe wieczory 2018 na pewno mile się będzie czytało o słonecznym (?) wrześniu 2017. :)
Pozdrowienia od
-stęsknionej Biedronki.
Pani Małgorzato, dobrze Panią słyszeć! (a ściślej – czytać). Życzę z całego serca powrotu do zdrowia i pełni sił! PS. Właśnie czytam Dickensa „Dawida Copperfielda” ;)
Dzięki, Beatuszko, skarbie! I za kartkę z wakacji dziękuję!
Całuję rączki w rewanżu.
Co do złych wiadomości – hej, zwykle zachowuję je dla siebie.;)
Miła Ago, dzięki… zdrowie w porządku, tylko ręka nawala. :)))
To w końcu drobiazg. Inni mają gorzej. Ważne też, że głowa pracuje bez zarzutu.
Tak, oszczędzanie ręki nie sprzyjało typowo letnim rozrywkom, ale com się rozkosznie naczytała angielskich powieści, to moje! Odpoczęłam za wszystkie czasy! Właśnie skończyłam czytać cudownie grubą powieść Collinsa „Armadale” (816 stron maczkiem, wyd. Oxford University Press)- Niesłychanie ciekawa! Może mniej doskonała od „Kobiety w bieli”, jej konstrukcja ostatecznie nieco szwankuje (pewnie dlatego, że Wilkie Collins pisał ją w odcinkach, dla magazynu „Cornhill”, a miał na to tylko 2 lata!), ale cóż za akcja, co za charaktery! Wolę Collinsa od Dickensa, prawdę mówiąc. Teraz czytam jego (Collinsa)”The Law and the Lady”, znów pyszna intryga, przykuwająca! A następna w kolejności będzie biografia pióra Andrew Lycetta: „Wilkie Collins, a Life of Sensation” – prezent od boskiej Ateny, dziękuję!
Już teraz widzę, że mnóstwo tam fascynujących wiadomości – o wszystkim Wam opowiem!
Mamo Isi, nie martw się, damy radę. Dzięki za czułe zrozumienie.
I ja myślami byłam przy Staroście, kiedy nadeszły wieści o nawałnicach. Ale pomyślałam z nadzieją, że brak wiadomości, to dobra wiadomość.
Jak to dobrze, że obyło się bez większych szkód.
Całuję w prawą rękę, żeby nie bolało.
Pozdrawiam gorąco!
BS
Kochany Starosto,
bardzo mnie zmartwiła informacja o jakiś niedomaganiach zdrowotnych naszej Ulubionej Słonecznej Autorki. Gdybym wiedziała, przesyłałabym telepatycznie dobre, zdrowe fluidy, a wraz ze mną (jestem pewna) tysiące , grube tysiące Kochanych Czytelników. Aż żal mi pomyśleć, że pewnie w związku z bólem, ominęło Panią wiele letnich przyjemności (np. jazda na rowerze?). Ściskam kciuki, by wszystko było dobrze. „Ciotka…” będzie kiedy będzie, my tu sobie cierpliwie poczekamy. Tymczasem życzę dużo siły, oby omijały Was burze i wichry. Przesyłam dużo uśmiechu!
A nawałnicy takiej, jak była, nikt z nas, łącznie z najstarszymi góralami, nie był w stanie widzieć, bo ostatnia taka na naszych śmieciach była nastąpiła 120 lat temu.
Jak höhere Gewalt, to höhere Gewalt, czyli trudno, świetnie. Początek A.D.2018 też znakomity! W końcu to za marne kilka miesięcy! Boże Narodzenie samo w sobie jest radosne, a za to po nim następuje taki łysy okres, kiedy tylko się płaci rachunki za ogrzewanie. No a tym razem będzie tam królować „Ciotka”!
Martwię się tą biedną, Starościną ręką. Skoro nawet odpoczynek od klawiatury nie pomógł, to naprawdę kiepsko.
W książce Mirka szczególnie spodobał mi się matematyczny dowód, że nie istnieje nawet możliwość określenia stopnia prawdopodobieństwa, aby białko tak samo ze siebie się wzięło i stworzyło, po czym wyewoluowało w formy wyższe;)
Oddaję do końca roku, Mamo Isi! Czyli książka będzie wydrukowana w początku 2018! Pardon, niestety. Force majeure czyli höhere Gewalt.
(Nie, to nie cieśń. Gorzej.)
Ściskam czule!
Przesyłka od M. doszła, co za niespodzianka.
O dzięki, kochany Starosto, że pisnęłaś. Wiem, że to jest trochę jak w tych westernach, gdzie bliżej nieznany trup ściele się gęsto, ale główną bohaterkę udaje się uratować;) Ale tak i cóż zrobisz, że człowiek jest tak skonstruowany, że najbardziej przejmuje się tymi, którzy najbliżej serca;)
„(…)niektórzy czekają na „Ciotkę” .” To jest eufemizm wszechczasów;) Konia z rzędem, jeśli znajdzie się ktoś, kto nie czeka! Ale jak to miło czekać! „Ciotka” na Boże Narodzenie to jest to!
W grudniu „Ciotka”, w styczniu operacja drugiej ręki – świetnie się zapowiada przełom roku.
Jeżeli ta boląca ręka Starosty to też cieśń nadgarstka z całego serca zachęcam do operacji; sama nie wiem, czemu się z tym tak długo czaiłam. Teraz nie mogę się wprost doczekać, aż druga ręka tez będzie wyremontowana.
Och, i widzę, że tu niektórzy czekają na „Ciotkę” – ale niestety, z powodu awarii tej najbardziej niezbędnej kończyny musiałam przesunąć termin do końca roku. Ale to i lepiej (czas akcji: wrzesień 2017, co ja sobie narobiłam!)- z dystansu lepiej widać.
Och, Mamo Isi, na takie czułe dictum muszę pisnąć jednakowoż, choć przysięgłam rodzinie, że odwyk od komputera potrwa do 1 września. Więc krótko, bo prawa ręka nadal boli (i wcale się od odwyku nie poprawiła). Nawałnicę mieliśmy tu naprawdę straszliwą. Jeszcze nigdy takiej nie widziałam. Tak, w Gnieźnie wielkie zniszczenia, dach na Katedrze uszkodzony, klasztor karmelitanek bardzo ucierpiał. U nas obyło się bez większych szkód, jakoś osłonięci jesteśmy.
Ale to naprawdę był kataklizm , żal mi wszystkich, którzy ucierpieli, żal tych biednych harcerek i ich bliskich. Mój Boże.
Wszystkich Księgowych i Gości serdecznie ściskam i pozdrawiam, dziękuję za stałą i miłą obecność i za pamięć. Jak wiele tu wpisów, ponad sto!
Wszystkie przeczytam i niebawem odpowiem.
Przesyłam najlepsze myśli! MM
Martwię się, ze Starosta nie daje znaku życia; w końcu cała Wielkopolska bardzo ucierpiała po nawałnicy.
Kochany Starosto, chociaż piśnij, że wszystko w porządku, żebyśmy tu nie uświerkli ze zgryzoty, a potem znowu zapadnij w milczenie. Już tylko dwa tygodnie tej dzwoniącej pustki w salonie, na szczęście!
Klasztor Karmelu w Gnieznie potrzebuje pomocy, bo im dach zerwało i drzewa powyrywało. A przecież to tylko kropla w oceanie nieszczęścia, jaki wokół się rozciąga.
Konkurs pchnięcia kulą kobiet skojarzył mi się z Ciotką.
Byłem z latoroślą na Memoriale Kamili Skolimowskiej.
a mój syn zaledwie 60 kilometrów od nieszczęścia, też na obozie harcerskim. Bardzo to wszystko przeżywają. Pozdrowienia dla wszystkich, Mamo Isi i Babciu życzę dużo zdrowia.
Moja przyjaciółka po tej nawałnicy wieszczy przesilenie lata…
Na szczęście jesień jest miła. I Boże Narodzenie już blisko!
Mmao Isi, moze ptaki przestraszyly sie tych zmian burzowych..?
Chesterko, nie moge przestac myslec o tych harcerkach i calym tym dramacie wszystkich uczestnikow. Biedne dzieciaki, jaki ciezar dla instruktorow, tragedia dla rodzicow..
Moze dlatego, ze sama przezylam pare obozow, latwo jest mi sobie to wszystko wyobrazic.
Ze wzruszeniem sluchalam relacji mieszkancow pobliskiej miejscowosci, ktorzy zostawiwszy swoje zniszczone nawalnica domy, w kilkunastu mezczyzn, zaopatrzeni w pily, koce, wyruszyli pieszo przez ten powalony las, zeby udzielac dzieciom pomocy.
Wczoraj dzieci widziały pierwszy klucz odlatujących ptaków. Ja się tak nie bawię. Jak nie nawałnica, to niespodziewany koniec lata. Co za dużo, to niezdrowo.
Oj – przepraszam: ten anonim to byłam ja… Pozdrawiam wszystkich!
Kochani! Jak prztrwaliście wczorajsza nawałnicę? U nas w domku nad jeziorem złamało dwa przepiękne wielkie świerki, których gałęzie sięgały niemal ścian. Dom stoi nienaruszony! Żal tego piękna za oknem, które dawało tyle radości. Ale mieliśmy dużo szczęścia. Szkoda dwóch harcerek, które zginęły i ich rodziców.
Pani Małgosiu, mam nadzieję, że obyło się u pani bez większych szkód. My jakoś przeżyliśmy tę straszną burzę, ale Września wygląda jak pobojowisko.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na jesienny powrót, Pani Małgorzato. I rzecz jasna na Ciotkę, ale bardziej na Panią. Pozdrawiam i życzę wszystkim pięknej reszty lata!
Achh, i mnie coś ta Ida krąży po głowie! No, ale oczekiwanie jest miłe, przebieram nogami na ten moment, gdy będę trzymała w ręku wyczekiwaną książkę. Tymczasem jutro potowarzyszy mi Bella, Robrojek i inni.
Ja również wpadam z pozdrowieniami! :) I również tęsknię za p. Małgorzatą. I za „wielogłosem” Księgowych :)
Droga pani Małgorzato !!! Wakacje i lato są miłe,piękne. Letnia laba każdemu się należy.Ale nic nie trwa wiecznie. Też już nie mogę się doczekać na „Ciotkę Zgryzotkę” i wydaje mi się,że wcieli się w nią Ida. Nie wiem, może się mylę…
Pozdrawiam jeszcze pięknego sierpniowego dnia i miłej końcówki wakacji wszystkim życzę!!! :-) :-) :-)
Kochani, Najmilsi Księgowi i Ty, Ulubiona Autorko!
Tęsknię już mocno za Waszymi inspirującymi komentarzami, za Waszą codzienną obecnością. Jak to dobrze, że wszystko ma swój koniec, nawet wakacje. Cni mi się już za jarzębiną czerwoną, astrami i żółtymi liśćmi. No i oczywiście nie mogę doczekać się „Ciotki..”. Pozdrawiam Was serdecznie, myślami jestem cały czas z Wami. Ba! Jestem nawet pod drzewem z Panią Małgosią, ale nie śmiem zaglądać przez ramię, co tam Ona dla nas pisze…Tak, to czekanie jest najfajniejsze! Uściski dla wszystkich, do zobaczenia wkrótce!
Ach, ja też zaglądam tu tęsknie co jakiś czas! Bywały lata, że Nasza Ukochana Autorka szepnęła choć słówko, a tym razem – milczy. Cieszy mnie, że choć Księgowi zdradzają co nieco, gdzie bywają, co robią (MamoIsi – zdrówka!)
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, życząc chwil wytchnienia, robiąc to, co najbardziej się lubi! : )
I tekstem „Wołosatek” się podpisuję:
…A mnie jest dobrze tu, a mnie jest dobrze tu,
gdzie zapach ziół i lasów chłodny dotyk.
A mnie jest dobrze tu, a mnie jest dobrze tu,
na bieszczadzkich bezdrożach i szlakach…
choć pozdrawiam już z miasta. Bywajcie!
Pani Małgorzato kochana!
Wpadam z pozdrowieniem. Lato już za półmetkiem, zywie gorącą nadzieje, ze wkrótce tu Pani zajrzy:)
Tęsknię okrutnie!!!
Wannabbi, nie dość że przemiła chwila, ale jakie perspektywy w związku z bukietem! O ile dobrze pamiętam odpowiedni przesąd, w przeciągu roku to Ty będziesz rzucała bukietem!
Babciu, z tym ścięgnem Achillesa to rzeczywiście cud!
Dziękuję wszystkim za życzenia zdrowia; robię, co mogę, aby im sprostać. Zawsze wzajemne!
Pani Małgorzato, nie mogę się doczekać „Ciotki Zgryzotki”. Czytam „Jeżycjadę” już od 4 klasy podstawówki!
Życzę miłej reszty wakacji!
Wannabe, uroczy ten wpis, szczególnie o prawdziwej przyjaźni. Bo czyż życzenie drugiemu szczęścia w chwili swojego szczęścia (kiedy raczej zapomina się o innych), to nie dowód właśnie na to szlachetne uczucie?
Mamo Isi zdrowiej szybko. Ja muszę się pochwalić zerwaniem ścięgna Achillesa przed trzema tygodniami. Nie wdając się w szczegóły, uprawiałam dość kontuzjogenny sport :). Chodzę teraz w buciku, tzw walkerze, ale nie to jest istotne. Istotne jest, że cudem jest uniknięcie przeze mnie operacji i gipsu, na które nie zgodziłam się pod wpływem oglądania jednego z odcinków Dotyku Boga na youtube. Uwierzyłam w cud uzdrowienia i dostałam to, w co uwierzyłam. Ścięgno się zrosło. Skoro wpisujemy tu wspaniałe zdarzenia, to niewdzięcznością by było nie podzielić się z Wami cudownym uzdrowieniem. To może być też udziałem każdego z Was, bo jak się ostatnio dowiedziałam, Bóg jest po naszej stronie :).
.
Kochani,
Miałam wpisać się dopiero kiedy DUA będzie, ale co za przemiły dziś dzień! Dostałam dziś pod kościołem bukiet od Panny Młodej. Powiedziała, ze wybiera mnie i nie będzie nikomu już rzucać 8D Panną Młodą była moja koleżanka z liceum, która przez przypadek (albo z premedytacją) jest aniołem. To najbardziej podziwiana przeze mnie osoba — prawdziwa panienka o ciepłym głosie i nienagannych manierach! Płakałam z piękna tego momentu. W jej wydaniu to nie musiał być ślub, to mogła być proza życia owiana jej urokiem!
Mamo Isi zdrówka!
Zuzanno Melanio czy kosztowałaś tego ciasta? Zerknęłam na przepis: Arbuz, miód, cukier czy to aby nie za słodkie? Już czytawszy mam wyrzuty na sumieniu. Hehe.
Chyba coś pochachmęciłaś rzeczywiście. Ale damy radę.
Ach, Piętaszku, nie ma to jak małosolne ogóreczki domowe! Gratulacje! I dziękuję za życzenia zdrowia:) Zawsze wzajemne!
Krzysztofie, usiłuję mailowo umówić się na oglądanie Twoich zdobyczy fotograficznych, ale chyba coś pochachmęciłam z adresem. Samo życie.
Alku, dziękuję za polecenie „Man of War” Honsingera, świetna lektura na wakacje. Chyba muszę teraz sięgnąć po pierwowzór, czyli książki Forestera.
a propos lata, upałów itd itd; ciekawa jestem czy słyszeliście o greckim cieście Karpouzopita – jest to ciasto z arbuzem, oliwą z oliwek i sezamem. Podobno znano je już w antyku…
Ośmielam się stwierdzić Mamo Isi, że teraz ze zdrówkiem, to już może być tylko lepiej. Szybkiego powrotu do formy życzę i wznoszę toast na Twoją cześć własnoręcznie ukiszonym ogórkiem !( Który o dziwo się udał ;).
Brawo dla Asi za mądrą wypowiedź.
Wielkie dzięki, ale to trochę potrwa.
„(…)i w tym się streszcza prawda złowieszcza
że czas nie zając, nie królik, nie nutria(…)”
Tym niemniej teraz już górki;)
Mamo Isi, Kolega Kierownik jak żywy.
Życzymy pomyślnego gojenia!
Ile to człowiek ma radości w sezonie ogórkowym! Właśnie wysłuchałam dziennika TV, a tamże spikerka zadała zasadniczym tonem pytanie: -I komu zależy na utrzymaniu dawnego statusu quo?
I teraz sobie chodzę i kwokcę, a co zakwokcę, to się uśmieję.
Ręka zoperowana i pierwsza noc przespana bez bólu! Hip, hip, hurra!
Pani Małgosiu, udanego wypoczynku! Niech Pani do nas wróci pełna energii do działania :) Mnie udało się obronić pracę magisterską, więc i ja w końcu udaję się na krótki spoczynek. Wszystkim życzę wspaniałych wakacji!
Myślę, że z oczytania, umiłowania kultury i wrażliwości na ten pièkny przecież świat i jego mieszkańcòw należy być ukontentowanym.
Brawo Asiu za wypowiedź.
Ślę Wszystkim, ktòrzy zaglàdajà wakacyjny uśmiech!
Obrazy Akiane Kramarik są równie fascynujące, jak jej biografia. Polecam-Babcia :)
Asiu, co za wspanialy, szczery komentarz! Wlasnie swietnie ubralas w slowa swoje uczucia a przy okazji i moje. Ja z kolei kiedy mi bylo ciezko kiedys na poczatku studiow w obcym kraju zaczytywalam sie w Kwiecie Kalafiora. Cieplo bilo od zmeczonej Gabrysi ktora miala wszystkich na glowie i wieczorami siadala przy piecu i pisala listy do Mamy…ja tez sie czulam samotnie ale jej stanowczosc i zdrowy rozsadek jakos mnie uspokajaly i dodawaly otuchy. To bylo wspaniale. Borejkowie pomagali stawic czola bardzo trudnej codziennosci. Nigdy tego nie zapomne. Kochana Pani Malgosia.
Casciolino! Obrazy robią wrażenie! :) szczególnie te ze słońcem- nawet zaglądające zza chmur sprawia, że od razu czuję jak mnie opala! (mimo deszczu za oknem)
Ze swej strony polecam Artystów Malujących Ustami i Nogami, talenty NIEZWYKŁE!
Pozdrawiam Lud Księgi :)
Właśnie odkryłam inne źródło pięknych, wakacyjnych widoków, polecam je szczególnie tym, którzy nigdzie nie wyjeżdżają: to obrazy amerykańskiego malarza, Joseph’a McGurl’a. Na przykład Light, Sea, Earth and Sky.
Kropko, odpowiadam w zastępstwie Pani Małgorzaty, która przebywa na wakacjach – strona została zmieniona i teraz komentarze pod wpisami pełnią niejako formę Księgi Gości.
Dzień dobry, a właściwie dobry wieczór! Nie wiem od czego zacząć, już od dawna przymierzałam się do tego, aby coś napisać do pani, myślę, że dzisiejszy wieczór, świeżo po powtórnym przeczytaniu „Feblika” będzie dobrą okazją. Jestem pani wierną i zagorzałą fanką odkąd w 4 klasie podstawówki natknęłam się na którąś z pani pierwszych powieści z cyklu „Jeżycjada” „Kwiat kalafiora” albo „Kłamczucha”, dziś już dokładnie nie pamiętam. W każdym razie od tamtego czasu kompletnie „wsiąknęłam” w życie Borejków i pokochałam ich tak mocno, jak można pokochać bohaterów książkowych. Minęło od tamtej pory już kilka lat, parę tygodni temu ukończyłam gimnazjum. Wakacje rozpoczęłam tradycyjnie od powtórki wybranych tomów „Jeżycjady”, tych rozgrywających się w lecie. Aaaah nikt tak nie potrafi oddawać klimatu lata, jak pani, przysięgam! Przyłapałam się na tym, że od wspomnianej 4 klasy podstawówki nie potrafię spędzać bez Borejków wakacji, ferii, świąt, stali się nieodłącznym elementem mojego wolnego czasu. Tak bardzo się z nimi zżyłam, są jak starzy, dobrzy znajomi, czuję się z nimi dobrze i bezpiecznie, a im starsza jestem, tym bardziej się wzruszam, czytając o nich, moje serce przepełnia błogość i ciepło. Niemal czuję, jak jestem obok nich, w tej kochanej kuchni przy stole, w domu tak radosnym i wypełnionym miłością, otwartym na ludzi, albo w tym dużym sielskim domu u Florka i Patrycji, w którym niemalże mieszkałam przez ostatnie dni zaczytana we „Wnuczce do orzechów” i „Febliku”. Odchodząc od głównego toru mojej wypowiedzi, chcę wspomnieć, że właśnie te dwie ostatnie części, naprawdę mocno chwyciły mnie za serducho. Nie wiem, jak to pani robi, ale napisała pani dwudziestą pierwszą część sagi i udaje się to pani tak znakomicie jak na początku, a może nawet lepiej! Niesamowicie pokochałam postać Józefa „Józinka” i to jak go pani wykreowała w ostatnich częściach! Jestem wręcz zakochana i to ja chciałabym być Dorotką! Gdzie go mogę znaleźć, gdzie są tacy chłopcy? ;) Wiem, że jest dużo chaosu w mojej wypowiedzi i wykrzyknień, ale jak nie popaść w zachwyt, zwłaszcza świeżo po skończeniu czytania? Nie mogę znaleźć słów, żeby opisać jak droga i bliska jest mi „Jeżycjada” jak pokochałam tę rodzinę, tę ich miłość do książek, to jak wysoką kulturę prezentują, zwłaszcza młodzież, to w jaki sposób jest przedstawiona( ta młodzież, oczywiście :)), jako wrażliwa, myśląca, twórcza, posiadająca pasje, kochająca i pragnąca, aby ktoś ich pokochał, tacy przecież jesteśmy, przynajmniej tak myślę. Borejkowie sprawiają, że chcę być lepsza. Pokazują mi, że nie muszę się wstydzić tego co dobre, kultury, oczytania, wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka, bezinteresownej pomocy i uczciwości, ludzkiej życzliwości. Pokazują, że właśnie to jest naturalne, to ludzie, którzy tak postępują, nie powinni, NIE MOGĄ się tego wstydzić, powinniśmy do tego dążyć, a nie staczać się na dno, a jak pani podkreśliła w jednej z rozmów Borejków w „Febliku” dziś właśnie dzieje się na odwrót i społeczeństwo woli dopasowywać się do tych gorszych wzorców. Oh, jak bardzo kocham tych dobrych, tak bardzo kochających siebie nawzajem ludzi, niesamowite jest to jak z tych książek bije miłość i ciepło, nigdy się z tym nie spotkałam, a pochłonęłam już mnóstwo powieści dla młodzieży. Mnóstwooo. Chyba właśnie ten klimat, ta swojskość i to jak człowiek zżywa się z Borejkami sprawia, że jak się zacznie czytać, to wpadnie się po uszy, raz na dobre. Naprawdę, to wyjdzie każdemu na dobre. To są odpowiednie książki, to książki które przeprowadzają mnie przez niełatwy czas dorastania, zawsze mogę wskoczyć pod skrzydła Babi albo Gabrysi, które są cudowne, spajają tę rodzinę, są takimi strażniczkami ogniska domowego. Moje życie byłoby o tyle uboższe, gdybym nie przeczytała tych książek. Najlepsza seria dla młodzieży( chociaż wydaje mi się, że nie tylko, to tak życiowe powieści, praktycznie dla każdego) z jaką się do tej pory się spotkałam. Dziękuję pani, za to, że pani jest, będzie mi bardzo miło, jeśli pani odpowie. Żałuję tylko troszkę, że tak długo zwlekałam z wejściem na pani stronę, tyle to inteligentnych, pozytywnych osób, coraz trudniej znaleźć takie w internecie. Czuję, że to dobra społeczność i pozostanę na dłużej :) Baaardzo czekam na „Ciotkę zgryzotkę”, oj tak jestem ciekawa co się dalej będzie działo z Józinkiem i Dorotką i z Ignasiem i Agnieszką, niesamowicie ciekawa! Niech Bóg da pani zdrowie, żeby mogła pani pisać dla nas jak najdłużej. Pozdrawiam bardzo gorąco panią i wszystkich, którym się będzie chciało przeczytać ten komentarz. Może się trafi pokrewna duszyczka, która ma podobne odczucia do moich? Oczywiście i tak nie udało mi się ubrać w słowa tego, co czuję, nie jestem w tym dobra, w mojej głowie zawsze to brzmi lepiej. Już naprawdę kończę i niesamowicie dziękuję <3 Wierna czytelniczka Asia.
Jadłam dzisiaj lody z róży! Ciekawe, jak je robią? Były też tam inne smaki i były to najlepsze lody na świecie. Obawiam się, że teraz bardziej będę tęsknić za lodami niż za morzem.
Kropko, teraz jest przerwa wakacyjna.
Mój Tato powoli wciąga się w Jeżycjadę! Mama czyta na głos „Idę…”, a my leżymy na plaży i słuchamy. Tato twierdzi, że za bardzo utożsamiam się z Idą i śmieje się, że zabroni mi to czytać. Ale ja po prostu jestem podobna do Idy i z charakteru, i z koloru włosów, choć wcale nie próbuję się do niej upodobnić. Tato wręcz kwiczał ze śmiechu, gdy Ida wspominała, że mdli ją od zapachu szpitala – to zupełnie tak samo jak mnie.
I to nie jest pod wpływem tej książki. Rodzice mówią, żebym jeszcze pomyślała o medycynie w przyszłości. Nawet mój brat się śmiał i chociaż nigdy do Jeżycjady go nie ciągnęło, to teraz mu się podoba.
Już znikam i nie przeszkadzam. Miłego dnia. :)
Dajmy sobie i p.Małgorzacie odpocząć.Potrzebne to nam wszystkim.
Halo, pani Małgorzato! Kilka dobrych lat temu kochałam odwiedzać tą stronę i zagłębiać się w Księdze Gości. Pamiętam cudowne wieczorne zabawy o bodajże 19.. Musieliśmy zgadywać cytaty z książek.. Było przednie.. :) chciałam wrócić do świetnej zabawy, a tu.. Nie ma Księgi! Co się stało? Czekam na odpowiedź i pozdrawiam :)
Niestety to jest właśnie to co mam. Pominiętych jest wiele wątków i wydarzenia pojawiają się jak królik z kapelusza.
Posiadam wydanie dwutomowe, chyba kompletne (Iskry 1969), pierwszy tom w tłumaczeniu p. Marii Traczewskiej, drugi p. Hanny Szumańskiej-Grossowej.
Pomocy! Czytam Wicehrabiego de Bragelonne w tłumaczeniu p. Marii Traczewskiej. Nie wiem dlaczego p. Maria uznała za zbędną bardzo dużą część tej książki. Czy znacie inne tłumaczenia z zachowaniem pełnej treści książki? Z góry bardzo dziękuję!
A jako pierwszą wakacyjną lekturę zaserwowalam sobie ” Czarną Polewke” :)
Witajcie po dłuższej przerwie!
Piękne te wakacyjne zdjęcia, a obraz jeszcze bardziej sugestywny.
Przesyłam Wam i ja życzenia udanych wakacji; ładujcie akumulatury robiąc to, co lubicie i nie robi innym krzywdy (!)
Pozdrawiam z Niecki Nidzianskiej, gdzie odpoczywamy od rzymskich upałów!
Na głównej stronie angielskiej wersji Wikipedii w dziale „Did you know…” znalazła się dziś informacja, że „Compendium ferculorum” (tu odnośnik do artykułu), najstarsza polska książka kucharska, zainspirowała opis tradycyjnej uczty w polskiej epopei narodowej (tu odnośnik do artykułu o Panu Tadeuszu oraz zdjęcie grafiki Kazimierza Mrówczyńskiego „Soplicowo: Arcyserwis”).
Obecnie można tę notatkę zobaczyć po kliknięciu na stronie głównej w odnośnik „Recent additions” pod datą 12:00, 12 July 2017 (UTC).
Wszystkim życzymy miłych i owocnych wakacji, które nie tracą na uroku, kiedy się kończą, bo potem następuje nasz ulubiony ciąg dalszy in spe.
Sowo, gratuluję opanowania. To rzeczywiście prawdziwa okazja. Ja tam dość impulsywna jestem.
Pozdrowienia z Pobierowa Mili Księgowi! Pięknie jest.
Tak, księżyc piękny, Sowo. A teraz właśnie wyczytałam, że za 40 dni, 21 sierpnia będziemy mieć tu w Ameryce Północnej zaćmienie słońca. Czy w Europie też?
To nie była dobra cena, Blanko. Znalazłam niedawno w antykwariacie, za jedną trzecią tej sumy egzemplarz w bardzo dobrym stanie. Grunt to nie dać się ponieść emocjom, trzeba cierpliwie czekać na okazję.
Piękny księżyc mamy ostatnio, prawda? Morelowy.
Sowo, a jak Twoje polowania na Słoneczne wino? Widziałam ostatnio na allegro w dobrej cenie,ale już ktoś upolował.
Akurat Wrocław ma zarówno ogród zoologiczny, jak i park wodny, jakich próżno szukać w Warszawie.
Starówka też jest większa. I mosty. I muzeum Pana Tadeusza.
I krasnale. Mają zresztą ciekawą genezę.
dziękuję Sowo za trop. Babciu, ubrałaś w słowa to, co ja odczuwam bardzo często zaglądając tutaj. Jednak istnieją ludzie, którzy znają Józefa. Przemiłych wakacji Starosto i Ludu Księgi. Zatrzymujmy pod powiekami i w pamięci wszystkie obrazy, chwile i ludzi których spotykamy.
Nie wiem, co jest większą radością dla bibliofila: odkryć tytuł zapomnianej, a ukochanej książki dzieciństwa, znaleźć w antykwariacie za grosze dawno poszukiwaną pozycję, czy dowiedzieć się o wznowieniu pożądanego białego kruka. Mnie udało się właśnie dokonać tych trzech rzeczy jednego dnia, więc radość ma nie zna granic. Podzielę się z Wami radością ostatnią, bo może wieść kogoś też bardzo ucieszy. Kochani miłośnicy ptaków, Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu wznowił niedawno „Ptaki ziem polskich” profesora Sokołowskiego!!! Jest to reprint pierwszego wydania z 1936 roku, a więc obejmuje tylko pierwszy tom całości (drugi został wydany dopiero w latach pięćdziesiątych), ale dla miejskich ornitologów dobre i tyle, bo traktuje o ptakach śpiewających. Ależ się cieszę!
KokoszaNel: :)
Tak, KokoszaNel, Góry Sowie przeszedłem w zeszłym tygodniu, jagód za wiele nie było.
Ślęża, choć niewysoka, to jednak ma kilka całkiem fajnych szlaków, a wysokością względną nie ustępuje Górom Sowim czy Kamiennym. Ja zresztą nie chodzę sportowo, jeno krajoznawczo. Wrocław może kiedyś poznam bliżej, na razie, póki zdrowie pozwala, góry wygrywają z jakimkolwiek miastem.
KrzysztOfie skoro tak, to czy Wielka Sowa też jest w planach?
Wejście na Wielką Sowę polecam zwłaszcza w sezonie jagodowym, mniam. I pozdrawiam naszą Wielką Sowę.
A to miło! Arboretum jest rajskim miejscem. Ślęża to bardziej górka niż góra, ale położona w przepięknej okolicy i blisko miasta (też warto je zwiedzić, choć płaskie).
Sowo, zasadniczo to chodzę po górach, arboretum było przy okazji, oczywiście pod Twoim wpływem ☺
Kochani,
a ja czytam sobie „Feblika” i myślę ciepło o naszej MM..
czuję, że te chłodne (jak dotąd) wakacje, upłyną mi pod znakiem smacznej Jeżycjady, a może i po „Krystynę..” sięgnę..
U nas wieje, chmurzy się, siąpi, pada i nic nie zapowiada, że będzie inaczej. Ale nic to.
Pozdrawiam wszystkich ciepło i życzę miłego spożywania płodów Matki-Ziemi. Sama spożywam nieustannie, bo od tego też są wakacje.
Sowo, czereśnię przyuważyłem jedną, całą obsypaną owocami, chyba nikt ich nie zrywa. Spędziłem w arboretum tylko cztery godziny, pewnie nawet połowy nie widziałem. Należałoby zamieszkać w pobliżu i codziennie zachodzić na kilka godzin, wystarczyłoby na tydzień. Drzewami byłem zauroczony, czułem się jak w lesie entów.
A dzisiaj pozdrowienia ślę ze Ślęży ☺
Wilku Morski, a co Cię przygnało w tak odległe strony? Będziesz jeszcze zwiedzał coś w okolicy?
Ta strona przypomina mi dom, w którym jest bardzo dużo drzwi wejściowych. Główne, ogrodowe, kuchenne. Są też okna, przez ktore można zajrzeć, a nawet zamienić z kimś zdanie. Wiele osób przychodzi do tego domu i zostawia jakiś miły ślad: kwiaty, ciasto, muzykę. Niektórzy tylko nieśmiało zaglądają, powoli wchłaniając ciepłą atmosferę salonu lub kuchni. Niektórzy goście się znają, niektórzy, tak jak ja, znaleźli się tu przypadkiem i zostali bardzo miło przyjęci. Niektóre zdania rozmawiających pozostają bez odpowiedzi, co nie znaczy, że nie pozostają w myślach. Lubię ten dom i jego gości. Oczywiście nie byłoby go bez Gospodarzy, którzy dbają o jego atmosferę. Oby chciało się im prowadzić ten otwarty dom jak najdłużej.
Miło jest dostawać życzenia, więc wszystkim jubilatom i solenizantom, tym co się ujawnili i tym, co po cichutku świętują, życzę samych dobrych chwil i serc pełnych radości z każdego, dobrze przeżytego dnia.
Torty marcepanowy i cytrynowy są jakby na dwóch końcach linii słodkości. To nie może być przypadek Zgredziu :).
O, Krzysztofie! Mieliśmy tam zajrzeć tydzień temu, na Święto Czereśni. Są jeszcze owoce na drzewach, czy już wszystkie wyjedzone?
Pozdrowienia dla Ludu z arboretum w Wojsławicach. Ślicznie tu jest.
Ho ho, tak tak….
Na De Havilland Mosquito latał Exupéry.
Dzień dobry!
Przyszłam tutaj z ciekawostką.
Film „Przeminęło z wiatrem” widział chyba niemal każdy. Nie chcę tu dyskutować o różnicach pomiędzy książką, a filmem, ani o wyższości książki nad nim.
Chcę tylko powiedzieć, że Olivia de Havilland, ostatnia żyjąca gwiazda z „Przeminęło z wiatrem” kończy dziś 101 lat :)
Miłego dnia wszystkim życzę.
Dzień dobry! Chciałam tylko powiedzieć, że konferencja w Toruniu udana, a Almy Pyziak nie spotkałam, więc albo wyjechała na wakacje, albo rzeczywiście postanowiła przejść na emeryturę. Miasto piękne, wydział zachwycający, ale teraz z wielką radością wrócę do domu – u siebie jednak najlepiej. Pięknych wakacji, Księgowi ze Starostą na czele!
Ciekawe.
Zarówno na imieninach Halinki w Małomównym (sobota, 1 lipca, jak jutro), jak i w pierwszym rozdziale Kalamburki występuje ta sama para smaków tortów: cytrynowy i marcepanowy.
Podobny sens ma powiedzenie, które często sobie powtarzam: „Nie ma złej pogody, jest tylko nieodpowiednie ubranie”. Metaforycznie rozumiem to tak, że nieodpowiednie ubranie to nieodpowiednie nastawienie/podejście do danej sytuacji. A to prowadzi nas prosto do Pollyanny, która w każdej najgorszej nawet sytuacji szukała czegoś dobrego. Jak to wszystko jest połączone … :)
Molu Ksiązkowy, bardzo ładna ta maksyma, której autor to Elias Canetti. Ale Elias Canetti to ON, nie ONA. Jego dewizę jednak przyjmuję jako swoją i życzę sobie, by wszyscy się do niej stosowali. Byłoby miło.
Miłych wakacji dla Ludu Księgi!
Á propos ostatniego akapitu twojego przemyślenia, Dobromiła, gdzieś przeczytałam, że ,,w życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, lecz, by nauczyć się tańczyć w deszczu”.
Naleśniki były pyszne, Patrycju! Wszystkiego najlepszego!
anette –
nigdy nie przypuszczałam, że mogłoby mnie spotkać to, co mnie spotkało. Podobno nie można docenić radości, jeśli nie przeżyło się smutku. Potrafiłam cieszyć się małymi rzeczami. Teraz jednak radość jest dużo bardziej głębsza, bo przeżywam ją ze świadomością, że udało mi się wygrać moje obecne życie.
Nie wiem, czy tak, jak w 1988 roku, Kozio dalej lubi Depeche Mode, ale ja z tego nie wyrosłam i ta muzyka ciągle na nowo sprawia, że się uśmiecham. :-)
Dziękuję za życzenia i odwzajemniam je. Nawet w deszczu można być szczęśliwym, ale życzę dużo słońca w sercu i na niebie. Wszystkiego Dobrego! :-)
Dobromiło, miło czytać takie słowa jak Twoje – o nowej, satysfakcjonującej pracy, koncertach, które uskrzydlają :) Choć się nie znamy, ucieszyłam się, że u Ciebie po smutnych latach nastała radość :) Pozdrawiam i wspaniałgo lata życzę :)
Dzień dobry,
dziękuję za książkę, dotarła akurat w dzień moich urodzin! Robi Pani bardzo ładne okładki do książek.
Dzień dobry, kochani!
Wpadłam tylko, żeby rozdać każdemu z Was wirtualne gofry ze słodką, chłodną bitą śmietaną i kwaskowatymi truskawkami. W dniu urodzin!
Wspaniałych wakacji!
Jestem szczęśliwa.
Po ostatnich trzech, bardzo ciężkich i smutnych dla mnie latach, dostałam pracę, dzięki której mogę spełniać swoje marzenia. W maju byłam na koncercie Depeche Mode w Pradze, w piątek wróciłam z ich koncertu w Berlinie, a za miesiąc jadę do Warszawy. Dzisiaj zapisałam się na wymarzony kurs żeglarski. A co mi tam, raz się żyje! :-)
W Berlinie, w połowie koncertu, rozszalała się burza z piorunami. Byłam cała mokra, ale wróciłam tak bardzo wyciszona i nadzwyczajnie szczęśliwa…
Życzę Wszystkim łapania tych małych, szczęśliwych momentów i składania ich w jeden duży worek, z napisem: W – A – K – A – C – J – E !!! :-)
Molu, w tym roku 5,73.
Ozdobniczko, czyli ty teraz idziesz do siódmej klasy? Jesteś tylko rok młodsza ode mnie. Fajnie:-) . Jaką w tym roku miałaś średnią?
Molu, Nutrio, brawo! Mi akurat w tym roku średnia spadła o 20 setnych w stosunku do czwartej i piątej klasy. A pozostałym uczniom się podniosła, niektórzy z 5,20 podskoczyli do 5,60. A można by sądzić, że w szóstej klasie jest trudniej :-).
Bardzo chcę, aby mój wakacyjny odpoczynek był radosny i dołożę wszelkich starań do tego aby tak było. Jednakże, mój miły odpoczynek będzie miał jedną gorzką nutkę, a będzie nią oczekiwanie na nową część :(
Również pozdrawiam i życzę dobrych książek, i tym samym wspaniałych wakacji ;)
W dzień urodzin do córki doszedł ciekawy list z prezentem. Dziecko było zszokowane, że dostała książkę z prawdziwym autografem pisarki!!! Cóż tam, że jej przyjaciółka dostała ok. 10 książek-nagród, bo wygrała w wielu konkursach, córka za to dostała jedną, ale taką jaką bardzo chciała!. Powiedziała, że pamiętała jak czytałam jej „Kłamczuchę” i opisała okładkę. Zdziwiłam się, bo czytaliśmy jej przed spaniem jak miała ok. 2-3 lat, by miała dobre sny.
Serdecznie dziękujemy!
Kochana Pani Małgosiu! Ludu Księgi!
Wreszcie mogę tu posiedzieć dłużej, bo skończyło się szaleństwo ostatniego czasu. Świadectwa rozdane, nagrody wręczone, a nawet „Literackie spotkanie z Borejkami” odbyte:))
Moją wakacyjną listę lektur rozpoczyna „Kwietniowy dzień bez troski” (ach, ta „Wiosna w Gościeradzu”!) z późniejszymi wpisami i komentarzami. Potem przypomni się „Krystyna…” I tak dalej…
Życzę Pani, Adminkom i Księgowym (także tym pod regałami) smakowania świata wszystkimi zmysłami oraz pełni bycia z bliskimi i Tym, co „gości w domku ducha”.
Ohhh już nie mogę doczekać się kolejnej książki ! Kiedy premiera „Ciotki zgryzotki”? Pozdrawiam
Dzień dobry!
Brawo dla Mola! Ale nie tylko, dla wszystkich, którzy mają średnią!
I brawa dla tatusiów. A najbardziej dla mojego, choć tego nie przeczyta.
Otrzymałam dziś książkę „Adam Mickiewicz. Życie romantyka”. Teraz czytam i wciąga.
Dobranoc i wspaniałych wakacji! Dla jednych, aby trwały jak najdłużej, dla drugich, aby szybko minęły.
A, no tak! Zapomniałabym o życzeniach dla ojców. Życzę wam zdrowia, pomyślności i szczęścia, które składa się przede wszystkim ze skromnych, ale mile spędzonych momentów, pamiętajcie o tym! ,,Postępuj zawsze tak, jakby to co robisz, miało być twoim ostatnim uczynkiem” – mawiała Elias Canetti. I tego się trzymajmy!
Chciałbym jeszcze dodać, że Nutria miała średnią 5,36, najwyższą w szkole!
Gratulacje Molu!
A ja dziś składam serdeczne życzenia i pozdrowienia dla wszystkich zaglądających tu ojców!
Einstein takiej nie miał.
Chyba nadszedł już czas, abym wyjawiła swoją średnią: 5,27! Ależ jestem z siebie dumna!
Niezmiennie Panią kocham***
Pięknych i zasłużonych wakacji :)
Dzień dobry!:) Choć te radosne, wakacyjne życzenia są skierowane głównie do młodzieży, pozwolę sobie również się pod nie podczepić. Moje wakacje będą dość pracowite, ale dni wolne też się znajdą. I wtedy właśnie zamierzam głównie, z „Pamiętnikiem Gapia” pod pachą ( ale trochę w cudzysłowie, bo mam go przecież w internecie) zanurzyć się w historii Bydgoszczy. Ewentualnymi, ciekawymi odkryciami się tutaj podzielę jeśli można. Czy wiecie, że często chodzę tą samą drogą, którą Zbigniew Raszewski podążał do szkoły ? Ta okolica, to prawdziwe „zagłębie” ciekawych osobistości, które tu kiedyś bywały, albo mieszkały oraz, jak się cały czas przekonuję skupisko perełek architektonicznych, coraz częściej ku mej radośći odnawianych, dzięki czemu jest nadzieja, że jeszcze długo będą cieszyć nasze oczy.
Wspaniałego wypoczynku życzę naszej DUA i Jej Rodzinie oraz wszystkim tutaj Księgowym, a zwłaszcza wymęczonym Uczniom. Cudownych wakacji Dzieciaki!
Przerwa, jaka szkoda! A dla mnie to nie wakacje, tylko okres pracy po kokardę (emotikon)
Wakacji pełnych słonecznego piasku i zieleni zamglonych wzgórz.
Ja tutaj zawitałam do księgi dopiero dzisiaj, bo nauka, nauka i jeszcze raz nauka. Na prawdę! Dzisiaj jest pierwszy dzień, kiedy nie dostaliśmy zadania z prawie wszystkich przedmiotów (niektórzy nauczyciele na szczęście byli ludzcy) i to chyba tylko dlatego że nie miałby kto nam go sprawdzić. Ale efekty są! Będziecie ze mnie dumni, a z Nutri jeszcze bardziej! Pozwólcie, że średnią zdradzę wam dopiero jutro, chociaż już ją obliczyłam.
A! Byłabym zapomniała. Cudowne zdjęcia! Szczególnie podobało mi się to ostatnie. Śliczne! Dziękuję za wszystkie życzenia (bo przecież miedzy innymi są one skierowane do mnie) i ochoczo wołam ,,Nawzajem, Ukochani Księgowi, Adminko i pani Małgosiu!”
WAKACJE!
Czytająca dziewczyna jest tak namacalnie blisko! Nic, tylko zrobić krok i już byłoby się na plaży…
Pani Małgosi, Adminkom i Ludowi Księgi – samych miłych wakacyjnych chwil.
A właśnie, zapomniałam dodać- piękne zdjęcia!
Ja właśnie wyruszam…
Błogosławionego lata dla Wszystkich.
Do zobaczenia!
Piekny obraz i piekne zdjecia! Zycze DUA, Admince i Wszystkim Ksiegowym milego wypoczynku!
Casciolino, odkad mam Dzieci, wakacje nie naleza do najbardziej „odpoczynkowego” czasu dla mnie: po pierwsze – z powodu wielotygodniowego upalu (a Dzieciom trzeba jakos czas organizowac, no i one sa pelne energii nawet przy 35 stopniach, a ja troche mniej…), po drugie – z powodu baaardzo dlugich szkolnych wakacji (trwaja tu ponad 3 miesiace). A ja musze pracowac (w domu), wiec trzeba kombinowac… Zazwyczaj z ulga witam wrzesien! :)
Ale co roku wyjezdzamy wspolnie co najmniej na dwa tygodnie i to sa takie prawdziwe rodzinne wakacje (w tym roku uciekamy w gory, moze bedzie chlodniej…).
Usciski!
Mnie się szykują pracowite wakacje- do napisania praca magisterska i przygotowywanie się do podjęcia pracy polonistki i objęcia wychowawstwa! Ale może uda się choć jedną lub dwie książki dla przyjemności przeczytać. Wszystkim wspaniałego odpoczynku!
Casciolina, pomyślałam to samo:)
Ale nawet jeśli dni płyną tym samym rytmem co w roku szkolnym, to przecież są poziomki, słońce, zielona trawa pod bosymi stopami…:)
Miłego odpoczynku wszystkim – ładujmy akumulatorki, żeby było z czego czerpać zimą!
„A lato przyszło pieszo/już łąki się nim cieszą/i stoją całe w kwiatach/na powitanie lata.”
Zawsze na początku wakacji przypomina mi się ten wierszyk z przedszkola lub pierwszych klas szkoły podstawowej. I widzę wtedy kwitnące łąki na Bugiem.
Kochani, cudownych wakacji życzę, pani Małgosi i Adminkom dziękuję za kolejny rok. Jestem stałym, lecz cichym bywalcem. Nie ma dnia bez Księgi. Rozświetlacie mi codzienność.
Uściski.
Zastanawiam się czy mamy małych dzieci (niechodzących do przedszkola/szkoły) pracujące w domu, nigdy nie mają wakacji czy mają je cały czas :)
Owocnego od-poczynku dla wszystkich wakacjuszy!
Oj, dobrze będzie odpocząć po całym roku szkolnym. Życzę więc wszystkim wspaniałych wakacji z całą górą książek, najlepiej z Jeżycjadą.
Do zobaczenia we wrześniu! :)
Wspaniałych wakacji życzę wszystkim Księgowym! (U mnie urlop też już niedaleko – od 3 lipca!)
Do zobaczenia, Pani Małgosiu, pięknych wakacji! O tak czytanie, czytanie i jeszcze parę innych ulubionych zajęć. :)
A gdzie rower? (Symbol letniej ucieczki.)
Nie widzialam tego obrazu nigdy, taki prawdziwy, widac wrecz przesuwajace sie chmury. Potem mozna znalezc duzo piasku w ksiazce i nieznacznie rozplaszczonego robaczka.
Lato, mozna czytac bez obawy, ze mama bedzie poganiac do spania. Wakacje!
Lubie cienki rozek ksiezyca, czasem nawet bardziej niz jego pelnie. Wskoczylabym w zaglowke, wplynela w pejzaż zdjec, (domyslam sie ze to ten sam krajobraz o roznych porach dnia).
Kochana pani Malgosiu, Adminki i Wszyscy czytajacy te slowa, milego lata wam zycze. Wypoczywajcie.
Cudnych wakacji i urlopów.
Może to i dobrze, że DUA choć na letnie chwile wyciągnie nas z tego nałogu zaglądania tutaj.
Do września?!
Dzień dobry!
I do zobaczenia! Wspaniałych wakacji!
Miłych wakacji! Ja odpoczywam już od miesiąca – jestem po maturze.
Zdjęcia są piękne, ale zachwycił mnie obraz, jest tak błogo nastrojowo letni :)
Ach, to już? Niedawno był wrzesień! Na szczęście, jak to nasza DUA mówi, rok szkolny mija i znowu mamy wakacje. Życzę wszystkim miłego wypoczynku na łonie natury z dobrą książką w ręku. Do zobaczenia za dwa, długie, piękne miesiące i jeden tydzień.
Cudne widoki! Tylko się zanurzyć w lecie! Dziękuję, DUA!
Piękne zdjęcia! Nie zdążyłam nic napisać pod poprzednim wpisem, więc tu piszę: dziękuję za Księgę, za to, że tak długo trwa i skupia w sobie tak wspaniałych Księgowych! Szczególnie dziękuję Pani i Adminkom za to, że czuwacie i dbacie o to miejsce w Internecie :)
Wszystkim życzę udanych wakacji! Radosnego i bezpiecznego wypoczynku (najlepiej na łonie natury)! I żebyście znaleźli czas na to, co mole lubią najbardziej, chociaż nie sądzę, aby był z tym jakiś problem ;)
Do zobaczenia we wrześniu!